NSZZ „Solidarność” w Castoramie

Ogólnopolska akcja promująca „Solidarność”

Od 20 marca trwa akcja ulotkowo-informacyjna w firmie Castorama Polska Sp. z o.o. przeprowadzana przez NSZZ „Solidarność”. Organizatorom chodzi o informowanie pracowników sklepów Castoramy o ich prawach, a także o pozyskiwanie nowych członków Związku we wszystkich sklepach na terenie Polski. Przedstawiciele regionalnych i krajowych struktur „Solidarności” rozdając ulotki rozmawiają z pracownikami o korzyściach wynikających z przynależności do Związku.

– Zależy nam, żeby uświadomić wszystkim pracownikom, że u nas też może być podobnie jak w Wielkiej Brytanii, gdzie pracodawca liczy się z ludźmi i płaci im należycie, ale musimy zbudować silną „Solidarność”. W liczbie kilku tysięcy członków Związku będziemy mieli realny wpływ na zmiany w firmie. Pracownicy zaczynają otwierać oczy i dostrzegać, że warto zawalczyć o siebie i poprawę warunków pracy i płacy – twierdzi Wojciech Kasprzyk, przewodniczący Komisji Zakładowej NSZZ „Solidarność” w spółce Castorama Polska. Dodaje: – Kiedyś hasło naszej firmy brzmiało „Pracownicy są najważniejsi”. Dzisiaj na pracownikach tylko się oszczędza, szczególnie na tych doświadczonych, którzy stanowią największą wartość firmy. Jeśli się nie zorganizujemy, nic się nie zmieni na lepsze. 

Promocyjne krówki

W Regionie Gdańskim akcję przeprowadzono 20 marca przy trzech sklepach firmy: w Gdańsku przy al. Grunwaldzkiej oraz w Osowej, a także w Rumi. Pracownicy Regionu Gdańskiego NSZZ „Solidarność” przy wsparciu członków „S” z trójmiejskich sklepów Makro Cash & Carry rozdawali pracownikom ulotki, rozmawiali z nimi oraz częstowali krówkami w papierkach z napisem NSZZ „Solidarność” w Castorama Polska.

Zastraszeni pracownicy

– 20 marca byłam z kolegą w Castoramie przy al. Grunwaldzkiej w Gdańsku. Przyszliśmy około godziny 12.30. Staliśmy niedaleko wejścia służbowego, przez które wchodzili i wychodzili pracownicy. Wręczaliśmy im ulotki. Oczywiście pracodawca próbował utrudnić nam dostęp do pracowników, po pewnym czasie przyszedł ochroniarz i chciał nas wyrzucić. Poprosiliśmy o kontakt z dyrektorem sklepu. Wyszła do nas pani dyrektor, twierdząc, że jesteśmy w tym miejscu nielegalnie. Straszyła nas policją, która zresztą nie przyjechała. My przecież mamy prawo swobodnego dostępu do pracowników, a oni mają konstytucyjne prawo do zrzeszania się – mówi Aleksandra Kamola, członek „S”.

Dwójka związkowców rozdawała ulotki i częstowała pracowników sklepu cukierkami.

– Rozmawialiśmy z pracownikami Castoramy przed rozpoczęciem ich pracy lub po jej zakończeniu. Część osób była wyraźnie zastraszona, bała się nawet wziąć cukierka, bo jak kilka osób stwierdziło, zostali zastraszeni, mogą zostać wyrzuceni z pracy. Inni brali po kilka ulotek dla kolegów. Byli też tacy, którzy chcieli się zapisać do Związku, gdyż widzą, co się dzieje. Część osób mówiła, że się zastanowi – dodaje Kamola.

Dyskryminacja „Solidarności”

W Castoramie relacja pomiędzy pracownikami a pracodawcą jest dość napięta. Pracodawca dyskryminuje „Solidarność”. Promuje natomiast powstałą z jego inicjatywy w styczniu tego roku nową organizację związkową. Jej szefową jest przewodnicząca rady pracowników, która uczestniczyła w spotkaniach pomiędzy pracodawcą a „Solidarnością”, zasiadając po stronie pracodawcy.

– Wiele osób chętnie z nami rozmawiało, chcieli wiedzieć, dlaczego warto zapisać się do „Solidarności”. Rozdałam dużo ulotek. Ochrona zachowywała się grzecznie. Dyrektor sklepu był bardzo kulturalny, doszliśmy do porozumienia – relacjonuje Justyna Sumczyńska, członek „S”, która prowadziła akcję przy Castoramie w Osowej.

