Wypowiedzi uczestników strajków z 1988 roku

Materiał do wiadomości własnej

(w razie takiej woli, tekst wykreślę, ew. zamieszczę w przesłanej-skorygowanej wersji)

Aktualizacja – 29. 10. 2019 r.

Szanowni Państwo,

Przedstawiamy tu wybór wypowiedzi – najczęściej mailowych, które otrzymaliśmy w trakcie prac nad listą: LUDZIE 1988 ROKU NA WYBRZEŻU (także już po wydaniu publikacji). Materiał ten nie przeszedł korekty, są tam różne literówki, itd. To materiał roboczy. Chcemy go przedstawić na stronie internetowej, bo pokazuje fragment zainteresowania, problemów, jakie pojawiły się w trakcie prac nad tym wykazem. Wszystkim autorom raz jeszcze najserdeczniej dziękujemy za dotychczasową współpracę (no i tą wielką – piękną – aktywność sprzed XX lat). Uwagi prosimy kierować na mail: wojciech.ksiazek@solidarnosc.gda.pl(jako nowy plik-załącznik)

Wojciech Książek

Wypowiedzi inne:

  1. Edward Szwajkiewicz
  2. Wojciech Kwidzyński – PG
  3. Joanna Wojciechowicz
  4. Andrzej Szulc – pomoc dla strajkujących
  5. Jarosław Lewandowski – GSR
  6. Sławomir Lejk – UG
  7. Dariusz Krawczyk
  8. Michał Guć
  9. Michał Skwarło
  10. Robert Kwiatek
  11. Małgorzata Kuźma
  12. Beata Szmytkowska
  13. Sławomir Lewandowski
  14. Rafał Potrzebowski
  15. Bogdan Siciński – GSR
  16. Mirosław Pietrzak – lekarz
  17. Mariusz Roman
  18. Grzegorz Stolc
  19. Magdalena Podolska
  20. Maciej Ławryniuk PG
  21. Piotr Niedlich
  22. Roman Górny
  23. Marek Piskorski – GSR
  24. Krzysztof Żmuda
  25. Jacek Hoffmann
  26. Adam Ryznar
  27. Karol Żabiński
  28. Lech Parell
  29. Anna Maria Mydlarska
  30. Sławomir Stromski
  31. Halina Człapińska
  32. Agnieszka Pietkiewicz
  33. Jacek Adrian Matusiak
  34. Mieczysław Nurek
  35. Sławomir Sowula
  36. Klaudiusz Wesołek
  37. Sławomir Majewski
  38. Romuald Romuzga
  39. Jarosław Wittstock
  40. Janusz Maliczenko
  41. Katarzyna Jarosiewicz-Wargan
  42. Piotr Niedlich
  43. Roman Górny
  44. Andrzej Gelberg
  45. Ernest Bryll
  46. Dariusz Łęczycki
  47. Jacek Merkel
  48. Władysław Jutkiewicz:
  49. Adam Musiał
  50. Mariusz A. Wieczorek
  51. Krzysztof Kołpaczewski
  52. Piotr Uniewicz:
  53. Jerzy Pawlak:
  54. Rafał Bielawa
  55. Marek Grabowicz
  56. Tadeusz Zaleski
  57. Leszek Kwit,
  58. Wojciech Turek
  59. Krzysztof Grochowski:
  60. Tomasz Rojek
  61. Grzegorz Fronczek
  62. Marta Szchielman
  63. Tadeusz Kalinowski
  64. Roman Zając
  65. Marek Piskorski
  66. Jarosław Kotecki
  67. Beata Kuna
  68. Piotr Koprys
  69. Krzysztof Dowgiałło
  70. Adrian Błaszak
  71. Mariusz Artur Wieczorek,
  72. Krzysztof Kołpaczewski
  73. Piotr Uniewicz
  74. Mariusz Wilczyński
  75. Grzegorz Meck
  76. Zbigniew Stybel
  77. Anna i Jerzy Tutaj
  78. Alicja i Tomasz Czuchniccy
  79. Eugeniusz Żmieńko
  80. Mirosław Bartuś
  81. Krzysztof Kobylnicki

Edward Szwajkiewicz – Stocznia Gdańska

Wracając pamięcią do okresu poprzedzającego dni strajków w maju i sierpniu 1988 roku należałoby przypomnieć panującą wówczas atmosferę i sytuację zarówno w kraju jak i w stoczni. Dla uświadomienia faktów posłużę się metaforą oddającą realia lat 80. Dekada lat 70 była okresem „siewu”. Władza PRL-u działaniem represyjnym powodowała, że w wielu ośrodkach w kraju zaczęły tworzyć się różne organizacje kontestujące sposób sprawowania władzy i krytykując panujący wówczas system. Lata 1980/81 były czasem, w którym „ziarno” lat 70 wydało obfity plon. Niestety przedwczesne żniwa 13 grudnia 1981 roku nie pozwoliły dojrzeć młodej demokracji. Kilkuletnie „młócenie” spowodowało zniszczenie i zmarnotrawienie pierwszych sukcesów i osiągnięć Solidarności. Na szczęście dla nas, dla ówczesnej władzy, po skończonym młóceniu zostały tylko plewy. Nowe „ziarno”, któremu udało się uniknąć zniszczenia zaczęło kiełkować na nowo w miejscach, z których wcześniej było wyrwane. Tą metaforą chcę pokazać, że w roku 1988 w Solidarności odezwał się głos ludzi, którzy z pełną świadomością konsekwencji i zagrożeń podjęli walkę o odzyskanie swojej godności. Godności, którą gwarantowała nam Solidarność. Obydwa strajki w roku 1988 dość dobrze są udokumentowane, dlatego też nie będą ich tu opisywał. Chciałbym skupić się na przedstawieniu kilku faktów i zdarzeń z tamtego okresu.

