Idą, idą pancry na „Wujek”… 16 grudnia 1981 r.

Przyszli nocą w uśpiony dom,
Wyciagali nas chyłkiem, jak zbóje
Drzwi zamknięte otwierał łom –
                                          Idą, idą pancry na „Wujek”
A gdy opadł i strach i gniew,
Jeden wybór:  kopalnia strajkuje,
Choć staniała bardzo nasza krew,
                                           Idą, ida pancry na „Wujek”
W tłumie przy bramie, do matek i żon
Z płacht na murach klejonych zlatuje
Czarną trescią komunikat WRON
                                            Idą, ida pancry na „Wujek”
Kilof, łańcuch ściska nasza dłoń,
Wózków szereg bieg czołgów wstrzymuje
Już milicja repetuje broń
                                            Idą, ida pancry na „Wujek”
Płona znicze ku zabitych chwale,
Ale zgasła nadzieja na potem,
Gdzie twe czyste ręce, generale,
                                               Zawracają pancry z powrotem
                   

(tekst: artysta malarz i grafik Maciej Bieniasz, grudzień 1981 r.)

Dziewięć ofiar śmiertelnych i kilkudziesięciu rannych – to krwawy bilans pacyfikacji załogi KWK „Wujek” w Katowicach, przeprowadzonej przez ZOMO i wojsko 16 grudnia 1981 roku. Najmłodszy z zastrzelonych miał 19 lat.

13 grudnia 1981 roku o świcie górnicy z katowickiej kopalni „Wujek” przygotowywali się do rozpoczęcia pracy; nie wiedzieli jeszcze o operacji  władzy, wymierzonej w „Solidarność”. Niepewność wzbudziła informacja o brutalnym najściu na mieszkanie i zatrzymaniu w nocy Jana Ludwiczaka, przewodniczącego Komisji Zakładowej NSZZ „Solidarności”.

Po porannym przemówienia gen. Wojciecha Jaruzelskiego było już jasne, że to efekt stanu wojennego. Zaczął się górniczy protest.

Strajkujący domagali się uwolnienia Ludwiczaka oraz innych aresztowanych  z całego kraju i zniesienia stanu wojennego. Stanął nie tylko „Wujek” – na terenie woj. katowickiego strajkowało kilkadziesiąt zakładów pracy.

W poniedziałek 14 grudnia 1981 r. wojsko i milicja przystąpiły do tłumienia protestów. W Jastrzębiu-Zdroju pod kopalnią „Manifest Lipcowy” otworzono ogień do górników, raniąc czterech robotników.

Decyzję o użyciu siły na Wujku podjęto 15 grudnia wieczorem, podczas narady Wojewódzkiego Komitetu Obrony. Ogrom sił, które skierowano do kopalni – 1471 funkcjonariuszy MO i ZOMO oraz 760 żołnierzy, dysponujących 22 czołgami i 44 wozami bojowymi – jednoznacznie świadczył o zamiarach dowódców. Początek akcji „odblokowania” kopalni zaplanowano na 16 grudnia 1981 r.

Kilka minut po godzinie 8. teren KWK „Wujek” otoczyła milicja, do której  dołączyła kompania wojska. Po wezwaniu strajkujących do rozejścia się (protestujący odśpiewali m.in. Mazurka Dąbrowskiego), użyciu armatek wodnych i wyrzutni gazu, rozpoczął się szturm na kopalnię. Górnicy szczególnie nie chcieli na kopalni milicji. Nie było jednak czasu na pertraktacje. Na teren zakładu wjechały czołgi i wozy bojowe, taranując bramę i betonowe ogrodzenie.

Weszła milicja. Strajkujący próbowali się bronić, stawiali pośpiesznie barykady. Atakujący się cofnęli. Pododdział MO, który wdarł się od strony bramy kolejowej, został odparty. Górnicy wzięli trzech zakładników. Przeliczyli sztuki amunicji – okazało się, że pojmani funkcjonariusze nie strzelali.

Milicjanci wtargnęli też na osiedle mieszkaniowe na Brynowie. Przy bramie wyjazdowej z kopalni i przy punkcie sanitarnym rannych górników milicjanci wywlekali z sanitarek. Załoga jednej z karetek została pobita.

Przed południem 16 grudnia górnicy stanęli na placu kopalni. Młodsi, kawalerowie – na przodzie. Przy kotłowni stanęli w zwartym szeregu czekając na szturm milicji. Ich honor nie pozwalał by poddać się milicjantom. Nie byli żadnymi przestępcami!

Dramat rozegrał się o godz. 12.30. Do akcji pacyfikacyjnej wkroczył pluton specjalny ZOMO, wyposażony w pistolety maszynowe. Milicjanci na miejscu zabili sześciu górników. Trzech zmarło w szpitalu.

Zduszenie siłą strajku w KWK „Wujek” i charakter ran postrzałowych jamy brzusznej, klatki piersiowej, czaszki dowodzą, że masakra była działaniem z premedytacją. Masakra, 9 zabitych i 23 rannych górników, przesądziła o zakończeniu strajku. Rany odniosło także kilkudziesięciu funkcjonariuszy milicji i żołnierzy. Po godz. 19. górnicy opuścili teren kopalni. Przed odejściem, przy ścianie kotłowni, w miejscu gdzie polegli koledzy, wkopali zespawany krzyż.

