Bierecki: Skala wyzwań jest ogromna, nie czas na polityczne happeningi

Rozmowa z Grzegorzem Biereckim, spółdzielcą, współtwórcą spółdzielczych kas oszczędnościowo-kredytowych, przewodniczący Światowej Rady Związków Kredytowych, w latach 80 działaczem podziemnego NZS i NSZZ „S”, od 2011 roku senatorem RP (z okręgu Biała Podlaska)

Rozmawia Artur S. Górski   

– Rozmawiamy kilka minut po zaprzysiężeniu prezydenta Andrzeja Dudy przed Zgromadzeniem Nardowoym. Prezydent podkreślił, że władza pochodzi z woli narodu i naród wyraził swoją wolę w wyborach.  Jaka będzie druga kadencja prezydenta Dudy? Przed nami wielkie wyzwania budowa nowoczesnego, ambitnego państwa…

Wyzwania są duże, gospodarcze, międzynarodowe. Będziemy musieli zmagać się z kryzysem epidemicznym, z kryzysem finansowym, o zasięgu światowym. Stąd tak ważne w wystąpieniu prezydenta były propozycje współpracy, budowy wspólnoty, koalicji spraw polskich, złożone, aby Polska nie była dotknięta jeszcze dodatkowo kryzysem politycznym, permanentnym stanem napięcia, wywołanym nieodpowiedzialnością części opozycji. Prezydent przypomniał, że w wyborach prezydenckich wzięło udział ponad 20 milionów wyborców. Na niego zdecydowało się oddać głos 10 i pól miliona Polaków. To  wielkie zobowiązanie i potwierdzenie, że rodacy pozytywnie ocenili jego prezydenturę. Tymczasem nawet podczas Zgromadzenia Narodowego dostrzegliśmy nieodpowiednie zachowanie, potraktowanie uroczystości w sposób „happenerski”… 

– Na sali zabrakło wielu posłów Koalicji Obywatelskiej, prezydentów Lecha Wałęsy i Bronisława Komorowskiego, posłowie i posłanki Lewicy przywdzieli tęczowe maseczki, w rękach trzymali egzemplarze Konstytucji RP. Przybył Aleksander Kwaśniewski, jak powiedział z szacunku dla państwa i do wyborców. Czy ma pan na myśli transparent „Krzywoprzysięzca”? 

Gest posłanki Jachiry, wybranej z listy Koalicji Obywatelskiej, to nie jest znak pokoju, ani zapowiedź wspólnoty, lecz manifestacja braku szacunku do urzędu i państwa. A maseczki można nosić w kolorach, w jakich się chce. To jest wybór indywidualny. Rozumiem tęczowy przekaz płynący z ław lewicy. Chcę tylko poradzić posłom lewicy: „Nie idźcie tą drogą!”. Wynik osiągnięty przez lewicowego kandydata w czerwcu był mizerny. Wybór tej drogi dał dwa procent, o wiele poniżej poparcia, na które lewica zasługiwała.  

– Skoro PiS zagospodarowało szereg lewicowych projektów, wdrożyło pakiety socjalne, lewicy pozostaje pole obyczajowej i światopoglądowej walki w tęczowych barwach…

PiS realizuje programy prospołeczne, które realizują rządy chadeckie, czy konserwatywne. W krajach Europy zachodniej skala i formy pomocy kierowanej ku grupom niezamożnym, mniej zaradnym, wykluczonym, czy skala wsparcia rodzin jest wyższa niż ta, którą wprowadzamy. Za sprawą ortodoksyjnego liberalizmy przez lata całe grupy społeczne pozbawione były wsparcia, możliwości samorealizacji, korzystania z pewnych zalet przemian. Odrabiamy straty do Zachodu także w zakresie wspierania tych, którzy na wsparcie zasługują, a są być może mniej zaradni. Daleko nam do skali pomocy dedykowanej rodzinom np. za naszą zachodnią granicą.

– W myśl chociażby społecznej gospodarki rynkowej, czy wcześniej katolickiej nauki społecznej…

Przecież te projekty realizuje prawica, gdyż lewica nie ma monopolu na sprawy społeczne, na rozwiązywanie problemów nierówności. Stąd poczucie zagubienia polityków lewicy i poszukiwania innej grupy wykluczonej, na której mogliby budować swój model wzywania do równości i wolności. W Polsce to dało dwa procent w wyborach. Przed nami są daleko poważniejsze wyzwania, niż poszukiwanie kogoś kto chce, lub nie, być bronionym przed jakimiś zakusami…

– Takim wyzwaniem są chociażby relacje z sąsiadami. Rozmawiamy w przededniu rocznic strajków z 1980 i 1988 roku. Za naszą wschodnią granicą, w Republice Białorusi dzieją się ciekawe procesy społeczne. Białoruś budzi się, wiece opozycji gromadzą dziesiątki tysięcy ludzi. Atmosfera przypomina lato 1980 oraz 1988 roku. Czy Aleksander Łukaszenka odda władzę na rzecz nieoczekiwanej kandydatki na urząd prezydenta Białorusi Swiatłany Cichanouskiej?

