Inspekcja pracy potrzebuje nowych uprawnień. Rozmowa z Głównym Inspektorem Pracy

Rozmowa z Katarzyną Łażewską-Hrycko, Głównym Inspektorem Pracy

Rozmawia Artur S. Górski

– Rozmawiamy w czasie szczególnym, zdominowanym przez pandemię koronawirusa.  Jakie są uprawnienia Państwowej Inspekcji Pracy wobec pracowników wysłanych do pracy zdalnej i kontroli warunków pracy i bhp? Przecież  w domu mogą zdarzyć się różne przypadki w czasie pracy np. wyleje się gorąca kawa na kolana, nastąpi spięcie, ulegnie zniszczeniu sprzęt, narzędzia, wreszcie kto ma zapłacić za zużyty prąd? 

Katarzyna Łażewska-Hrycko: Jest to wielowątkowa kwestia. Nie ma regulacji dotyczących pracy zdalnej. Została ona wprowadzona szczątkowo w Ustawie z 2 marca 2020 r. o szczególnych rozwiązaniach związanych z zapobieganiem, przeciwdziałaniem i zwalczaniem COVID-19, innych chorób zakaźnych oraz wywołanych nimi sytuacji kryzysowych, w której znalazły się dwa rozwiązania. Artykuł 3, który wprowadza regulację, iż celem przeciwdziałania COVID-19 pracodawca może polecić pracownikowi wykonywanie, przez czas oznaczony, pracy określonej w umowie o pracę, poza miejscem jej stałego wykonywania. I drugie rozwiązanie w ramach tarcz to w ramach artykułów 4f i 4h, regulujące, iż w okresie ogłoszenia stanu zagrożenia epidemicznego albo stanu epidemii, pracownicy i inne osoby zatrudnione, w tym poddane obowiązkowej izolacji w warunkach domowych, mogą, za zgodą pracodawcy albo zatrudniającego, świadczyć w trybie pracy zdalnej pracę określoną w umowie i otrzymywać z tego tytułu wynagrodzenie. To jedyne rozwiązania tyczące pracy zdalnej. Przepisy te w żadnej mierze nie regulują czasu pracy pracownika, tego jak praca zdalna ma być polecana, kwestii bezpieczeństwa i higieny pracy. Nad tym tematem trwają od kilku miesięcy prace w Radzie Dialogu Społecznego. Istnieją duże rozbieżności między organizacjami pracodawców a pracowników. Dojdzie zapewne do próby zawarcia umowy społecznej. Ustawa o PIP jasno określa kwestie jakie podmioty i w jakich sytuacjach możemy kontrolować. Praca zdalna nie ma dookreślonych norm prawnych w zakładzie pracy, funkcjonują zarządzenia i regulaminy. Często odbywa się to na podstawie porozumienia pracodawca-pracownik. Pojawiły się one w związku z sytuacją, w której strony musiały sobie jakoś poradzić w związku z brakiem regulacji ustawowych. Najczęściej odwołują się do rozwiązań związanych z telepracą. Nie jest to jednak stuprocentowe wyjaśnienie sytuacji…

– A uprawnienia kontrolne inspektorów?

– Nie mamy możliwości kontrolowania przestrzegania przepisów w mieszkaniach pracowników. Wynika to z artykułu 13 Ustawy o Państwowej Inspekcji Pracy, regulującego zakres kompetencji i zakres podmiotowy, kto podlega kontroli i w jakim zakresie one się odbywają. Jesteśmy zobowiązani, jako instytucja, do badania okoliczności i przyczyn wypadków przy pracy, śmiertelnych, ciężkich i zbiorowych, niezależnie czy miał on miejsce przy pracy zdalnej czy w innych okolicznościach. Postępowanie musimy przeprowadzić. Przy pracy zdalnej musimy opierać się wyłącznie na dokumentacji, bez oględzin miejsca wypadku. Naruszalibyśmy bowiem mir domowy. Następuje styk wykonywania pracy zdalnej z życiem prywatnym pracownika. Możliwość ingerowania pracodawcy i organów kontrolnych w tę sferę jest mocno ograniczony. 