3 lutego 1982 roku wydano wyroki – dwa tygodnie po umorzenia śledztwa w sprawie odpowiedzialności funkcjonariuszy za użycie broni palnej „obrona konieczna” (Sic!). Na cztery lata pozbawienia wolności skazano przewodniczącego komitetu strajkowego Stanisława Płatka. Adam Skwira, Marian Głuch i Jerzy Wartak, usłyszeli wyroki trzech lat więzienia.

Dowódca jednostki ZOMO, płk milicji Kazimierz Wilczyński. Komisarzami wojskowymi w Katowicach płk Piotr Gębka i płk Wacław Rymkiewicz.

Po 27 latach wymiar sprawiedliwości był w stanie ukarać bezpośredniego odpowiedzialnego za pacyfikację „Wujka”, dowódcę katowickiego plutonu ZOMO sierż. Romualda Cieślaka (24 czerwca 2008 r. został skazany na sześć lat pozbawienia wolności – sąd I instancji wydał wyrok 11 lat). Kilkunastu jego podwładnych otrzymało prawomocne kary od trzech i pół roku do czterech lat więzienia.

Dowódcą strzelających milicjantów był Romuald Cieślak, szef spec-plutonu, pacyfikującego kopalnie „Wujek” i „Manifest Lipcowy” w 1981 r. Kary on i 14 innych zomowców nie uniknął. Sąd uznał ich winę. Czy oni zrozumieli? Większość ze skazanych zomowców zakończyła odsiadkę na kilka miesięcy przed terminem, wychodzili w latach 2010-13. Cieślak – jak na ironię – wyszedł na wolność 4 grudnia 2012 r., w święto górników.

Tu pojawia się historia jak z sensacyjnego filmu! Otóż pomocny w rozwikłaniu sprawy odpowiedzialności za zabicie górników był tzw. Raport taterników – Jacka Jaworskiego, Ryszarda Szafirskiego i Janusza Hierzyka. Powstał w dramatycznych okolicznościach.

Podczas trudnego górskiego szkolenia milicjantów w Tatrach (przełom lutego i marca 1982 r.) taternicy zyskali zaufanie zomowców i pozyskali informacje o akcji na „Wujku”. Raport taterników przeczył oficjalnym wersjom władz, że funkcjonariusze bronili się i dlatego użyli broni. Operacja „taterników” długo pozostała tajemnicą przed szerszą opinią publiczną. Oni sami byli nawet oskarżani o kolaborację z reżimem i sprzyjanie zomowcom. Prawdy powiedzieć nie mogli przez 10 lat.

Ówczesny szef MSW gen. Czesław Kiszczak był sądzony w związku z masakrą w „Wujku” kilkukrotnie, począwszy od 1994 r. W 2008 r. sąd uznał jego „nieumyślną winę”, jednak rok później były szef MSW został uniewinniony.

– Generał odpowie przed Sędzią Najwyższym – powiedział Czesław Kłosek z kopalni „Manifest Lipcowy” po śmierci gen. Kiszczaka. Górnik nosi od 1981 r. milicyjny pocisk w kręgosłupie.

Rany postrzałowe odnieśli:

Piotr Babrakowski – rany postrzałowe obu ud, Bernard Białas – rany postrzałowe brzucha, przedramienia, Mirosław Bronisz – rana postrzałowa głowy, Jerzy Brzeziński – rana postrzałowa klatki piersiowej i twarzy, Roman Czernik – rana postrzałowa ręki, Bogdan Dolny – rana postrzałowa podudzia, Jan Futyma – rana postrzałowa ręki, Marian Giermuziński – rana postrzałowa klatki piersiowej, Władysław Kościelniak – rana postrzałowa nogi, Henryk Kwol – rana postrzałowa ramienia, Wiesław Łobień – rana postrzałowa łokcia, Józef Mikos – rany postrzałowe twarzy i obojczyka, Bogdan Nadolny – rana postrzałowa podudzia, Tadeusz Piecyk – rana postrzałowa miednicy, Henryk Pikos – rana postrzałowa ręki, Stanisław Płatek – rana postrzałowa ramienia, Zbigniew Szafraniec – rana postrzałowa ramienia, Zygmunt Szkoła – rana postrzałowa ramienia, Władysław Wójcik – rana postrzałowa kolana, Zbigniew Wójcik – rana postrzałowa ręki, Józef Żmuda – rana postrzałowa łopatki.

Zabici 16 grudnia 1981 r. górnicy z KWK „Wujek”:

Józef Czekalski (48 lat), Krzysztof Giza (24 lata), Joachim Gnida (28 lat), Ryszard Gzik (35 lat), Bogusław Kopczak (28 lat), Andrzej Pełka (19 lat), Jan Stawisiński (21 lat), Zbigniew Wilk (30 lat), Zenon Zając (22 lata).

Zginęli za Wolność i za „Solidarność”. Cześć ich pamięci!

Artur S. Górski

[dkpdf-button]
Strona korzysta
z plików Cookies.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na ich używanie. Dowiedz się więcej