W obydwu strajkach byłem członkiem komitetów strajkowych. Ponosiłem więc odpowiedzialność za organizację i prowadzenie akcji strajkowych. Pomimo niewielkiego udziału pracowników stoczni w strajku w maju, nie opuszczało mnie przekonanie o słuszności podjętej walki. Niewątpliwie wpływ na taką postawę miała obecność Lecha Wałęsy na terenie stoczni. Nie mniej jednak decyzję o rozpoczęciu strajku w sierpniu 1988r. podjęliśmy mając w pamięci „samotność” strajku majowego i ryzyka konfrontacji z ówczesną władzą. Pomimo przygotowania się do zorganizowania strajku, jego rozpoczęcie nie było łatwe. Zarząd stoczni także przygotował się do mającej nastąpić konfrontacji. Pierwszą rzeczą, którą należało zrobić, to nakłonić pracowników do nie podejmowania pracy i zgromadzenie się przy bramie nr 2. Moim zadaniem było zorganizowanie pracowników wydziału W-3, którego byłem pracownikiem. O godzinie 6.00 obszedłem większość brygad informując stoczniowców o rozpoczęciu strajku i zbiórce pod bramą nr 2. Na wydziale pracowało wówczas ponad 400 pracowników. Na udział w strajku zdecydowało się kilkanaście osób. Podobnie było na innych wydziałach. W sumie na kilkunastotysięczną załogę stoczni udało nam się zebrać kilkuset ludzi. Drugim „krokiem organizacyjnym” było przejęcie stołówki i opanowanie bram. Mimo przygotowania się dyrekcji stoczni i zwiększenia liczby strażników na bramach, udało się przejąć kontrolę i zająć stołówkę. Po pierwszych sukcesach przystąpiliśmy do organizacji przebiegu samego strajku na terenie stoczni. Dokonaliśmy podział zadań pomiędzy członków komitetu strajkowego.

Patrząc na to z perspektywy czasu i tego co się udało osiągnąć, było to niewątpliwie sukcesem. Jeżeli dzisiaj ktoś mówi, że należało strajkować dłużej i nie iść na żadne kompromisy z władzą, to pytam się, gdzie byłeś wtedy w maju i sierpniu 1988r. Ile dni i nocy spędziłeś z nami w czasie strajku. W pewnym momencie prowadzonego strajku należy zastanowić się po analizie sytuacji co dalej. Czy trwanie dalej „na pozycjach” ma sens. Czy zakończenie w danym momencie okaże się dobrym posunięciem. To był dylemat, który wymagał od Komitetu strajkowego podjęcia decyzji. Wiem, że nie wszyscy strajkujący chcieli przerwać strajk. Pamiętam atmosferę „tamtej nocy”, kiedy musieliśmy tłumaczyć dlaczego należało zakończyć. Nie było łatwo. Wychodziliśmy ze stoczni z poczuciem nie wygranej i z obawą co będzie jutro. Przemarsz ze stoczni do kościoła św. Brygidy przekonał nas, że „jutro będzie nasze”.

Przeprowadzone strajki były próbą odzyskania Solidarności. Zanim do nich doszło, wcześniej podjęto działania na drodze prawnej. W kwietniu 1988r. został złożony wniosek do sądu o zarejestrowanie NSZZ Solidarność Pracowników Stoczni Gdańskiej. W lipcu wraz z kilkoma kolegami (członkami Komitetu Organizacyjnego) i mecenasem Jackiem Taylorem pojechaliśmy do Warszawy na rozprawę rejestracyjną. Niestety sąd oddalił wniosek nie rejestrując związku. Nie mniej jednak te działania pozwoliły nam na otwarte działanie w Stoczni Gdańskiej. Dopóki sprawa była rozpatrywana przez sąd dopóty nic nam nie groziło. Łatwiej też było przekonywać stoczniowców do poparcia naszych działań.

