Grudzień 1970 – Pamięć o rozstrzelanych robotnikach trwa w nas

Kolejna rocznica Grudnia ’70 tradycyjnie obchodzona jest w Gdańsku i w Gdyni, w Szczecinie i w Elblągu. Uczcijmy tych, którzy w obronie godności człowieka pracy, upominając się o chleb, oddali życie.

Znów płoną znicze pamięci, m.in. pod tablicą na budynku, gdzie  mieścił się Komitet Wojewódzki PZPR, podpalony przez demonstrujących w 1970 r., odprawione są msze św. w intencji zabitych, rannych i represjonowanych oraz ich rodzin, kwiaty leżą pod pomnikami upamiętniającymi śmierć 44 osób.

W Grudniu 1970 Polacy przekonali się, że system PRL, z nazwy robotniczo-chłopski, jest fikcją. Krew przelana na Wybrzeżu doprowadziła do przewrotu w łonie władz totalitarnego państwa. Wiesława Gomułkę i jego ekipę zastąpił Edward Gierek i jego ludzie. Wśród tych drugich pozostał na stanowisku generał Wojciech Jaruzelski, minister Obrony Narodowej.

W Gdańsku życie straciło 9 manifestantów, w Gdyni zabito 18 idących do pracy i do szkół. W Szczecinie zginęło 16 osób. W Elblągu zginął robotnik – kierowca. Jeden milicjant zatruł się gazami bojowymi (to była 45 „pośrednia” ofiara tłumienia protestów).

Wojciech Jaruzelski, ówczesny szef MON, nie stracił stanowiska, mimo, że był obecny na naradzie Biura Politycznego KC PZPR, na którym zapadła decyzja o użyciu broni „przeciw kontrze” na Wybrzeżu. Jego kariera nabrała dynamiki. W 1981 roku skupił w swych rękach władzę niemal absolutną. Trwał do 1990 roku. Dzisiaj wielu rodaków ma go za patriotę…

Według oficjalnych danych, w grudniu 1970 r. na ulicach Gdańska, Gdyni, Szczecina i Elbląga od kul milicji i wojska zginęły 44 osoby, ponad 1160 zostało rannych.

Robotnicy z Wybrzeża nigdy nie zapomnieli o tragedii, którą sprowadzili na nich „właściciele” PRL.

Pamięć

Władza w PRL bała się pamięci Grudnia’70. Cenzura nie przepuściła sceny w „Człowieku  marmuru” w której filmowa Agnieszka (Krystyna Janda) wiesza na stoczniowej bramie bukiet kwiatów.

Stoczniowcy zaś nigdy nie zapomnieli o swoich kolegach. To dzięki zbiorowej pamięci robotników prawda nie umarła.

Tuż po smutnym Bożym Narodzeniu 1970 roku stoczniowcy domagali się skromnej tablicy u wejścia do zakładu. Pod bramą Stoczni Gdańskiej im. Lenina w każdą rocznicę 1970 r. i na 1 maja leżały kwiaty. Na grobach zabitych w grudniowej masakrze w kolejne rocznice leżały kwiaty i wieńce z napisami na szarfach „Ofierze Grudnia”, „Poległemu Koledze w wydarzeniach grudniowych”. Z mogił, pod lupą MO i SB, były one niemal natychmiast usuwane. Znaki pamięci okazały się niebezpieczne dla właścicieli PRL.

W 1971 roku Henryk Lenarciak, ówczesny przewodniczący rady oddziałowej Związku Zawodowego Metalowców na Wydziale W-4 i Henryk Jagielski, jeden z liderów grudniowego strajku (członek komitetu strajkowego i delegacji na rozmowy z Edwardem Gierkiem) wysunęli postulat budowy pomnika, który upamiętniałby stoczniowców, poległych w grudniu 1970 roku.

Podczas 1-majowego pochodu w 1971 roku robotnicy nieśli transparenty „Żądamy ukarania winnych za zajścia grudniowe!” i „Żądamy odsłonięcia tablicy poległych stoczniowców”. Tego dnia przed Brama nr 2 stoczni zebrały się tłumy, a wzdłuż muru okalającego zakład leżały kwiaty ku czci poległych.

Najbliższe miesiące pokazały jednak, że czczenie pamięci Grudnia’70 jest zakazane. Jeszcze nie obeschły łzy matek, zony nie przestały nosić żałoby po mężach, a już władza zmieniła front. Krzywdy Grudnia’70 nie dało się jednak wymazać.

Poeta Zbigniew Herbert w grudniu 1971 roku na Wawelu rozpoczął swój wykład od słów:

– Idąc do państwa uświadomiłem sobie, iż dzisiaj przypada pierwsza rocznica tragicznych wydarzeń na Wybrzeżu. Chciałbym wiec to, co mówić będę, poświęcić poległym w walce o chleb.

Od 1978 roku obchody rocznicy Grudnia’70 organizowały Wolne Związki Zawodowe „Wybrzeża” m.in. Anna Walentynowicz, Andrzej Gwiazda, Lech Wałęsa, Henryk Lenarciak. Dariusz Kobzdej z RMP iwspółpracujący z KSS KOR Bogdan Borusewicz.