– Nadzwyczajna sytuacja trwa od ponad roku…

– Powołałam zespół, który ma wypracować rekomendacje dotyczące możliwości kontrolowania okoliczności i przyczyn wypadków związanych z pracą zdalną. Chcemy, zgodnie z naszą specjalistyczną wiedzą, zaproponować partnerom w Radzie Dialogu Społecznego i stronie rządowej, pracującej nad własnymi rozwiązaniami dotyczącymi pracy zdalnej, rekomendacje stanowiące punkt wyjścia do regulacji ustawowej. Jesteśmy na etapie opracowania rekomendacji.

– Zespół działa przy okręgowych inspektoratach, czy przy Głównym Inspektorze Pracy?

Zespół działa przy Głównym Inspektorze Pracy. Zostali w nim skupieni specjaliści także z okręgowych inspektoratów, zajmujący się tematyką wypadkową.

– Późno, jak na wyzwania, które stoją przed pracownikami i pracodawcami od marca 2020 roku. Poprzednicy nie wpadli na to, że trzeba dopracować przepisy?   

– Nie było takich działań. Uznałam, że PIP i moja wizja funkcjonowania urzędu, zmienia optykę dotychczasowego funkcjonowania urzędu. Chciałabym kreatywnie formułować rozwiązania legislacyjne oraz wnioski, które będą odpowiadały aktualnym tendencjom na rynku pracy.

– PIP nie może jawić się jako konserwatywna instytucja, nie radząca sobie z przenoszeniem części biznesów i firm w świat cyfrowy, w czasach wolnego rynku i wolności wszelakich…

– To prawda, a osnową powinny być jasne, czytelne procedury, które będą chroniły zarówno pracowników, jak przedsiębiorców. Pamiętajmy, że mamy do czynienia z dwiema stronami rynku pracy. Odpowiedzialność, zgodnie z Kodeksem pracy i z Konstytucją – która ciężar odpowiedzialności przekłada też na państwo w zapewnieniu norm chroniących zdrowie i życie pracowników – jest odpowiedzialnością różnych podmiotów. Nie ma możliwości, by organ kontrolny w zakresie kontroli i nadzoru oraz działań profilaktycznych przy organizacji stanowisk pracy, pozostawał z boku. Mamy odnosić się do tendencji rynku pracy, które są trudne do powstrzymania, co ukazała nam pandemia. My, jako urząd kontrolny promujący też bezpieczne warunki pracy, mamy wychodzić z ofertą promocyjno-prewencyjną szkoleń, doradztwa, z poradnictwem prawnym.

– W związku z brakiem doprecyzowań ustawowych: czy pracownik może zakwestionować polecenie dotyczące pracy zdalnej, zależnie od warunków mieszkaniowych i rodzinnych?

– Nie ma innych regulacji ponad te wymienione, czyli bardzo ogólne. Adresatem pytania powinno być raczej Ministerstwo Rozwoju, Pracy i Technologii, pracujące nad rozwiązaniami związanymi z pracą zdalną i aktualnymi wyzwaniami rynku pracy. Temat był poruszany na Radzie Ochrony Pracy. Pojawiły się, ze strony Departamentu Prawa Pracy tegoż ministerstwa propozycje, by punktem wyjścia do unormowania pracy zdalnej stało się uzgodnienie zasad z pracownikiem, by praca zdalna nie była narzucana, lecz uzgadniana indywidualnie.

– Tymczasem od kilku lat obowiązki kontrolne inspekcji uległy zwiększaniu o formy zatrudnienia i wymiar płacy minimalnej po zakaz pracy w handlu w niedzielę. Czy ze strony obozu władzy płyną sygnały o woli poszerzenia kompetencji Państwowej Inspekcji Pracy i wyposażenia jej w dodatkowe narzędzia?   