Po strajku sierpniowym powołany został Międzyzakładowy Komitet Organizacyjny NSZZ Solidarność (MKO), wokół którego zaczęliśmy tworzyć nowe struktury organizacyjne Solidarności w innych zakładach pracy. Biuro MKO mieściło się na terenie plebanii kościoła św. Brygidy. Tam też odbywały się wszystkie spotkania związkowe. Rozbudowujący się MKO NSZZ Solidarność stworzył strukturę równoległą do istniejącej Regionalnej Komisji Koordynacyjnej NSZZ Solidarność. MKO pod przewodnictwem Jacka Merkla skupiał nowopowstałe Komitety Organizacyjne NSZZ Solidarności w zakładach regionu gdańskiego. Celem MKO było zalegalizowanie działań związku. Starły się wówczas dwie koncepcje reaktywacji Solidarności. Jedna (MKO) mówiąca o zarejestrowaniu NSZZ Solidarność w nowej formule, ale z istniejącym statutem. Druga (RKK), to wymuszenie na władzy przywrócenie do działalności zdelegalizowanego związku. Pierwsza koncepcja zakładała budowę nowych struktur i złożenie wniosku o rejestrację. Druga zakładała podejmowanie bardziej radykalnych działań (strajki, manifestacje) aż do skutku.

Świadomość siły jaką dysponowaliśmy w roku 1988 nie dawała złudzeń, że można na drodze konfrontacji odzyskać Solidarność. Z 10 milionów członków związku z 1981r, udało się zorganizować ok. 2miliony. Wielu działaczy szczebla krajowego i regionalnego nie powróciło do organizacji. Należało szukać nowych leaderów i od nowa tworzyć więzi między zakładami. W regionie gdańskim RKK nie tworzyła struktur. To MKO organizował zebrania organizacyjne. Mimo pozornej dwuwładzy, większość z nas uważała, że związek powinien być reprezentowany przez statutowe organy władzy. Jesienią 1988r. podjęto rozmowy pomiędzy kierownictwem MKO a kierownictwem RKK. Ze strony MKO udział brali: Jacek Merkel, Edward Szwajkiewicz, Bogusław Gołąb, ze strony RKK: Bogdan Lis, Krzysztof Dowgiałło, Bogdan Borusewicz i Lech Kaczyński. W trakcie kilku spotkań wypracowano formułę połączenia obu „ciał” w Tymczasowy Zarząd Regionu Gdańskiego NSZZ Solidarność. Skład TZR-u uwzględniał parytety istniejącego układu „sił”. Od roku 1989 TZR formalnie reprezentował związek w regionie przejmując kompetencje MKO. 16 stycznia 1989 roku powołano Tymczasowy Zarząd Regionu Gdańskiego NSZZ Solidarność w składzie: Lech Wałęsa – przewodniczący, Bogdan Borusewicz, Krztsztof Dowgiałło, Lech Kaczyński, Bogdan Lis, Maciej Łopiński, Jacek Merkel, Edward Szwajkiewicz, Bogusław Gołąb, Jan Hałas. W późniejszym okresie był rozszerzany o przedstawicieli innych zakładów pracy.

Ujednolicenie ośrodka decyzyjnego w regionie nie zniwelowało różnicy zdań co do sposobu dochodzenia do legalizacji działalności Solidarności. Ostatecznie wygrała koncepcja budowy nowych organizacji zakładowych i przygotowanie związku w regionie do przeprowadzenia wyborów nowych władz statutowych.

Kolejne lata pokazały, że podjęta wówczas decyzja była słuszna. Mniejsza liczba członków związku (w szczytowym okresie ok. 2,5 miliona) nie wynikała ze sposobu reaktywacji NSZZ Solidarność, tylko ze skutków represyjnej i destrukcyjnej działalności władzy w latach 80-tych. Solidarność od 1989 roku była tą samą Solidarnością, ale nie taką samą. Była inna, bo inni ludzie podjęli jej sztandar. Inni, ale obecni w niej od początku jej powstania w 1980r.

I choć jak to w życiu bywa, gdy nic dwa razy tak samo się nie powtarza, to gdyby trzeba było wybrałbym tę samą drogę raz jeszcze.

Pisząc to wszystko mam świadomość dużej ogólności sformułowań i myśli. Nie sposób w krótkim tekście zawrzeć szczegóły i dokonać wnikliwej analizy. Tutaj chciałem tylko zwrócić uwagę na wielowątkowość zdarzeń, problemów i sytuacji roku 1988. To o czym piszę ma swoje potwierdzenie w licznych dokumentach i wydawnictwach tamtego okresu.

Wojciech Kwidzyński – Przewodniczący Komitetu Strajkowego na Politechnice Gdańskiej

Opis wydarzeń na Politechnice Gdańskiej – Maj 1988

Wstęp

Od sierpnia 1987 roku na Politechnice Gdańskiej działała Tymczasowa Komisja Uczelniana Niezależnego Zrzeszenia Studentów. Jej działania polegały głównie na tworzeniu organizacji studenckiej w warunkach działalności niejawnej oraz wydawaniu pisma środowiskowego ”Polibuda”. Działalność ta odbywała się w ścisłej współpracy z Komisją Uczelnianą NZS Uniwersytetu Gdańskiego poprzez wspólne kontakty zwłaszcza w Międzyuczelnianej Komisji Koordynacyjnej NZS. Dodatkowo przedstawiciel PG wchodził w skład Krajowej Komisji Koordynacyjnej NZS.

