Andrzej Rozpłochowski – Człowiek Roku „Tygodnika Solidarność”

– Zaangażowanie i wzajemne wsparcie międzyludzkie zrodziło najwspanialszy w dziejach Polski ruch społeczny, który przekształcił się w najważniejszy związek zawodowy w historii całego świata. Jednak ta transformacja – od solidarnościowego ruchu społecznego do wielkiej organizacji pracowniczej – nie odbyła się sama. To walka i zaangażowanie konkretnych ludzi, którzy musieli wziąć na swoje barki ciężar przebijania murów, zdawałoby się niezniszczalnych. Wystąpili przeciwko komunistycznej władzy, by za nimi mogli podążyć inni. Lawirowali pomiędzy mackami agentury, która chciała opleść rozkwitającą Solidarność. Niezłomni i wierni ideałom niepodległej Polski – powiedział w Gdańsku, podczas gali „Człowiek Roku Tygodnika Solidarność”, Michał Ossowski, redaktor naczelny pisma.
– Andrzej Rozpłochowski komunistów traktował tak, jak na to zasługiwali. Jak wrogów, z którymi nie można się układać. Niedługo po tym, jak wybuchł strajk w Hucie Katowice w sierpniu 1980 r., stanął na jego czele. W jego działalności nie było miejsca na kompromisy, dlatego domagał się przyjazdu strony rządowej do Dąbrowy Górniczej. Razem z innymi robotnikami apelował o utworzenie jednego, ogólnopolskiego związku zawodowego. Porozumienie dąbrowskie, bo tak faktycznie powinno nazywać się porozumienie katowickie, otworzyło formalną drogę do powstania Niezależnego Samorządnego Związku Zawodowego „Solidarność” – podkreślił red. Ossowski.

Przypomnijmy, że Andrzej Rozpłochowski w 1981 r. kandydował na przewodniczącego zarządu regionu śląsko-dąbrowskiego związku, przegrał z Leszkiem Waliszewskim. Po wprowadzeniu stanu wojennego został internowany, oskarżony o działania antypaństwowe, nie został osądzony, zwolniony na mocy amnestii w lipcu 1984 r. Współpracował z działaczami podziemnej „Solidarności”, a w 1985 wszedł do prezydium Polskiej Partii Niepodległościowej. W 1988 r. wyemigrował do Stanów Zjednoczonych.

– To dla mnie niebywała nagroda i spełnienie jednych słów biblijnych, gdzie jest powiedziane: „ostatni będą pierwszymi”. Były takie czasy, że tym pierwszym bardzo chciał być np. Lech Wałęsa. Ja byłem tym wrogiem, któremu według Wałęsy naród miał „postawić szubienicę”, za to że goniłem komunizm. A jemu naród miał postawić tron. Gdzie dzisiaj jest Lech Wałęsa, a gdzie dzisiaj jestem ja, to państwo zdecydowaliście i wskazaliście właściwy kierunek. Ja, przyjmując z wielkim wzruszeniem tę nagrodę, przyjmuję jako również obdarowanie wszystkich moich koleżanek i kolegów, zwłaszcza tych największych bohaterów, pracowników Huty Katowice w Dąbrowie Górniczej, którzy wraz ze mną weszli w strajk, prawie 20-tysięcznej załogi – wspominał Andrzej Rozpłochowski.

[dkpdf-button]
Strona korzysta
z plików Cookies.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na ich używanie. Dowiedz się więcej