Górnicy blokują tory. Domagają się wypłaty wynagrodzeń
We wtorek 4 stycznia br. od godz. 7 rano w kopalniach Polskiej Grupy Górniczej rozpoczęła się blokada wysyłki węgla do elektrowni. Akcja związkowa ma trwać dwie doby. Protestujący domagają się wypłacenia górnikom rekompensaty za przepracowane weekendy. Od kilku miesięcy z powodu trwającego w Europie kryzysu energetycznego, górnicy pracują w nadgodzinach i w weekendy, ale nie otrzymują za to należnego wynagrodzenia.
Jak podkreślił Bogusław Hutek, lider górniczej „Solidarności” i przewodniczący związku w PGG, organizatorzy akcji zrobili wszystko, aby skutki blokad nie dotknęły odbiorców spoza sektora energetyki zawodowej.
– Blokujemy tylko wysyłkę dla energetyki, nie blokujemy wysyłki dla klientów indywidualnych. Nie chcemy robić ludziom problemów, bo i tak nie mogą kupić węgla – podkreślił Bogusław Hutek podczas briefingu prasowego na torowisku przy kopalni Halemba,
Zadeklarował też, że w przypadku zakładów spoza energetyki, gdzie utrzymanie produkcji i miejsc pracy zależy od dostawy węgla na czas, transporty nie będą blokowane.
Zdaniem Hutka, dziwny jest „opór ze strony zarządu Grupy”.
– Środki, jakie miały „wyjść” do górników to dwudniowa sprzedaż PGG. Za brak węgla w kraju nie są odpowiedzialni górnicy, którzy czegoś „żądają” po raz kolejny. My niczego nie żądamy, chcemy, aby ktoś docenił naszą ciężką pracę. To spółki PGG nie wywróci – zapewniał.
Z kolei Jerzy Demski, lider Związku Zawodowego Pracowników Dołowych ocenił, że „dziś o trochę godności musimy zawalczyć na torach”.
Według nieoficjalnych informacji, koszt realizacji związkowych postulatów płacowych to ok. 130 mln zł. Od 21 grudnia w firmie obowiązuje pogotowie strajkowe, trwają też przygotowania do referendum na temat strajku.
W dni robocze z kopalń PGG wyjeżdża średnio 35-40 pociągów z węglem na dobę.
Nie będzie blokowana sprzedaż węgla dla indywidualnych odbiorców i załadunek na ciężarówki.
Strona związkowa cały czas deklaruje gotowość rozmów, ale pozostaje to bez odzewu ze strony zarządu PGG i kierownictwa resortu aktywów państwowych. Protestujący domagają się wypłacenia górnikom rekompensaty pieniężnej za przepracowane weekendy lub wypłaty jednorazowego świadczenia dla załogi.
– Od kilku miesięcy z powodu trwającego w całej Europie kryzysu energetycznego i niedoboru surowców energetycznych, górnicy pracują w nadgodzinach i w weekendy, co pozwala uniknąć przerw w dostawie energii i ciepła. Fundusz płac w PGG nie został jednak zwiększony o dodatkowe środki na wynagrodzenie za ponadnormatywną pracę – podkreślają związkowcy.
– Dla nas partnerem dzisiaj jest zarząd, a zarząd twierdzi, że musi dostać mrugnięcie okiem od Ministerstwa Aktywów Państwowych. To niech ktoś mrugnie okiem z ministerstwa, a zarząd niech się z nami spotka – powiedział szef górniczej „S”. Zapowiedział, że jeśli blokada nie przyniesie oczekiwanego przez protestujących efektu, w przyszłym tygodniu zbierze się sztab protestacyjno-strajkowy, aby podjąć decyzję o dalszych działaniach, w tym o referendum strajkowym.
(fot. i cyt. za: www.solidarnosckatowice.pl)