Kiedy w maju 1988 roku wybuchł strajk w Stoczni Gdańskiej, NZS PG był kilkuosobową organizacją. NZS Uniwersytetu Gdańskiego planował zorganizowanie strajku solidarnościowego. Studenci Politechniki Gdańskiej czuli potrzebę włączenia się w falę protestów społecznych, jednak analiza możliwości sugerowała podjęcie innych form poparcia niż strajk na uczelni. W nieoficjalnych kontaktach z niektórymi członkami „Solidarności” PG umawiano się do podjęcia w dalszym czasie wspólnych działań. Planowano zwołać wiec poparcia dla strajkujących stoczniowców na dzień 5 maja.

W tej sytuacji zaskoczeniem było pojawienie się na uczelni niepodpisanych ulotek wzywających do udziału w wiecu solidarnościowym w dniu 4 maja o godzinie 12.00
w Gmachu Głównym Politechniki. Informację o wiecu podawała również kilkakrotnie Studencka Agencja Radiowa (SAR).

Członkowie Komisji Uczelnianej NZS PG postanowili udać się na wiec; ze względu na brak informacji o organizatorach nie planowano aktywnego w nim uczestnictwa.

Strajk

W dniu 4 maja przed godzina 12 na Politechnikę Gdańską przybyła delegacja ze strajkującego Uniwersytetu Gdańskiego, przewodzona przez Grzegorza Biereckiego. W składzie delegacji był również przedstawiciel Komitetu Strajkowego Stoczni Gdańskiej. Grupa spotkała się
z Przewodniczącym TKU NZS PG Wojciechem Kwidzińskim i wspólnie udała się na wiec, który jak się okazało, był organizowany przez Komisję Zakładową NSZZ „Solidarność”.
W imieniu NSZZ „Solidarność” przemawiał Tadeusz Klocek. Organizatorzy wiecu poprosili do głosu przedstawiciela Komitetu Strajkowego Stoczni Gdańskiej. Wezwał on do poparcia strajkujących zakładów oraz studentów z Uniwersytetu Gdańskiego. Na końcu zabrał głos przedstawiciel NZS PG Wojciech Kwidziński. Wykorzystując podniosły nastrój wywołany wcześniejszymi przemówieniami, spontanicznie wezwał do udzielenia poparcia strajkującym poprzez strajk solidarnościowy. Słowa te zostały przyjęte z entuzjazmem przez obecnych na wiecu studentów.

Po wiecu, w jednej z sal wykładowych na poziomie 300 Gmachu Głównego PG, korzystając
z rad kolegów z Uniwersytetu Gdańskiego, rozpoczęto tworzenie Komitetu Strajkowego.
W jego skład „z klucza” weszli przedstawiciele TKU NZS PG – Wojciech Kwidziński
i Ludwik Kromer. Ustalono, że w skład KS będą mogli wejść przedstawiciele studentów
z poszczególnych wydziałów PG. Komitet Strajkowy liczył 11 osób. Oprócz
W. Kwidzińskiego i L. Kromera w jego składzie znaleźli się m. in.: Ryszard Czerwonka, Iwona „Iśka” Borkowska, Marcin Wojewski, Piotr Zaradny, Jacek Karnowski. (Niestety nie jest znana żadna zachowana lista składu KS). Funkcję Szefa Komitetu Strajkowego powierzono W. Kwidzińskiemu.

W tym czasie uczestnicy strajku organizowali zabezpieczenie obiektu i służby porządkowe. Dariusz Chilla z NZS PG zorganizował zamkniecie i zabezpieczenie wejść do Gmachu Głównego. Rozpoczęto zbiórkę pieniędzy dla strajkujących. Za zebrane środki została kupiona żywność. Studenci przyłączali się do strajku przynosząc karimaty i śpiwory.

Studenci z Wydziału Architektury uruchomili punkt zajmujący się wykonywaniem transparentów i materiałów do udekorowania uczelni. Transparenty informujące o strajku na PG zostały wywieszone na zewnątrz Gmachu Głównego. Komitet Strajkowy ogłosił listę postulatów: spełnienie żądań strajkujących robotników, autonomia uczelni, pluralizm związków i stowarzyszeń, przedstawicielstwo studentów w organach kolegialnych i nie represjonowanie strajkujących.

Władze uczelni od początku podejmowały działania zmierzające do zakończenia strajku. Komitet Strajkowy był wzywany na rozmowy, podczas których studenci byli informowani
o możliwości podjęcia przez władze (milicja) działań w celu zakończenia strajku.

O godzinie 18 w Gmachu Głównym odbył się wiec, na którym został oficjalnie przedstawiony Komitet Strajkowy. Na wiecu zabierał głos Prorektor ds. studentów
prof. Bohdan Kozerski. Wzywał do zakończenia protestu. Poprosił o zabranie głosu przedstawiciela prokuratury, który poinformował zebranych o grożących sankcjach prawnych za udział w strajku. Przemówienie prokuratora zostało przyjęte z rozbawieniem.

Głos zabierali również przedstawiciela strajkującej Stoczni Gdańskiej i Uniwersytetu Gdańskiego dziękując za podjęcie solidarnościowej akcji strajkowej.

