Dzieciątko z Betlejem przyszło na świat nie w pałacu lecz w ubogim żłobie

– W owym czasie wyszło rozporządzenie cezara Augusta, żeby przeprowadzić spis ludności w całym świecie. Pierwszy ten spis odbył się wówczas, gdy wielkorządcą Syrii był Kwiryniusz. Podążali więc wszyscy, aby się dać zapisać, każdy do swego miasta. Udał się także Józef z Galilei, z miasta Nazaret, do Judei, do miasta Dawidowego zwanego Betlejem, ponieważ pochodził z domu i rodu Dawida, żeby się dać zapisać z poślubioną sobie Maryją, która była brzemienna – zaczyna swój natchniony reportaż z początku ery chrześcijaństwa Łukasz Ewangelista.

Jezus przyszedł na świat w ubogiej grocie. To był zamysł nieprzypadkowy. Człowiek ma nie bać się Boga, ma go szukać i znaleźć – bez lęku. W ubogim żłobie, nie w pałacu Heroda, ani w jakimkolwiek innym zamku, pałacu czy dworze.

Tej nocy, której pamiątkę świętujemy z 24 na 25 grudnia Boże Dzieciątko zaczęło wędrówkę na Ziemi. Zatrzymało się w pałacu cesarza Konstantyna Wielkiego, cesarza, który by ratować ład łaciński, przyjął chrzest i uczynił chrześcijaństwo religią Cesarstwa, opartą na Biblii, prawie rzymskim i greckiej filozofii.

W IV w. ustały prześladowania chrześcijan, zaczęły rozwijać się teologia i liturgia. Święto Bożego Narodzenia „narodziło się” 1700 lat temu. Nad grotą w Betlejem w 328 r. została poświęcona bazylika, zbudowana na polecenie cesarza Konstantyna Wielkiego, pod nadzorem jego matki Heleny. Wyborowi daty 25 grudnia nie towarzyszyły tradycje historyczne. Ważna była symbolika, związana z poczęciem Jezusa w tradycyjnej dacie równonocy wiosennej (25 marca), a narodzin w dniu przesilenia zimowego 25 grudnia.

Boże Dziecię wędrowało razem z Karolem Wielkim, w średniowieczu, błędnie określanym przez ignorantów jako „czas mroku”, czy „wieki ciemne”. Wystarczy spojrzeć na archidiecezjalną Bazylikę Mariacką – koronę Gdańska, górującą od ponad sześciuset lat nad grodem, pokłonić się kunsztowi Hansa Memlinga, by dostrzec wartość zaiste nie „wieków ciemnych”.

Karol Wielki, twórca Europy, przyjął koronę w Boże Narodzenie roku 800. To był czas wzrastania. Nawróciły się Morawy, Bułgaria, Czechy, Polska, Węgry i Księstwo Kijowskie. Mieszko I w 966 roku zaczął tkać osnowę, na której on i Bolesław Chrobry, zbudowali Państwo Polskie w zbudowanej na chrześcijaństwie Europie.

– Podnieś rękę, Boże Dziecię!/Błogosław Ojczyznę miłą/W dobrych radach, w dobrym bycie/Wspieraj jej siłę swą siłą – napisał poeta Franciszek Karpiński w jednej z najpiękniejszych polskich kolęd.

Na końcu Jego drogi był Krzyż – ze znaku hańby stał się znakiem znaków. Ten Znak kładł swój cień już nad betlejemską kołyską.

Symbolika krzyża przewija się – w zaskakujący sposób, w znakach Sarmatów, stepowych jeźdźców, którzy zniknęli około IV wieku. To w ich kulturze pojawia się krzyż, przeniesiony z niej do polskiej heraldyki.

Próbuje się go wyrugować z przestrzeni publicznej. Przedstawiciele części „klasy politycznej”, którzy szczególną antypatią darzą krzyż. Wolnomyśliciele, których drażni krzyż są nie tyle złowieszczy, co groteskowi w swym zapędzie do nowoczesności, przypominając gombrowiczowską Zutę Młodziakównę, arogancką, impertynencką, niedouczoną zwolenniczkę postępu i swobód wszelakich. 

Ten pęd do pseudonowoczesności prowadzić może do powtórki z dziejów, gdy rozpadł się rzymski porządek świata przez rozleniwienie łacinników i pod ciosami zdeterminowanych i bitnych barbarzyńców Atylli (łac. Flagellum Dei), Odoakra, Teodoryka, Witigesa. Wówczas depozytariuszem łacińskiego ładu stał się biskup Rzymu w osobie Leona Wielkiego i jego następców. Wiara rybaków, legionistów, poborców podatków, która potrafiła wypełnić duchową pustkę –   rozwinęła wreszcie triumfalny sztandar Krzyża na ruinach Kapitolu.

Dzisiaj Kościół w kryzysie przetrwa burzę, jak cis, skandynawski świerk, sosna limba. W wielu naszych domach stanęły przystrojone choinki, najbardziej znany symbol Bożego Narodzenia, pierwotnie związana z  kultem wiecznie zielonego drzewka, symbolem życia i trwania. Tradycja strojenia choinek ozdobami i jabłkami narodziła się w Alzacji na przełomie XV i XVI w. To symbol trwania.

Zadbajmy, byśmy nie zostali sprowadzeni do roli manipulowanych konsumentów, wypranych z tradycji, z poczucia wspólnoty. Człowiek bez świadomości swojej tradycji, swojej tożsamości jest podatny na manipulacje. 

Dyktat krzewicieli „kultury świeckiej” doprowadza do defensywy chrześcijaństwa. Co stać się może z Europą pokazuje przykład Francji, od czasów Karola Młota wielkiej córy Kościoła, w  której dzisiaj kościoły świecą pustkami. Nie jest to jednak państwo laickie, jak marzyło się wolnomularzom od XVIII wieku. Nie szanujesz własnej religii, odstępujesz – będziesz szanował cudzą!

Wsłuchajmy się zatem w opowieść o Jezusie z Nazaretu, Zbawicielu. Jeśli nie wierzysz lub tylko dla tradycji „świętujesz” to posłuchaj o narodzonym w  Judei, około 2020 lat temu, na początku pryncypatu, za panowania cesarza Augusta Juliusza Oktawiusza, o Żydzie, Aramejczyku, nonkonformiście, myślicielu, który nauczał: „Jeśli kto chce iść za mną, niech się zaprze samego siebie, niech weźmie swój krzyż i niech Mnie naśladuje”. Jakże trudne to wyzwanie dla nas, dla ludzi Kościoła.

Jeśli brakuje komuś wiary, niechaj sięgnie po zakurzoną, zapomnianą na półce, Biblię. I czyta… En arche en ho logos. U podstawy wszystkiego jest porządek lub inaczej – Na początku było Słowo, a Słowo było u Boga, i Bogiem było Słowo…

Artur S. Górski, fot. Cathopic

[dkpdf-button]
Strona korzysta
z plików Cookies.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na ich używanie. Dowiedz się więcej