Koszty energii nakręcają inflację, a tanieją podstawowe produkty w koszyku konsumenta
W lipcu br. indeks cen i usług (CPI) liczony rok do roku był o 4,2 proc. wyższy – jak podaliśmy szacunkowe wyliczenia GUS. To istotny wzrost względem czerwca br., gdy inflacja CPI wyniosła 2,6 proc. Efekt podniesienia taryf na energię elektryczną, gaz ziemny i ciepło sieciowe. Inflacja jest specyficznym podatkiem.
W lipcu br. ceny żywności i napojów bezalkoholowych wzrosły o 3,2 proc. r/d/r., ceny paliwa do prywatnych środków transportu o 1,2 proc., natomiast ceny nośników energii o 10 proc. r/d/r. W ujęciu miesięcznym nośniki energii podrożały o 11,8 proc. po częściowym zniesieniu dotowania cen z budżetu i funduszy „covidowych” w ramach tzw. tarcz. Ceny energii byłyby jeszcze wyższe gdyby nie nałożony na nie od lipca br. ustawowy „kaganiec”.
Do ciekawych wniosków doszedł pod koniec lipca br. Business Insider Polska, polskie wydanie amerykańskiego serwisu o profilu biznesowo–finansowym. Spadają ceny niemal wszystkich produktów – poza jabłkami, które Business Insider analizuje wspólnie z aplikacją PanParagon, aplikacją do wyszukiwania promocji oraz przechowywania paragonów w formie elektronicznej. W ciągu miesiąca trafia tam ok. 1 mln paragonów z dyskontów i osiedlowych warzywniaków.
Analitycy Business Insider, analizując nasz podstawowy koszyk zakupowy, wnioskują, że przez tydzień (17–23 lipca br.) ów „koszyk zakupowy” potaniał o 3 proc. w porównaniu z poprzednim tygodniem, a od tegorocznej majówki – o 10 proc.
Wyjątek stanowią jabłka, które drożeją od wczesnej wiosny. Najmocniej spadła cena marchewki o prawie 11 proc. w siedem dni z 4,78 zł za kilogram spadła do 4,26 zł. Kilogram papryki potaniał o 1 zł i średnio w sklepach płacimy za niego 13,15 zł. Mniej płacimy za pomidory, banany, ziemniaki czy brokuły. Cukier kosztuje średnio 4,21 zł za kilogram. Co prawda w marcu przez tydzień cena wynosiła 4,16 zł, ale wtedy obowiązywała jeszcze tarcza antyinflacyjna – była to cena bez VAT. W przypadku mąki za kilogramowe opakowanie płacimy przeciętnie w sklepach 3,07 zł, czyli 24 gr mniej niż tydzień temu.
Kilogram piersi kurczaka w tydzień potaniał w sklepach średnio o 21 gr do 23,11 zł, a jeszcze w marcu kosztował 18,33 zł.
Za koszyk zakupowy Business Insidera i aplikacji PanParagon – 14 podstawowych produktów, które znajdują się na zakupowych listach, musieliśmy od 17 do 23 lipca br. zapłacić nieco ponad 95 zł. Jeszcze w połowie kwietnia było to 110 zł za tę samą grupę produktów. To nie powinno dziwić. W sezonie letnim wiele produktów, szczególnie warzyw i owoców, tanieje. Tak jest i w tym roku. Większe wahnięcie obserwowaliśmy na początku kwietnia br. w drugą stronę, gdy w ciągu tygodnia zakupy podrożały o ponad 5 zł, gdy wrócił 5–proc. VAT na żywność, co automatycznie podniosło ceny.
Możemy zapomnieć na szczęście o widmie o dwucyfrowej inflacji, która dręczyła nas od marca 2022 r. (11 proc.) do sierpnia 2023 (10,1 proc.), a w lutym ub.r. ceny w skali roku rosły w tempie 18,1 proc.
Przez lata 31 marzec 2021- 31 marzec 2024 r. średni poziom cen podniósł się o ok. 32 proc. To skumulowana inflacja, obrazująca pełny koszyk dóbr i usług – żywność i opłaty za mieszkanie skoczyły bardziej. Przeciętni ciułacze ponieśli straty.
Co ciekawe, a bywa, że przeciętny konsument o tym zapomina – bo dla niego zawsze jest złem (mniejsza siła nabywcza, topnieją ce oszczędności), większa inflacja jest korzystna dla rządu przez pryzmat obsługi długu publicznego oraz wpływów z VAT, które są podstawą państwowego budżetu.
Na plus można zapisać, że miesięczne wypłaty dla pracownika, a nawet emeryta, nadążyły za inflacją, tyle, że wzrosty płac przełożyły się tylko minimalnie na wzrost siły nabywczej (wzrost możliwości zakupowych). Np. w marcu 2021 r. przeciętne wynagrodzenie wynosiło 5929,05 zł brutto. W marcu 2024 r. wzrosło do 7978,99 zł – czyli wzrost poziomie 34 proc.
Do celu inflacyjnego NBP – 2,5 proc. jeszcze trochę brakuje. Szczyt inflacyjny w perspektywie roku przypadnie na I kwartał 2025 r., gdy inflacja może sięgnąć do 6 proc.