Na Komitet Strajkowy stale naciskały władze uczelni, starając się skłonić studentów
do zakończenia strajku. W składzie KS nie było doświadczonych ludzi w prowadzeniu takich akcji. Niestety studenci nie otrzymali również wsparcia od pracowników uczelni. Ludzie
z Komitetu Strajkowego w większości nie znali się między sobą; skład KS był w dużej mierze przypadkowy. Pomimo to podjęto decyzję o kontynuowaniu strajku.

Dla strajkujących studentów została odprawiona Msza św. Rozpoczęto wydawanie „Biuletynu Strajkowego” – ukazał się jeden numer. Biuletyn robili m.in. Michał Guć i Grzegorz Siemianowski.

Na wiecu o północy z 4 na 5 maja ustalono zmianę formuły strajku na „strajk włoski”. Podjęto decyzje o częściowym otwarciu Gmachu Głównego PG dla możliwości odbywania się w nim zajęć. Studenci liczyli na to, że takie złagodzenie formy protestu spowoduje mniejszy nacisk ze strony władz uczelni na Komitet Strajkowy. Noc minęła spokojnie, chociaż służby porządkowe zauważyły zwiększenie się liczby patroli ZOMO w okolicach uczelni. Nad ranem Milicja zrobiła prowokację wjeżdżając na teren uczelni przed Gmach Główny i wycofując się poza bramę uczelni.

5 maja ok. 6 rano Komitet strajkowy został wezwany do Rektora PG. Rektor Bolesław Mazurkiewicz w obecności pozostałych Prorektorów przekazał informacje m.in. o rozbiciu strajku w Nowej Hucie przez oddziały ZOMO oraz wezwał do natychmiastowego zakończenia strajku grożąc bliżej nieokreślonymi konsekwencjami. Informacje te wywołały konsternację wśród członków KS.

Komitet udał się na naradę, podczas której doszło do głosowania. Zwolennicy kontynuowania strajku zostali przegłosowani. Pomimo apelu, by wstrzymać się z decyzją o zakończeniu strajku do zapowiadanego dzień wcześniej wiecu, który miał się dobyć o godzinie 10, ktoś
z członków KS, będący zwolennikiem zakończenia strajku udał się z informacją o wyniku głosowania do Rektora i informacja ta przedostała się do studentów.

W powstałym zamieszaniu część studentów zaczęła opuszczać uczelnię, a władze PG zaczęły „obstawiać” uczelnię swoimi ludźmi.

Informacja o kłopotach za strajkiem na PG dotarła na Uniwersytet. Wyruszyła „ekipa ratunkowa” w celu podtrzymania strajku na PG. Grupie tej przewodził Michał Skwarło – student Wydziału Architektury PG. Po przyjechaniu na uczelnię, udało mu się odnaleźć sporą grupę studentów, którzy schronili się na najwyższych piętrach Gmachu Głównego. Stamtąd Michał zaczął nawoływać do pozostania na uczelni i kontynuowania strajku. Dzięki jego akcji doszło do spotkania części poprzedniego Komitetu Strajkowego – zwolenników kontynuowania protestu. O godzinie 10 udało się przeprowadzić wiec, na którym proklamowano kontynuowanie strajku i przedstawiono nowy Komitet Strajkowy. Niestety wcześniejsze wydarzenie spowodowały, że z kilkusetosobowej grupy strajkujących z 4 na 5 maja pozostało około 50 osób z Komitetem Strajkowym.

Reakcją władz uczelni było zamkniecie Gmachu Głównego PG i obstawienie całej uczelni przez służby porządkowe PG (najprawdopodobniej zakładową formację OC).

W tej sytuacji Komitet Strajkowy przerwał strajk na PG i wezwał do przyłączenia się do strajkujących na Uniwersytecie Gdańskim lub do absencji w zajęciach.

Będąc na UG, studenci PG postanowili zwołać wiec na 6 maja o godzinie 12 przed Gmachem Głównym Politechniki. Następnego dnia okazało się, że teren wokół Gmachu Głównego PG został otoczony przez oddziały ZOMO. W związku z tym cała kilkusetosobowa grupa przeszła się pod budynek Instytutu Okrętowego PG gdzie odbył się wiec. Ostatnie spotkanie odbyło się przed gmachem Wydziału Matematyczno-Fizycznego UG gdzie powołano Komitet Protestacyjny Studentów PG. Do zakończenia strajku w Stoczni Gdańskiej, Komitet Strajkowy UG i Komitet Protestacyjny Studentów PG, prowadziły wspólne działania dla poparcia strajkujących robotników

Postscriptum

Dzięki majowemu strajkowi na PG, nastąpiło ogromne ożywienie wśród studentów.
W pierwszym dniu organizowanych zapisów, do NZS PG zapisało się na całej uczelni ponad 750 osób. Na spotkania i wiece, happeningi przychodziły tłumy.

Obok Uniwersytetu Gdańskiego, Politechnika Gdańska ponownie stała się ważnym ośrodkiem Niezależnego Zrzeszenia Studentów na wybrzeżu i w Polsce.

