1980 rok: Gdynia strajkuje!

Pozostaną w nas te noce nieprzespane
I te bramy fabryczne wśród kwiatów
Gdy przestała nagle być sloganem
Dyktatura proletariatu
I gdy słuchał w napięciu kto żyw
Niespokojnych niepewnych wieści
Bo w Ojczyźnie są rachunki krzywd
Ale obca dłoń ich nie przekreśli

Będą o tym legendy i sagi
Będą słuchać przyszłe pokolenia
Że raz kiedyś narodowe flagi
Wywieszono bez rozporządzenia
Że się zdarzył piękny mądry zryw
Że Polacy rzekli gdy się zeszli
Są w Ojczyźnie rachunki krzywd
Lecz ich obca dłoń nie przekreśli…
(Muzyka: Maciej Pietrzyk, tekst: Andrzej Waligórski)

W piątek 15 sierpnia 1980 r., stanęły gdyńskie zakłady pracy. Tego dnia nie przystąpiła do pracy załoga Stoczni im. Komuny Paryskiej na porannej zmianie. Do protestu przyłączyły się duże przedsiębiorstwa jak Zakład Komunikacji Miejskiej, Stocznia Remontowa „Nauta”, Zarząd Portu Gdynia.

Liderem strajku w Gdyni został – z poparciem „starych” stoczniowców, pamiętających dobrze rok 1970 – 21-letni wtedy Andrzej Kołodziej, ślusarz, dzień wcześniej zatrudniony w stoczni na wydziale K-3.  W lutym 1980 r. za kolportaż „Robotnika Wybrzeża” został zwolniony z pracy w Stoczni Gdańskiej.

Początkowo grupa inicjująca  strajk liczyła dwieście osób, ale do godz. 9 od podejmowania pracy odstąpiło już ok. tysiąca pracowników.  Z godziny na godzinę ich siła i determinacja rosły.

Podczas strajku stoczniowcy bez zgody dyrekcji opanowali pomieszczenia radiowęzła i zakładowej drukarni. Radiowęzeł prowadził Zygmunt Pałasz. Maszyny drukarskie uruchomił drukarz   Zygmunt Sabatowski. Szefem powielarni, zwanej Wolną Drukarnią Stoczni Gdynia, został Andrzej Butkiewicz.  Pierwsze ulotki wydrukowano 15 sierpnia. Ta najbardziej znana „Mieszkańcy Trójmiasta!”, wydrukowana została w nakładzie ok. 700 tys. egzemplarzy.  

Komitet strajkowy, według najlepszych wzorów, przejął kontrolę i zarządzanie stocznią.  Opuścić stocznię musieli wszyscy kierownicy wydziałów oraz sekretarze PZPR.

Wózek akumulatorowy na placu przy głównej bramie zakładu pełnił rolę trybuny z której ogłaszano ważne informacje.    

Początkowo Komitet Strajkowy Stoczni Gdańskiej odrzucił współdziałanie z komitetem „Komuny”.  

– Nocą z 14 na 15 sierpnia byłem w Stoczni Gdańskiej. Spotkałem się z Lechem Wałęsą. Wspólnie ustaliliśmy, że jeśli inne zakłady zorganizują strajk w poparciu dla Stoczni Gdańskiej to powołamy wspólny komitet strajkowy. Nie będziemy oddzielnie rozmawiać z dyrekcjami. Będziemy przez wspólną reprezentację, będąc silniejszymi, walczyć o znacznie więcej. Jednak w piątek 15 sierpnia Wałęsa odmówił przyjęcia delegacji ze Stoczni Gdynia. Poszedł w stronę podpisania porozumienia z dyrekcją, w którym uzyskał tylko „rękawiczki”, niewielką podwyżkę. Komentowaliśmy, że lepsze byłyby rękawice do ciężkiej pracy. Taki był efekt. Była groźba załamania się protestu, a rozwiązanie strajku w Stoczni imienia Lenina mogło spowodować przerwanie strajków w innych zakładach. To był moment, który zagroził powstaniu „Solidarności”. Przerażeni i zdezorientowani przedstawiciele zakładów z Gdyni, które strajk podjęły, przyjeżdżali do nas, do stoczni, szukając ratunku i oparcia. Natychmiast ogłosiliśmy, że my, w  Gdyni, powołujemy Miejski Komitet Strajkowy i zapraszamy zakłady do Stoczni imienia Komuny Paryskiej. Zapowiedziałem, że sami sobie radę damy, skoro Gdańsk się wycofał. Było przesilenie – wspominał w rozmowie z nami w 2015 roku Andrzej Kołodziej, działacz Wolnych Związków Zawodowych Wybrzeża, lider syndykalistycznego strajku w Stoczni im. Komuny Paryskiej w Gdyni i wiceprzewodniczący MKS z 1980 r. 

