Baza w Redzikowie jest gotowa do działania i rozpoczyna dyżury bojowe
System obrony przeciwrakietowej Aegis Ashore w Redzikowie zostanie oficjalnie otwarty w środę 13 listopada br. Baza amerykańska jest ważnym elementem ochrony przeciwrakietowej NATO i obrony strefy interesów Zachodu (USA). Baza ma możliwość zestrzelenia rakiet balistycznych oraz monitorowanie przestrzeni powietrznej potencjalnych przeciwników.
W środę, 13 listopada br. nastąpi oficjalne otwarcie amerykańskiej bazy antyrakietowej w Redzikowie z udziałem prezydenta Andrzeja Dudy, z wicepremierem, ministrem obrony narodowej Władysławem Kosiniakiem-Kamyszem. W środę nowy sekretarz generalny NATO Mark Rutte po raz pierwszy od objęcia urzędu w październiku br. odwiedzi Polskę. Pierwsze skrzypce będą grali Amerykanie.
Uroczystość oficjalnego otwarcia bazy w Redzikowie (przed wjazdem do Słupska od strony Gdańska) oznacza, że system Aegis Ashore jest w pełni gotowy do działania, a wysoko wyspecjalizowane pociski SM-3 Block IIA są na stanowiskach i można rozpocząć dyżury bojowe.
Uwaga – polska przestrzeń powietrzna nie stanie się nagle w pełni szczelna i odporna na zagrożenia. Nowa instalacja – z trzystopniową rakietą, zdolną do wyniesienia poza atmosferę głowicy bojowej zdolnej do niszczenia celów metodą kinetyczną, ma przede wszystkim zadanie zwalczania rakiet balistycznych krótkiego zasięgu oraz średniego zasięgu.
Mimo, że blisko jest z Redzikowa do Królewca – baza będzie służyła ochronie terenów w strefie amerykańskich interesów. Stosunkowo blisko jest też Sankt-Petersburg (tam znajduje się Sztab Floty Federacji Rosyjskiej). Przypomnijmy: na terenie obwodu królewieckiego stacjonuje bliżej nierozpoznana brygada rosyjskich wojsk rakietowych. Te wojska rakietowe dysponują taktycznymi i taktyczno-operacyjnymi rakietami balistycznymi krótkiego zasięgu OTR-21 Toczka (w kodzie NATO: SS-21 Scarab) o zasięgu 70 km i OTR-21 Toczka-U o zasięgu 120 km. Mogą zostać uzbrojone w głowice nuklearne. Dla ochrony instalacji służą dwie brygady zestawów przeciwlotniczych średniego zasięgu S-300.
Baza w Redzikowie stanowi część amerykańskiej tzw. tarczy antyrakietowej, mającej chronić Stany Zjednoczone i ich europejskich sojuszników przed atakami pociskami balistycznymi (np. ze Środkowego Wschodu). Zainstalowano w niej system Aegis Ashore. Zatem baza w Redzikowie – obok bliźniaczej bazy w rumuńskim Deveselu – ma służyć do obrony NATO przez pociskami średniego (1000-3000 km) i pośredniego (3000-5500 km) zasięgu. Przeznaczony jest do niszczenia rakiet w ich ostatniej fazie lotu. Stacja radarowa wczesnego ostrzegania AN/TPY-2 jest w tureckiej bazie Kürecik,
Jaka była droga do bazy, określanej też umownie jako „tarcza antyrakietowa”? W sierpniu 2008 r. Polska podpisała umowę o rozmieszczeniu elementów tarczy w Redzikowie koło Słupska. 17 września 2009 r. ówczesny prezydent USA Barack Obama poinformował o wstrzymaniu budowy w ramach „resetu” z Rosją. Przerwa nie trwała długo. W lipcu 2010 r., Amerykanie zmienili koncepcję systemu antyrakietowego. Oficjalna inauguracja budowy tarczy antyrakietowej w Redzikowie odbyła się 13 maja 2016 r.
System, w ramach realizowanego od lat amerykańskiego programu European Phased Adaptive Approach, (choć nieporównywalny parametrami i systemami) uzupełnia polską „tarczę średniego zasięgu”, którą budujemy obecnie w ramach Programu Wisła.
To progres w ochronie naszego nieba, ale po latach zaniechań i dziwacznych ruchów decydentów, wiele jest do pilnego nadrobienia. Przypomnijmy chociażby zerwanie w 2016 r. kontraktu na śmigłowce Caracal przez Antoniego Macierewicza. Francuski koncert Airbus Helicopters miał dostarczyć Polsce 50 maszyn typu H225M Caracal za 13,4 mld zł. Do dzisiaj nie mamy niezbędnych na dynamicznym polu walki śmigłowców wielozadaniowych. Zerwany został też program „Karkonosze” (tankowanie F-16 w powietrzu poprzez flotę latających baz).
W Polsce stacjonuje obecnie jedna bateria amerykańskich „Patriotów”, która ochrania logistyczny hub w Rzeszowie Jasionce. Polska jest po latach dopiero na etapie wdrażania tych systemów. Za dwa lata ma to być osiem baterii, które osiągną gotowość operacyjną.
W przypadku ataku na jednego z członków Sojuszu Północnoatlantyckiego inni członkowie NATO obiecują udzielić pomocy. Kluczowym jest art. artykułu 5 traktatu założycielskiego Sojuszu Północnoatlantyckiego:
Strony zgadzają się, że zbrojna napaść na jedną lub więcej z nich w Europie lub Ameryce Północnej będzie uznana za napaść przeciwko nim wszystkim, i dlatego zgadzają się, że jeżeli taka zbrojna napaść nastąpi, to każda z nich, w ramach wykonywania prawa do indywidualnej lub zbiorowej samoobrony, uznanego na mocy artykułu 51 Karty Narodów Zjednoczonych, udzieli pomocy Stronie lub Stronom napadniętym, podejmując niezwłocznie, samodzielnie, jak i w porozumieniu z innymi Stronami, działania, jakie uzna za konieczne, łącznie z użyciem siły zbrojnej, w celu przywrócenia i utrzymania bezpieczeństwa obszaru północnoatlantyckiego.