Gra na remis

Zremisowaliśmy z Rosją, a wcześniej – z Grecją. Są to remisy znaczące – nie tylko ze względu na dwa punkty i przedłużenie naszych szans na ćwierćfinał. Dane, które spłynęły do nas z różnych miejsc usytuowanych poza arenami Mistrzostw Europy wskazują bowiem, że remisujemy z Rosją, z Grecją już ledwo, ledwo, ale daleko nam do remisu z większością europejskich krajów w zakresie poziomu życia, poziomu wynagrodzeń czy bezpieczeństwa pracy. Niewątpliwie natomiast „dokopujemy”  Europie pod względem rozwarstwienia – ostatnie badania wskazują, że bogaci są coraz bogatsi, a biedni coraz biedniejsi. Bijemy ich na głowę także w zakresie niepewnego zatrudnienia na czas określony.
Ktoś powie – znowu narzekania zamiast radości i dumy z narodowego święta. Nic podobnego! Podobnie jak miliony zasiadam przed telewizorem i śledzę mecze nie tylko polskiej reprezentacji. Wprawdzie przełączam kanały, gdy z ust panujących nam niepodzielenie komentatorów słyszę kolejne peany na cześć Pierwszego Kibica Rzeczpospolitej lub czytam następne hymny pochwalne o zwycięskiej polskiej infrastrukturze drogowo-kolejowo-lotniczej, ale raduję się, jak inni, z bramek Błaszczykowskiego i Lewandowskiego czy parad Tytonia.
Gdzieś jednak na dnie tej radości, tli się głębokie przekonanie, że igrzyska nie zastąpią godnej pracy, nie skrócą lat pozostających do emerytury, nie dadzą pieniędzy oszukanym podwykonawcom, nie zmniejszą liczby głodnych dzieci. Oglądając za kilka dni kolejny polski mecz o wszystko – tym razem z naszymi południowymi sąsiadami – gdzieś z tyłu głowy przypomni mi się zapewne, że byli w historii Europy i tacy przywódcy, którzy dla odwrócenia uwagi od bieżących problemów podpalili Rzym. Wprawdzie nie skończyli najlepiej, ale to już całkiem inna historia.
Mistrzostwa miną, a problemy – nie tylko narodowej drużyny – zostaną z nami na dłużej. Ale to później!
Jacek Rybicki

[dkpdf-button]
Strona korzysta
z plików Cookies.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na ich używanie. Dowiedz się więcej