Gorsze wrażenia z akcji wyniosła Iwona Osenkowska, z Działu Organizowania i Rozwoju Regionu Gdańskiego NSZZ „Solidarność”, która twierdzi, że dyrektor Castoramy w Rumi nie wyraził zgody na spotkanie z pracownikami. Wydzwaniał nawet w tej sprawie do swoich zwierzchników. Mimo wszystko akcja została przeprowadzona.

– W brytyjskich i francuskich marketach Castoramy zdecydowana większość pracowników należy do związków zawodowych, bo wiedzą, że silne związki są w stanie skutecznie walczyć o dobre warunki pracy i płacy. Tak długo, jak pracownicy w Polsce nie zrozumieją tej prostej reguły, nic nie zmieni się u nas na lepsze. Dlatego muszą zmienić swoją świadomość i przestać się czegokolwiek obawiać, bo żyjemy w wolnym kraju – mówi Kasprzyk. 

„Solidarność” w Castoramie jest dyskryminowana przez pracodawcę między innymi za to, że chce sprawiedliwego podziału środków z Zakładowego Funduszu Świadczeń Socjalnych. Nie wyraża zgody na imprezy integracyjne w formie dyskotek z alkoholem finansowane ze środków socjalnych, czyli środków pracowników. Chce też, aby pracownik był godnie traktowany, aby nie likwidowano premii, aby zarobki rosły realnie, a nie stwarzano pozorów wzrostu wynagrodzeń przez włączanie do ich podstawy nagród czy premii.

Brak zysków w angielskiej firmie łatają Polacy

Castorama Polska osiąga dobre wyniki, czego nie można powiedzieć o Castoramie we Francji, która nie przynosi zakładanych zysków. Podobnie jest z brytyjskim odpowiednikiem Castoramy, czyli sklepami B&Q. Polscy pracownicy stali się więc jedynie narzędziem do osiągania jak największych zysków. Nie dba się o nich, redukuje zatrudnienie do minimum przy rosnących obrotach i zwiększającej się liczbie klientów. Powstają nowe markety, ale zatrudnienie spada. Pracowników obciąża się dodatkowymi pracami fizycznymi. Pracodawca nie przestrzega przepisów BHP. Podwyżki płac mają charakter uznaniowy, czyli nie są dla wszystkich. Wielu doświadczonych pracowników zarabia mniej, niż osoba nowo przyjęta, którą trzeba wszystkiego uczyć, a najczęściej poprawiać jej pracę. To wszystko wynika z chęci zaspokojenia zagranicznych akcjonariuszy. We Francji i Wielkiej Brytanii tak nie jest, pracownik musi być dobrze traktowany, bo inaczej nie będzie pracować, a zacznie strajkować.

W grudniu 2018 r. „Solidarność” w Castoramie weszła w spór zbiorowy z pracodawcą, gdyż domaga się podwyżki w wysokości 900 złotych brutto dla każdego pracownika, a także zwiększenia zatrudnienia o 10 procent. Pracodawca nie chce jednak o niczym słyszeć. Nie dopuszcza do rokowań. Jego odpowiedzią na żądania „Solidarności” było stworzenie własnych związków zawodowych, tzw. żółtych związków. Dlatego „Solidarność” zdecydowała się na przeprowadzenie akcji na rzecz rozwoju i promocji Związku.

– Im więcej ludzi zapisze się do „Solidarności”, tym nasz głos będzie silniejszy i pracodawca nie będzie mógł go lekceważyć – twierdzi przewodniczący Kasprzyk. 

– Tą akcją dotarliśmy już do wielu pracowników i uświadomiliśmy im istnienie w firmie naszego Związku. Niektórzy nie wiedzieli, że funkcjonujemy w Castoramie, że mogą się do nas zapisać. Doszliśmy do porozumienia z Działem Rozwoju Komisji Krajowej „S”, że akcję reklamującą „Solidarność” prowadzimy na poziomie ogólnopolskim przy wsparciu regionów i innych organizacji zakładowych. Po akcji każdy region będzie mógł indywidualnie ją kontynuować, o co wnioskujemy. Wiele wskazuje, że powstaną nowe komisje oddziałowe i będziemy mieli coraz więcej aktywnych i ujawnionych działaczy w sklepach. Chcemy, aby każdy sklep miał swojego przedstawiciela „Solidarności” – dodaje Wojciech Kasprzyk.

Maria Giedz

[dkpdf-button]
Strona korzysta
z plików Cookies.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na ich używanie. Dowiedz się więcej