Wspomnienie i teraźniejszość

2 kwietnia 2005 roku o 21.37 odszedł od nas papież Jan Paweł II. Podobnie jak w tym roku, była to sobota. Chwilę później pojawiły się transparenty „Santo subito” – Święty natychmiast. Dla nas, Jego rodaków, nie ulegało to najmniejszej wątpliwości. Dlatego właśnie kilka dni później według niektórych grubo ponad milion Polaków pojawiło się na rzymskich ulicach, by towarzyszyć Janowi Pawłowi II w ostatniej drodze. Chodząc wówczas nocą po ulicach Wiecznego Miasta, chyba najbardziej przejmujący był widok setek harcerzy śpiących pokotem na ziemi, między którymi oparte o mur stały polskie flagi. A później, w dzień pogrzebu, niespodziewany wiatr zamknął Ewangelię położoną na Jego trumnie.

Jedenaście lat temu odszedł od nas Święty Człowiek, ale także wielki przyjaciel i patron naszego Związku, NSZZ „Solidarność”. Pisałem wtedy w „Magazynie”, że solidarność z małej i wielkiej litery wpisała się od początku w Jego nauczanie: „Solidarność, która zdała się wówczas 25 lat temu wyznaczać trzecią drogę, między kolektywistycznym i antyludzkim komunizmem i jego odmianami a kapitalizmem ze swoim zróżnicowaniem społecznym, przedmiotowym traktowaniem człowieka i pogonią za pieniądzem. Msze św. w strajkujących zakładach pracy, religijne emblematy na związkowych sztandarach, odwołanie się do społecznej nauki Kościoła – wszystko to znaczyło, że nie chodzi tylko o chleb, ale o tożsamość wynikającą z tradycji i wiary”. Czy dziś jesteśmy na tej drodze? Może nieco bliżej niż dekadę temu, ale wciąż zagubieni, podzieleni, poszukujący sensu. Chciałoby się rzec – urynkowieni, w negatywnym znaczeniu tego słowa.

Wspomnienia wspomnieniami, rocznice rocznicami, a u nas – po staremu obrońcy Trybunału bronią go co sił. I nic to, że ci, którzy dziś go bronią, wczoraj latami całymi lekceważyli jego orzeczenia. Oto jeszcze w 2008 roku ów Trybunał uznał za niekonstytucyjne zapisy ustawy o związkach zawodowych, które dyskryminowały zatrudnionych nie na umowę o pracę. Osiem lat minęło i co? I nic. Dopiero obecny rząd zaproponował właśnie partnerom społecznym do konsultacji wykonanie zaleceń Trybunału, rozszerzając możliwość zrzeszania się także dla zatrudnionych na umowy cywilnoprawne i tzw. samozatrudnionych. W projekcie zmienia się więc „pracodawcę” na „podmiot zatrudniający”, a „pracownika” na „osobę wykonującą pracę zarobkową”. Na osoby te rozszerza się również ochronę związkową i inne uprawnienia wynikające z ustawy. Projekt precyzuje także zasady reprezentatywności, prowadzenia negocjacji czy wyłaniania reprezentacji związkowej w przypadku ich większej liczby. Oczywiście, pojawiają się też znaki zapytania – jak choćby pewne ograniczenia zwolnień do wykonania tzw. doraźnych czynności związkowych czy restrykcje za niepodanie co kwartał liczby członków zakładowej organizacji. Czas pokaże, czy zwiększenie możliwości zrzeszania się rzeczywiście wpłynie na wzrost liczby członków związków zawodowych. W dalszym ciągu wszak łatwiej będzie pozbyć się potencjalnego związkowca, który jest wynajmowany jako firma, niż pracownika zatrudnionego na umowę o pracę. Ale na pewno jest to krok w dobrym kierunku. Być może jego wprowadzenie ograniczy też choćby częściowo zatrudnianie w inny sposób niż na umowę o pracę. Po prostu nie będzie się to opłacało. Chwilę wcześniej Nowoczesna, zgłaszając swoją ustawę o związkach zawodowych istotnie ograniczającą prawa związków, nawet nie zająknęła się na temat wykonania wyroku Trybunału. Bo i po co? Trybunału broni się na ulicy, w mediach i w Brukseli, a w Sejmie realizujemy tylko niektóre jego orzeczenia. Wspomniany projekt Nowoczesnej, skrytykowany przez większość prawników, został głosami PiS i Kukiz’15 wyrzucony do kosza. I dobrze.

Jacek Rybicki

[dkpdf-button]
Strona korzysta
z plików Cookies.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na ich używanie. Dowiedz się więcej