– Od 1 kwietnia rozpocznie pracę powołany przeze mnie zespół ekspertów mający wypracować rekomendacje nowelizacji ustawy o PIP albo nowej ustawy o inspekcji. Chciałabym, aby była to ustawa odpowiadająca rzeczywistym i aktualnym potrzebom inspektorów, zapewniająca im możliwość skutecznej realizacji szeroko zarysowanych zadań. Ostatnią nowelizacją dodano inspekcji zagadnienia Pracowniczych Planów Kapitałowych. Zakres kontrolny jest więc obszerny, a w skali kraju realizuje go 1500 inspektorów. Musimy mieć narzędzia, aby realizować zadania efektywnie i skutecznie. Stąd powinniśmy opracować rekomendacje, które wychodzą z naszego środowiska. Punktem wyjścia prac zespołu będzie też projekt przygotowany za czasów śp. Romana Giedrojcia, który przekazał mi poseł Janusz Śniadek, przewodniczący Rady Ochrony Pracy. To swoisty testament pana inspektora Giedrojcia, który przewidywał m.in. możliwość wydawania decyzji administracyjnych przez inspektorów pracy, jako odpowiedzi na zawieranie umów cywilno-prawnych w warunkach, w których powinna być zawarta umowa o pracę. W trakcie debaty sejmowej, kiedy przedstawiałam sprawozdanie PIP za lata 2018-2019, pojawiły się głosy, szczególnie ze strony posłów Janusza Śniadka i Adriana Zandberga, o konieczności wzmocnienia PIP poprzez dodatkowe uprawnienia. Poseł Zandberg zadeklarował nawet przekazanie mi gotowego projektu. Propozycje PIP w zakresie nowelizacji powinny być możliwie szerokie.     

– Czy raporty inspektoratów pracy w zakresie rejestracji porozumień pracodawców z pracownikami wynikających z tzw. Tarcz antykryzysowych wskazują, że pracodawcy korzystają z rozwiązań przewidzianych w ustawie w sposób prawidłowy, czy respektują rolę związków zawodowych przy porozumieniach?    

– Zrobiliśmy analizę zawartych porozumień w kontekście tematu poruszonego na Radzie Ochrony Pracy czyli niewypłacania świadczeń i innych należności ze stosunku pracy. Artykuł 15g ustęp 14 ustawy o przeciwdziałaniu skutkom COVID-19, mówiący o wynagrodzeniach pracowników objętych przestojem ekonomicznym i obniżeniu wymiaru czasu pracy, daje stosunkowo wąski zakres informacji dla PIP. Wiemy, jakie grupy zawodowe zostały objęte przestojem ekonomicznym lub obniżonym wymiarem czasu pracy, jak obniżono wymiar czasu pracy i przez jaki okres. Nie ma nic o liczbie pracowników, ani o kwotach obniżających wynagrodzenie. PIP miała tylko obowiązek rejestrowania tych porozumień.

– Z kim były one zawierane?

– Zdecydowana większość porozumień była zawierana z przedstawicielami pracowników. 26 338 porozumień zostało zawartych z przedstawicielami pracowników, a 1573 z przedstawicielami organizacji związkowych. Miał na to wpływ niski poziom uzwiązkowienia. Zawarcie porozumienia ze związkami jest trudniejsze. Związki zawodowe bardziej dbają o uprawnienia pracowników, mają większe zaplecze i wiedzę. Są w stanie lepiej wynegocjować rozwiązania systemowe, niż przedstawicielstwo pracowników. Co do zasady: większa liczba porozumień obejmowała małe i średnie zakłady pracy do 9 i do 49 zatrudnionych. A w tych związków zawodowych najczęściej nie ma.  

– Czy w orbicie zainteresowania PIP jest praca Polaków – marynarzy? To jest grupa zawodowa 35 tysięcy osób. Skutkiem fatalnej polityki kolejnych rządów doszło do faktycznej likwidacji polskiej bandery, a polityka podatkowa i finansowa powoduje, że nawet rodzimi armatorzy rejestrują jednostki pływające w krajach tanich bander.