Działania i procesy społeczne, które na coś wyglądają, czy nasuwają analogie często nie są tym, czym się wydają. Owe przebudzenie społeczeństwa białoruskiego widać w dużych miastach. Niekoniecznie da ono wzmocnienie niepodległości białoruskiej czy nada jej kierunek zachodni. Scenariusze sytuacji na Białorusi są determinowane sytuacją gospodarczą, stanem emocji społecznych przed wyborami, których pierwsza tura odbędzie się 9 sierpnia oraz stopniem determinacji ekipy urzędującego prezydenta. Dochody Białorusi z reeksportu ropy spadły, jest poważny deficyt, prowadzone są rozmowy o zaangażowaniu rosyjskiego kapitału w szereg inwestycji.

– Rosja nieszczególnie kwapi się z dalszym wsparciem. Zamiast subwencji z Moskwy z pomocą przyjdą światowe instytucje?   

Trudna sytuacja, skala uzależnienia gospodarczego od Rosji, nie prowadzi władz w Mińsku do decyzji o większej otwartości. Mamy tam system jedynowładztwa, który ewoluuje w stronę oligarchii.

– Styl sułtański, oparty na resortach siłowych. Moskwa i Władimir Władimirowicz Putin nie pozostają bierni?

Narracja, że kontrkandydaci Łukaszenki są częścią operacji rosyjskiej, niezależnie czy rzeczywiście są, nie trafia powszechnie do społeczeństwa. Skala sprzeciwu pokazuje, że   powiązania z Moskwą, czy oskarżenia o takie związki kierowane w stronę konkurentów Łukaszenki, nie przekonuje i nie robi większego wrażenia, co nie oznacza, że tych związków nie ma. Te związki liderów opozycji z Rosją, z oligarchami rosyjskimi oraz wprost ze służbami Federacji Rosyjskiej, są. To, co wygląda na budzenie się białoruskiej „Solidarności”, i co używa podobnego sztafaża do symboliki, którą „Solidarność” się posługiwała, co kreuje emocje, podobne emocjom towarzyszącym nam przed 30 laty, może mieć zatrute źródło. 

– Prezydent Łukaszenka ogłosił 29 lipca o zatrzymaniu przez KGB i OMON pod Mińskiem 32 mężczyzn z Grupy Wagnera, czyli rosyjskich najemników, snajperów, specjalistów od sieci IT i materiałów wybuchowych. To prowokacja białoruskich służb na użytek zagranicy, własnego społeczeństwa, pokazującego siłę Łukaszenki?   

Rozmawiałem swego czasu z liderem jednego z konserwatywnych ugrupowań w Mińsku. Według niego Białoruś ma pewną szansę, podobną do Czarnogóry, gdzie dyktator przeprowadził kraj do NATO i w strefę wpływu Zachodu (w czerwcu 2017 r. Czarnogóra przystąpiła do NATO, prezydent Filip Vujanović – dop. red.). Łukaszenka byłby w stanie przeprowadzić eksperyment, który powiódł się w Czarnogórze, ale powstrzymują go silne związki i uzależnienia gospodarcze z Rosją i brak mocnych sygnałów wsparcia ze strony Unii Europejskiej, która mogłaby pomóc w zastąpieniu powiązań gospodarczych z Rosją. Tak, jak stało się to z państwami Europy Środkowej, które przeorientowały się na rynki zachodnie z kierunków współpracy ze Związkiem Sowieckim, czy z Rosją przy wsparciu Unii i USA. Białoruś, gdyby takie wsparcie uzyskała miałaby szansę przejścia do grona państw Zachodu, nawet pod obecnym przywództwem.

– Przypomnę co może dziwić, że podstawy pod zmianę systemu PRL w stronę co prawda ograniczonej, ale demokracji i wolnego rynku kładli generałowie Jaruzelski i Kiszczak oraz premierzy Messner, Rakowski, Miller przymuszeni sytuacją geopolityczną. Modus operandi został przećwiczony przy Okrągłym Stole. 

To prawda.

– Polska jednak jest bierna. Nie tak zainteresowana Białorusią, jak Ukrainą i kijowskim Majdanem.

Polskie media mniej zajmują się Białorusią niż Ukrainą, ale też nie ma tak dramatycznych wydarzeń, jakim był Majdan, krwawego buntu. Na Białorusi mamy proces wyborczy, kampanię. Inne są emocje. Polska bardzo wiele robi na rzecz pomocy Białorusi, dla jej wejścia na ścieżkę demokracji, do grona państw Zachodu. Jesteśmy jedynym krajem, który wspiera i nadaje od kilkunastu lat sygnał telewizyjny w języku białoruskim, wspieramy procesy demokratyzacji, prodemokratyczne działania, język białoruski, budujemy więzi między demokracjami Zachodu, a Białorusinami. Organizacje białoruskie są obecne w Polsce. Rozumiemy, w jakiej sytuacji jest ten kraj. Nasz rząd, nasze MSZ, mógłby zrobić więcej na forum Unii Europejskiej by przekonać do otwarcia się na Białoruś. Wymaga to partnerstwa.  

– Granica na Bugu jest zamknięta. Strefa ziemi niczyjej w Kodniu, kontakty utrudnione…

Umowa o małym ruchu granicznym jest wstrzymywana przez prezydenta Łukaszenkę. Jest ratyfikowana. Ciągle czeka na jego podpis. Są tylko substytuty w ramach ruchu bezwizowego, czyli strefy rekreacyjne na Kanale Augustowskim oraz w strefie turystyczno-rekreacyjnej „Brześć – Grodno”.  Poczekajmy na wyniki wyborów, sytuacja jest bardzie skomplikowana. Różne interesy się tam ścierają i rozgrywają.

[dkpdf-button]
Strona korzysta
z plików Cookies.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na ich używanie. Dowiedz się więcej