Źródła:

– „Polibuda” nr 7 – Pismo Środowiskowe NZS PG, maj 1988

– relacje świadków wydarzeń

– dokumentacja fotograficzna

Joanna Wojciechowicz


Wypowiedz dotyczy okresu od maja 88 do maja 89
W przygotowaniu strajków nie brałam żadnego udziału, chyba, żeby wziąć pod uwagę moje stale zaangażowanie osobiste w działalność podziemnej „Solidarności”, bardzo bliski i stały kontakt z robotnikami, a także sprawowana przeze mnie funkcje gromadzenia i rozpowszechniania informacji. Wówczas już także stworzyłam i zorganizowałam GAI,
czyli Gdańską Agencję Informacyjną „Solidarności”, co polegało na tym, że nazwałam działalność, którą wykonywałam do tej pory razem z kilkorgiem przyjaciół, w moim prywatnym mieszkaniu przy ulicy Ogarnej 106/108 m11.
Od szeregu lat codziennie dzwoniły do mnie wszystkie światowe agencje prasowe i radiowe, zasięgając informacji o wszystkich związanych z „Solidarnością” faktach i wydarzeniach. Były to: Radio „Wolna Europa”, „Glos Ameryki”, Paryski „Kontakt”, BBC, AFP, ANSA i szereg innych.

Natomiast cała obsługa informacyjna (i nie tylko informacyjna) przechodziła przez moje mieszkanie. Przez cały czas strajku ani razu nie wyszłam z domu, siedząc nieustannie przy telefonie, przyjmując i wysyłając kurierów do i ze stoczni. Ze stoczni przynoszono informacje i oświadczenia do przekazania na Zachód, kurierom zaś podawaliśmy wszystkie informacje o reakcji światowej. Codziennie nasze informacje były przekazywane na żywo w radiu „Wolna Europa”, za pośrednictwem rozglośni „Kontakt” z Paryża, albo przeze mnie albo przez Panią Barbarę Madajczyk-Krasowską.
Z kolei ja byłam także w stałym kontakcie z Panią Jadwigą Staniszkis w Warszawie, która mnie z kolei przekazywała wskazówki dla strajkujących stoczniowców.


(II list)
Nazywam sie Joanna Wojciechowicz, i jestem numerem 1768 na Pana liscie.
Nie bylam w stanie dokladnie jej przejrzec, ale juz zauwazylam brak nazwiska jednego z moich najlepszych
wspolpracownikow z GAI, pana Stanislawa Oleszczuka.
GAI byl zalozona przeze mnie i pracujaca w moim mieszkaniu na Ogarnej, Agencja Informacyjna „Solidarnosci”,
i pelnil przeogromnie wazna role w czasie calego 1988, ale glownie wazny byl w czasie trwania obydwu strajkow.
Moje mieszkanie bylo niemalze Kwatera Glowna strajku, kurierzy dostarczali nam informacje prawie ze co godzine w czasie dwoch tygodni maja 1988, i ode mnie szly informacje w swiat. Mialam oczywiscie takze kontakty ze wszystkimi mozliwymi doradcami „Solidarnosci”, i maja przyjaciolka, pani Jadwiga Staniszkis byla z nami w stalym kontakcie, reagujac i podpowiadajac co w danym momencie strajkujacy winni powiedziec lub zrobic. Co bylo ogromnie istotne i uzyteczne.
 
Sprobuje do Pana zadzwonic, zeby sie dowiedziec co jeszcze mozna zrobic w sprawie zbierania dokumentacji.
Ogromnie dziekuje za podjecie sie tej pracy – choc mieszkam ciagle jeszcze w USA, sprawa dokumentacji historycznej i chocby zebrania wspomnien uczestnikow,

Po za tym istnieje lista uczestników strajku ,którzy po zakończeniu strajku odbierali rekompensaty pienięzne wypłacana w Kaplicy Królewskiej przy Bazylice Mariackiej

Andrzej Szulc – Solidarność, WiP

Moja droga na strajk w Stoczni Gdańskiej.

Od początku stanu wojennego zajmowałem się różną działalnością opozycyjną – udział w demonstracjach, malowanie napisów, druk ulotek, kolportaż czasopism i książek niezależnych w pracy i wśród znajomych z różnych środowisk. Od marca 1983 do marca 1984 r. drukowałem i redagowałem miesięcznik „Zapis chwili”, razem z kilkoma osobami z Zakładów Mechaniki Precyzyjnej Magmor. 

Od czerwca 1983 r. jeździłem  do Warszawy po Tygodnik Mazowsze i inne czasopisma podziemne oraz książki drugiego obiegu. W Gdańsku kolportowałem prasę niezależną i książki „drugiego obiegu” na terenie Zakładów Mechaniki Precyzyjnej Magmor, Szpitala Wojewódzkiego w Gdańsku oraz w ZR Radmor w Gdyni. Część nakładu szła także do szkół średnich, na uczelnie i inne zakłady. Moje kontakty z opozycją zakończyły się aresztowaniem 2 marca 1984 r. w Warszawie przez Służbę Bezpieczeństwa.