– Ta grupa zawodowa nie jest objęta kontrolami PIP. Wynika to, z tego, że większość marynarzy pracuje na statkach pod obcą banderą. Artykuł 22 ustawy o PIP kataloguje, w jakich podmiotach inspektorzy mogą prowadzić czynności kontrolne. Do tych podmiotów nie zaliczają się statki wskazane w artykule 24 § 2, z zastrzeżeniem artykułu 73a, ustawy Kodeks morski. Uniemożliwia to poddanie statków morskich, których armatorami są obywatele lub osoby prawne państwa Unii Europejskiej, kontroli PIP pod względem wymagań międzynarodowych bhp celem uzyskania certyfikatu dla danego statku. Zgodnie z obecnym stanem prawnym jedynym aktem prawnym umożliwiającym PIP kontrolę warunków pracy i życia marynarzy na statkach morskich jest Ustawa z dnia 5 sierpnia 2015 roku o pracy na morzu. Dotyczy to statków o polskiej przynależności, czyli pod polską banderą. Jedynie Urząd Morski i inspektorzy państwa portu mogą prowadzić czynności kontrolne.

– Patologie w stosunkach pracy mają swoje źródło w braku świadomości prawnej pracodawców i pracowników, w pracy w szarej strefie, a nawet pod przymusem, nie tylko ekonomicznym. Ta dotyczy głównie cudzoziemców. Jaki jest stan znajomości przepisów prawa pracy i zasad bhp wśród przybyszów głównie zza wschodniej granicy? Czy coś się zmieniło na przestrzeni ostatniej dekady?

– Monitorujemy legalność zatrudnienia obywateli polskich i cudzoziemców. Na przestrzeni dekady nastąpiła poprawa. Miały na to wpływ prowadzone kontrole. PIP łączy swe siły z innymi służbami, chociażby ze Strażą Graniczną. Sami pracownicy, mam na myśli głównie obywateli Ukrainy, mają świadomość z czym się należy zmierzyć w kwestiach zatrudnienia. Ta samoświadomość powoduje, że częściej szukają pomocy i od nas ją otrzymują. Prowadzimy poradnictwo prawne w językach ukraińskim i rosyjskim. Wyższa świadomość prawna powoduje, że sytuacja się polepsza. Wciąż jednak bariera językowa i brak znajomości realiów polskiego rynku powodują, że jest to grupa, w której naruszenia norm prawa pracy zdarzają się częściej i mają szerszy wymiar niż w przypadku obywateli polskich. Mówimy tu chociażby o zawieraniu umów o dzieło obwarowanych szeregiem kar umownych. Często cudzoziemcy decydują się na takie niekorzystne rozwiązania, gdyż są zależy im na dużym zarobku w krótkim czasie. A potem pracują po kilkanaście godzin dziennie bez umowy o pracę.

– Jest też grupa hermetyczna, także dla PIP. To przybysze z Dalekiego Wschodu, głównie z Wietnamu, z Mongolii, także z racji mentalności…

Oni też u nas pojawiają się ze skargami lub z prośbą o poradę, ale o wiele rzadziej niż obywatele Ukrainy. Barierą jest właśnie inna mentalność. Mamy świadomość, że pracujący z Dalekiego Wschodu na terenie Polski są liczną grupą. Wydajemy broszury informacyjne też w językach angielski, francuskim. W latach 2017-2019 prowadziliśmy – także dla nich – kampanię „Pracuję legalnie”.   

– Bariery językowe, bariery mentalności wpływają zapewne także na zagrożenia w zakresie bhp…

– Rynek wymaga zatrudnienia cudzoziemców, którym trzeba im zapewnić bezpieczeństwo pracy. Obserwujemy, że sami przedsiębiorcy wypracowali nowocześniejsze podejście w tym zakresie. Łatwiej przekazać informacje i zasady bhp, gdy są one przedstawiane w formie infografiki, czyli obrazkowej, nawet komiksowej. Takie rozwiązania zauważyłam chociażby w działaniach służb bhp w budownictwie. Standardowe, tradycyjne metody nie zawsze się sprawdzają. Nie ukrywam, że jesteśmy otwarci na propozycje wypływające z doświadczeń przedsiębiorców w tym zakresie. Chętnie z nich skorzystamy i będziemy je promować.

[dkpdf-button]
Strona korzysta
z plików Cookies.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na ich używanie. Dowiedz się więcej