MO stosowała represje i zatrzymania niepokornych, prewencyjne, na 48 godzin. 18 grudnia 1979 roku przed stoczniową bramą zebrało się, mimo prewencyjnych zatrzymań, około trzech tysięcy osób (SB raportowała o trzech tysiącach demonstrantów).

– Kolejny już raz spotykamy się pod Bramą numer 2 by uczcić rocznicę tragedii Grudnia. Nie czynimy tego w imię nienawiści Celem naszym jest spokojne, poważne i godne uczczenie pamięci ludzi, którzy polegli w obronie swych praw, swojej godności, konsekwentnie bronili praw i godności nas wszystkich, całego polskiego społeczeństwa. Grudzień pokazał oblicze władzy komunistycznej, jej bezwzględność, nie wahającą się przed przelaniem polskiej robotniczej krwi – mówił przy stoczni Dariusz Kobzdej.

– W przyszłym roku będziemy obchodzili dziesiątą rocznicę tej tragedii. Musimy postawić pomnik. Jeśli do tego czasu nie powstanie proszę wszystkich by każdy na rocznicę przyniósł ze sobą kamień. Jeśli wszyscy przyniosą po jednym to na pewno zbudujemy pomnik – apelował tego dnia Lech Wałęsa.

Pomnik

17 sierpnia 1980 r. przy bramie stoczni, na miejscu tragedii, strajkujący ustawili drewniany krzyż, upamiętniający ofiary Grudnia ’70.

Już 1 września 1980 roku zawiązał się Społeczny Komitet Budowy Pomnika Poległych Stoczniowców, na którego czele stanął Henryk Lenarciak.

Projekt pomnika autorstwa Bogdana Pietruszki z Biura Projektowo-Konstrukcyjnego Stoczni Gdańskiej im. Lenina, zatwierdzony przez Międzyzakładowy Komitet Strajkowy 24 sierpnia 1980 r., przewidywał, że monument składać się będzie z czterech krzyży, łączących się kotwicami i ramionami. 1 października 1980 roku komitet wybrał kolejną wersję projektu pomnika, zaproponowaną przez zespół, w skład którego wchodzili: Bogdan Pietruszka, Elżbieta Szczodrowska-Peplińska, Robert Pepliński (rzeźbiarze) i Wiesław Szyślak (architekt). Zespół ten zaproponował trzy krzyże, ze względu na bardziej uniwersalną symbolikę. Projekt zatwierdził (co było wymogiem) minister kultury prof. Wiktor Zin.

Ówczesne władze próbowały odwlec budowę pomnika, m.in. proponując zorganizowanie szerokiego konkursu. Podjęto także próbę zmiany jego nazwy, na Pomnik Pojednania oraz sugerując zmianę jego usytuowania. Anna Walentynowicz gwałtownie zaprotestowała, słusznie obawiając się, że może to umożliwić manipulację prawdą historyczną i rozmycie odpowiedzialności za masakrę stoczniowców. Andrzej Gwiazda podczas dyskusji o nazwie i usytuowaniu pomnika stwierdził z wyrzutem i gorzką ironią, że następnym razem władza miejsce strzelania do protestujących powinna uzgodnić z architektem miejskim.

Powstanie tak wielkiego, monumentalnego pomnika w zaledwie trzy miesiące graniczyło z cudem. W budowie pomnika brało udział kilkanaście zakładów pracy. Pomnik był pierwszym w powojennej historii monumentem wzniesionym całkowicie ze środków społecznych. Jednoczyło hasło – „Solidarność”.

Pierwszy pal pod budowę wbito 17 września 1980 roku. Uroczystość wbudowania kamienia węgielnego odbyła się 6 grudnia 1980 roku. W akcie erekcyjnym znalazł się passus:

Pomordowanym – na znak wiecznej pamięci. Rządzącym – na znak przestrogi, że żaden konflikt społeczny w Ojczyźnie nie może być rozwiązany siłą. Współobywatelom – na znak nadziei, że zło może zostać przezwyciężone.

Do pamiątkowej tuby włożono ziemię z miejsc, gdzie w Grudniu 1970 roku zginęli robotnicy Wybrzeża, ziemię z katakumb rzymskich, podarowaną przez Jana Pawła II i ziemię uświęcona krwią oficerów zamordowanych przez sowietów w Katyniu.

16 grudnia 1980 r., w dziesiątą rocznicę wydarzeń grudniowych, pomnik został odsłonięty i poświęcony przez ks. kard. Franciszka Macharskiego. Wieczorem na placu przed stocznią i w sąsiednich ulicach zebrało się ćwierć miliona osób. Była też – swoisty znak czasu – kompani honorowa gdańskiego garnizonu „niebieskich beretów”.

Obecność wojska symboliczne uświadamiało bezmiar tragedii z 1970 roku, gdy naprzeciwko robotników stanęło Wojsko Polskie z rozkazu dyktatorów.

– Nie chcemy wznosić czwartego krzyża z kolejną data – pisali w opisie pomnika członkowie komitetu jego budowy.

Minął rok. Pod stoczniową bramą znów polała się krew bitych robotników, a czołgi rozjechały stoczniową bramę.

Pomnik Poległych Stoczniowców w Grudniu 1970 r. trwa w Gdańsku ku przestrodze władzy. Każdej władzy…

Artur S. Górski 

[dkpdf-button]
Strona korzysta
z plików Cookies.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na ich używanie. Dowiedz się więcej