Po pięciu miesiącach spędzonych w areszcie śledczym na ul. Kurkowej w Gdańsku wyszedłem na wolność w lipcu 1984 r., po ogłoszeniu przez władze amnestii. Po wyjściu z aresztu organizowałem w kościele NMP Królowej Różańca tzw. (okrąglaku) – w ramach Duszpasterstwa Robotniczego – cykl wykładów dla robotników z historii i prawa pracy. Wykładowcami byli profesorowie z Uniwersytetu Gdańskiego i innych uczelni, m.in. wykłady z prawa pracy miał obecny prezydent RP Lech Kaczyński. Pod koniec kwietnia 1986 roku wpadłem w „kocioł” przygotowany przez SB w mieszkaniu Zofii Mechlińskiej i ponownie trafiłem na pięć miesięcy do aresztu, skąd wyszedłem pod koniec września po ogłoszeniu przez władze kolejnej amnestii dla więźniów politycznych. Na czas wizyty Jana Pawła II w Gdańsku znowu trafiłem na 48 godzin do aresztu. Krótko po tym nawiązałem kontakty z Ruchem WiP w Gdańsku i do połowy lat 90. angażowałem się w różne akcje WiP-u na terenie całej Polski.

Po otrzymaniu informacji o strajku w Stoczni razem z Krzysztofem Galińskim i Klaudiuszem Wesołkiem udaliśmy się do stoczni. Tam – po rozmowach ze stoczniowcami – okazało się, że stoczniowcy nie przejęli ani radiowęzła, ani poligrafii, problem jest też z jedzeniem, wpadliśmy na pomysł, aby utworzyć jakiś punkt koordynacyjno-informacyjny, gdzie można by koordynować pomoc dla stoczni, uznaliśmy ze najlepszym takim miejscem będzie plebania w Kościele świętej Brygidy, której proboszcz od lat wspierał na różny sposób Solidarność. Po rozmowach z księdzem Henrykiem Jankowskim dostaliśmy do dyspozycji jedną z salek katechetycznych. Z czasem gdy otoczono kordonem ZOMO stocznie, miejsce które miało pełnić role głównie informacyjną, stało się zapleczem do działań w stoczni i centrum dystrybucji żywności i informacji o strajku. W czasie strajków zajmowałem się głównie koordynowaniem rożnych działań kurierów, drukowaniem serwisów strajkowych przygotowywanych w salce na plebani przy Brygidzie oraz ulotek. Kilkakrotnie jeździłem również do strajkującego Uniwersytetu z żywnością i serwisami strajkowymi. Choć nie uczestniczyłem bezpośrednio w strajku w stoczni, to udzielała nam się atmosfera strajkowa, stan zastraszania i oczekiwania na niewiadome, stan jak w oblężonym mieście, gdy nie wiadomo jaki będzie koniec, a i ludzi strajkujących i wspierających strajk, nie było zbyt wielu. To nie był Sierpień 80, gdy całe miasto żyło strajkiem w stoczni i innych zakładach, tym razem miasto „żyło” własnym życiem, ludzie się bawili i pracowali, chodzili na zakupy, stali w kolejkach i tak niewielu interesowało się losem stoczni i stoczniowców, a nawet dawało się czasem odczuć przejawy wrogości. do strajkujących. Gdy myślę o strajku majowym, to zawsze mam w pamięci wiersz Czesława Miłosza „ Campo Di Fiori, w którym pisze o śmierci na stosie Giordana Bruno i powstaniu w Gettcie Warszawskim – obok nas dzieje się tragedia, a tłum nie bacząc na okoliczności, bawi się i ucztuję … Strajk sierpniowy w 1988 roku już był całkiem inny ….

Ze strajków majowego i sierpniowego najbardziej zapamiętałem tych wszystkich młodszych i starszych kurierów, dzieci i młodzież ze szkół podstawowych i średnich, którzy jak mrówki kursowali miedzy szpalerami ZOMO na trasie Brygida – Stocznia., którzy bardzo się zaangażowali w cała działalność wokół strajkową, bez tej licznej grupy ‘gawroszy’ na pewno strajkującym byłoby trudniej trwać w swej walce o Solidarność. I chyba to co najbardziej pamiętam z tamtego okresu, to młody wiek strajkujących i osób wspomagających, ,czy w stoczni czy poza nią dominowali młodzi ludzie, uczniowie szkół średnich i studenci jako osoby wspierające i obok nich, ich koledzy, młodzi stoczniowcy. Wtedy też nawiązały ze sobą współpracę środowiska młodzieżowe typu WiP, FMW, NZS – wcześniejsze spory ideowe na chwilę poszły w kąt – najważniejsze było, aby wspólnie „dokopać” czerwonemu.

Gdy wspominam tamte lata, to nigdy nie żałuje, że wtedy i wcześniej się zaangażowałem w działalność opozycji, to dzięki tym strajkom odzyskaliśmy wolność – choć nikt się wtedy tego nie spodziewał tak szybko – to z tamtych czasów zostało mi wiele przyjaźni, które trwają do dziś. Tamte strajki także – przynajmniej wtedy – przyczyniły się do odrzucenia animozji pomiędzy „starą” solidarnością zwaną „ZBOWIDEM” a środowiskami młodzieżowymi typu WiP, FMW, NZS itp.. Okazało się, że możemy wspólnie działać i co też ważne, także wspólnie się bawić. Z perspektywy lat chciałoby się sparafrazować zdanie Winstona Churchilla o polskich lotnikach z Bitwy o Anglię – „tak niewielu udało się tak wiele” …wolną Polskę.