W Zakładzie Autobusowo-Trolejbusowym przy al. Zwycięstwa w Gdyni Redłowie wiedziano o rozpoczęciu strajku w Stoczni Gdańskiej. Pracownicy rozmawiali ze sobą na ten temat, wymieniali uwagi. Autobusy i trolejbusy 15 sierpnia w miasto wyruszyły. Po rozwiezieniu ludzi do pracy zaczęły zjeżdżać do bazy zakładu, w których uczestniczyły Komitety Strajkowe WPK z Gdańska i Gdyni, przeciągały się. Kontynuowano je w zajezdni autobusowej przy ul. Karola Marksa (obecnie gen. Józefa Hallera). Nie uczestniczyli w nich delegaci z Gdyni, którzy rozjechali się do swoich zakładów. Ostatecznie 16 sierpnia 1980 r. wieczorem osiągnięto porozumienie. Ze strony strajkujących podpisał je Jan Wojewoda. I sekretarz KW PZPR w Gdańsku Tadeusz Fiszbach zagwarantował wszystkim pracownikom pięćdziesięcioprocentową podwyżkę oraz niewyciąganie konsekwencji wobec strajkujących po zakończeniu protestu. Warunkiem otrzymania podwyżki miało być przystąpienie komunikacji do pracy. Zenon Kwoka 16 sierpnia 1980 r. stanął „na bramie” zakładu i nie pozwolił wyjechać. Apelował, żeby nie zostawiać strajkujących zakładów. Powołano w zajezdni Zakładowy Komitet Strajkowy.  

– Postulaty były spisywane w zakładach pracy. Potem zredagowane. Podjęliśmy w Gdyni strajk 15 sierpnia, ale nie od razu. Najpierw kierowcy rozwieźli robotników do zakładów pracy i po godzinie 8 zaczęły autobusy i trolejbusy zjeżdżać do zajezdni. Komunikacja stanęła. Na terenie WPK Gdynia doszło do spotkania przedstawicieli kilku gdyńskich zakładów pracy: ze Stoczni im. Komuny Paryskiej (m.in. Henryk Mierzejewski), Stoczni Nauta (Roman Jankowski), Przedsiębiorstwa Robót Sanitarno-Porządkowych Sanipor, WPRD „Eldźwig”. Tworzymy Międzyzakładowy Komitet Strajkowy. Ja dopisałem do naszej listy 19-sty postulat, zawierający, że tak powiem, zalążek „Solidarności”, że komitety strajkowe po zakończeniu strajku przekształcą się w komisje założycielskie do tworzenia Wolnych Związków Zawodowych. Nie ma co wpisywać szeregu postulatów, a trzeba skupić się na jednym, na WZZ-ach. Władze przecież siadły z nami do rozmów. We Wrzeszczu te rozmowy z komunikacją podjął wicewojewoda Włodzimierz Koenig i ze zjednoczenia Konrad Borejko. WPK prowadziło rozmowy na szczeblu władz i dostało w piątek 15 sierpnia pieniądze, 2500 złotych. To było już na papierze. Jednak nie zakończyliśmy strajku. Zeszło na tematy polityczne. Kontynuowaliśmy strajk i po strajku dostaliśmy…1200 zł. Stoczniowcy w sobotę 16 sierpnia porozumieli się za 1500 zł. Nie o pieniądze jednak nam szło. Chociaż ludzie mieli do nas później pretensje. Gdybyśmy wyjechali na miasto w sobotę inaczej by się wszystko potoczyło – wspominał Zenon Kwoka, inicjator strajku z sierpnia 1980 r. w Zakładzie Komunikacji Miejskiej Gdyni (WPK Gdynia), delegatem ZKM do Stoczni Gdańskiej im. Lenina, podczas strajku sekretarz przewodniczącego MKS Lecha Wałęsy i członek Ruchu Młodej Polski rozmowie z nami.

W nocy z soboty 16 na niedzielę 17 sierpnia pięcioosobowa reprezentacja Komitetu Strajkowego z Gdyni udała się do Stoczni Gdańskiej im. Lenina, aby sprawdzić pogłoski, że zakończyła ona strajk i przystąpiła do pracy, gdyż w sobotę po godz. 13.00 było już jasne, że Komitet Strajkowy Stoczni Gdańskiej podpisze porozumienie z dyrekcją i zakończy strajk.  

Warto przypomnieć, że dla podtrzymania jedności strajkujących ważne były msze święte, które odprawiali codziennie w Stoczni im. Komuny Paryskiej i w Porcie Gdynia ks. Edward Ryba, proboszcz parafii Matki Boskiej Nieustającej Pomocy w Gdyni organizator Duszpasterstwa Ludzi Morza Stella Maris i ks. Hilary Jastak, z kościoła pw. NSPJ w Gdyni.   

30 sierpnia br. w Gdyni (Sala Koncertowa Morskiego Portu Handlowego w Gdyni ul. Rotterdamska 9) jak co roku odbędzie się uroczystość wręczenia odznak honorowych uczestnikom strajków sierpniowych 1980 r. w Gdyni (Sala Koncertowa Morskiego Portu Handlowego w Gdyni ul. Rotterdamska 9) odznaczeń „Bohaterom Sierpnia ’80”.

Zdjęcia ze zbiorów Fundacji Pomorska Inicjatywa Historyczna (przy wsparciu Miasta Gdynia w ramach  projektu „Ludzie Sierpnia 80 w Gdyni”)

[dkpdf-button]
Strona korzysta
z plików Cookies.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na ich używanie. Dowiedz się więcej