Koronawirus „wymusza” prawne uregulowanie pracy zdalnej

Ministerstwo rodziny pracy i polityki społecznej pracuje nad zmianami w prawie pracy. Powód: koronawirus i praca zdalna oraz konieczność jej kodeksowego uregulowania. Był to jeden z tematów wrześniowego posiedzenia ZRG NSZZ „S”, zwołanego w historycznej Sali BHP Stoczni Gdańskiej.

Poseł PiS Janusz Śniadek, przewodniczący Rady Ochrony Pracy, która sprawuje nadzór nad działaniami Państwowej Inspekcji Pracy, opiniuje projekty aktów prawnych i inicjuje działania dotyczące ochrony pracy, poinformował na wrześniowym posiedzeniu ZRG NSZZ „S”, iż do Rady Dialogu Społecznego trafią niebawem (jeszcze we wrześniu br.) propozycje zmian w kodeksie pracy. Mają one usystematyzować i zastąpić regulacje ze specustawy związanej z przeciwdziałaniem COVID-19, czyli zapis o możliwości polecenia pracownikowi wykonywania przez czas oznaczony pracy zdalnej i rozporządzeń „okołocovidowych” specustawy. Do uregulowania jest m.in. kwestia odpowiedzialności pracodawcy za bezpieczeństwo pracownika wykonującego pracę zdalnie, w domu.

Jak już informowaliśmy przed miesiącem to Ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej pracuje nad zmianą przepisów. Pracownicy określają pracę zdalną jako tzw.: „home office”. Jednak w przepisach kodeksu pracy nie znajdziemy uregulowania określającego ten sposób świadczenia pracy. Pokrewną formułą jest możliwość wykonywania pracy w formie telepracy, która nie pokrywa się z potocznym rozumieniem pracy zdalnej. Stąd konieczne zmiany i uzupełnienia przepisów.

Praca zdalna na stałe zagościła w związku z pandemią koronawirusa. Przepisy trafią do konsultacji. Droga do zmian ustawowych jest jeszcze daleka.

– Zmiany w kodeksie pracy muszą być precyzyjne. Inaczej pracodawcy będą nadużywali pracy zdalnej. Część pracowników będzie rugowana z zakładów pracy na rzecz pracy w domu, pod szczególnym nadzorem, co do sekundy, poprzez programy informatyczne – uważa Krzysztof Dośla, przewodniczący ZRG NSZZ „S”, przestrzegając przed nadmiernym optymizmem i zauważając problem „inwigilacji” pracowników.  

Na to nakłada się sfera psychologii, dyskomfortu izolacji oraz kosztów ponoszonych przez samych pracowników i ich gospodarstwa domowe, a także zapłaty za nadgodziny.  

Na dzień dzisiejszy w kodeksie pracy znajduje się rozdział II o zatrudnianiu pracowników formie telepracy, która definiowana jest jako wykonywanie obowiązków regularnie poza zakładem pracy, z wykorzystaniem środków komunikacji elektronicznej. I to jedyne zbliżone do pracy on-line regulacji, daleko nie wystarczające. Tyle, że kodeks zobowiązuje pracodawców do dostarczenia pracownikowi sprzętu niezbędnego do wykonywania pracy, ubezpieczenia sprzętu, pokrycia kosztów związanych z instalacją, serwisem, eksploatacją i konserwacją sprzętu, zapewnienie pracownikowi pomocy technicznej i szkoleń. Pracodawca ma prawo kontrolować „telepracownika” co do jego obowiązków, inwentaryzacji sprzętu oraz bhp.

Minister rodziny i pracy Marleny Maląg zauważyła, że wprowadzona w specustawie możliwość wykonywania pracy zdalnej została wprowadzona na szeroką skalę, a nowelizacja kodeksu pracy pozwoli na stałe wprowadzić   pracy zdalnej do porządku prawnego.

Podczas posiedzenia ZRG omówiono też palące problemy gospodarki morskiej i branży stoczniowej.

Rynek stoczniowych potrzeb rodzimych armatorów można oszacować na co najmniej 25 miliardów złotych. To np. potencjalne zamówienia na gazowce do transportu gazu z USA, na budowę instalacji morskich w obszarze „offshore”, okrętów dla ratowania podupadłej Marynarki Wojennej RP, na jednostki, które będą obsługiwały żeglugę do Elbląga przez przekop mierzei, czyli o niewielkim zanurzeniu do 4 m, to w końcu mityczne promy, zapowiedziane w 2017 r. „wodowaniem” tzw. stępki pod nowy prom, który miał powstać na terenie dawnej Stoczni Szczecińskiej. Stoczniowy lider związkowy Karol Guzikiewicz (wiceprzewodniczący OM NSZZ „S” Stoczni Gdańskiej) na poniedziałkowym ZRG określił ten zabieg ze „stępką” mianem kompromitacji, a ministra Marka Gróbarczyka ocenił jako najsłabszego w ekipie premiera Morawieckiego ministra. Na razie rodzima PŻB konkurując ze Skandynawami musi operować tym, co ma na liniach między Polską, Danią i Szwecją. W 2018 r. PŻB pozyskała np. prom MV Nova Star, zbudowany (w latach 2007-2010) dla Francuzów w Singapurze.

Z kolei jeśli nasze PLO poważnie myślą o odbudowie, przynajmniej częściowej, potencjału, (to trudne skoro nie ma przedstawicieli, zwinięto dawno linie i kontakty), musi na realnych podstawach przedstawić pakiet zamówień nowych statków typu Ro-ro (np. samochodowce). Inaczej skończy się na „przegadaniu” tematu.

Budowa (na razie hipotetyczna) pełnomorskiego statku mogłaby zapoczątkować odbudowę polskiej bandery. Ostatni statek dla PLO powstał trzy dekady temu. Potężne niegdyś i prestiżowe PLO posiadają dwie jednostki (z 1988 r.) pływające w czarterze dla armatora włoskiego.

Szczególnie pilne jest uratowanie resztek szkolnictwa zawodowego oraz politechnicznego w zakresie okrętownictwa. Upomniał się o to, zwracając się do posła Janusza Śniadka, nota bene inżyniera okrętownika, inż. Krzysztof Czerwiński z „S” na Politechnice Gdańskiej.

– Coś trzeba zrobić. Czasu nie ma. Brakowało i brakuje nam dalekowzroczności – alarmował po raz kolejny inż. Czerwiński.

By nie tylko mówić o przemyśle okrętowym trzeba kadr kształconych m.in. na katedrach projektowania, technologii, wytrzymałości, urządzeń okrętowych, itd.   

Przewodniczący ZRG Krzysztof Dośla przy każej okazji rozmawia z parlamentarzystami rządzących partii z Pomorza. Niebawem ma odbyć się spotkanie zaaranżowane po to, aby wraz ze związkowcami z „S” omówić stan branży i najpilniejsze problemy tyczące przyszłości gospodarki morskiej, przemysłu stoczniowego i perspektyw na budowę, jeśli nie statków to instalacji morskich w obszarze „offshore”, czyli m.in. konstrukcje, platformy wiertnicze oraz morskie elektrownie wiatrowe. Konieczne jest uporządkowanie nadzoru właścicielskiego nad stoczniami. Ten  bowiem, zdaniem Krzysztofa Dośli, jest nadmiernie rozproszony.  Brak spójnej polityki wobec gospodarki morskiej.

Z kolei Wojciech Książek, lider oświatowej „S”, zapoznał członków ZRG z najnowszą publikacją autorstwa Wojciecha Książka i Artura S. Górskiego „Niepokorni nauczyciele. Czterdzieści lat oświatowej „Solidarności” Ziemi Puckiej”. 

Publikacja jest poświęcona nauczycielowi z Kłanina: śp. Piotra Wasilewskiego,  aresztowanego w szkole 18 lutego 1982 r., skazanego na 3 lata więzienia, zmuszonego do emigracji oraz Ewie Muży, nauczycielce z Kuźnicy, relegowanej z zawodu w 1983 r., na tle historii  „Solidarności” i dramatu stanu wojennego.

Przewodniczący gdańskiej „S” Krzysztof Dośla podziękował za zaangażowanie w organizację jubileuszu 40-lecia Związku.

[dkpdf-button]
Strona korzysta
z plików Cookies.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na ich używanie. Dowiedz się więcej