Może z perspektywy lat, ta nasza współczesna Polska nie jest całkiem z naszych marzeń, ale już nie boję się idąc ulicą milicjanta, który sprawdzi zawartość plecaka, jadę gdzie chcę i kiedy chcę, czytam – lub nie, nie ma przymusu – co chcę. Na pewno warto było być w tym gorącym 1988 roku razem ze stoczniowcami, bo tam wtedy była Polska.

Jarosław Lewandowski – GSR

Byłem jednym z wielu strajkujących stoczniowców podczas strajków sierpniowych w 1988 roku w Gdańskiej Stoczni Remontowej im. J. Piłsudskiego.

Pamiętam tamte sierpniowe dni jakby to było wczoraj. Do tej pory nucę niektóre śpiewane wówczas piosenki. Pamiętam też rzesze ludzi z tamtych wydarzeń, kolegów stoczniowców, z niektórymi z nich nadal pracuję. Najbardziej zapamiętaną przeze mnie osobą jest jednak Pan Waldemar Głąb z wydziału W-5. Będąc wówczas młodym pracownikiem zapamiętałem go jako odważnego robotnika, który nie bał się działać w Komitecie Strajkowym, wiele przez to ryzykując. Ja byłem młodym człowiekiem, licząc szkołę z zaledwie 7-letnim stażem, nie miałem jeszcze rodziny na utrzymaniu, byłem więc w tej komfortowej sytuacji, że nie miałem wiele do stracenia. Pan Waldek miał na pewno już wtedy około 30 lat pracy i miał duże doświadczenie w swoim zawodzie, miał tez rodzinę. W imię wyższych ideałów, w imieniu nas wszystkich wziął niejako na swoje barki ryzyko utraty pracy, a być może i więzienie. Podziwiam Go za odwagę. Brawo!

Mógłby ktoś zapytać czy strajk miał sens, czy warto było ryzykować utratę pracy, wolności czy nawet życia? Według mnie miało to sens, bo gdyby nie strajki być może żylibyśmy dalej w komunistycznym systemie. Nie żałuję ani jednego dnia spędzonego w Stoczni w czasie strajku. Jestem dumny, że mogłem brać udział w tak historycznych chwilach. Mam teraz rodzinę i cieszę się, że nie żyją oni w czasach komuny. Cieszę się, że mogą uczyć się w wolnej Polsce, że nie muszą stać nocami w kolejkach za czekoladą lub wędliną. Cieszę się, że wolność słowa jest dla nich czymś oczywistym, jak to, że w każdej chwili mogą wsiąść w samochód, samolot czy pociąg i pojechać w dowolne miejsce w Europie i na świecie.

Moje dzieci niejednokrotnie pytały się mnie jak to mogło być, że trzeba było stać za chlebem czy innymi artykułami w kolejkach po parę godzin. Starałem się im to jakoś wytłumaczyć, ale tak naprawdę ciężko jest wytłumaczyć absurdy czasów komunizmu. W każdym razie cieszę się, że mogę dziś tylko wspominać te liche dni, a nie być dalej ich częścią.

Żal mi jedynie tego, że nasi politycy nie potrafili do końca spożytkować tego, o co walczyli i ginęli nasi ojcowie, dziadkowie, a także my uczestnicy strajków w 1988 roku. Z bólem serca patrzę jak powoli trwonią zdobycz jaką tak ciężko udało nam się wywalczyć.

Pamiętam jak po wyjściu ze Stoczni szliśmy wszyscy do Kościoła Św. Brygidy. W czasie przemarszu ulicami Gdańska zauważyłem starszą kobietę w oknie, która płakała i robiła znak krzyża jak przechodziliśmy pod jej domem. Byłem wtedy dumny, że brałem udział w tym Strajku i zarazem wzruszony widokiem tej kobiety. Myślę, że ona również była dumna z nas, że kolejny raz odważyliśmy się przeciwstawić komunistycznej władzy.

Strajk to także rozłąka z najbliższymi. Gdy zaczęły się strajki sierpniowe moja mama z młodszym bratem wyjechała do Niemiec odwiedzić rodzinę. Z telewizji dowiedziała się, że w gdańskich stoczniach są strajki. Udało jej się dodzwonić do sąsiadki i zapytać czy „syn pracuje i wraca do domu na noc?”. Ja w tym czasie spałem na styropianie w stoczni. Moja mama dowiedziała się o tym dopiero po strajkach. Takim miłym akcentem tych strajków było dla mnie to, że pracowałem ze swoim przyszłym teściem, któremu córka przynosiła ciepłe posiłki. Przy okazji część porcji przypadało w udziale mnie – przyszłemu zięciowi.

Co robiliśmy podczas strajku? Rozmawialiśmy, czekaliśmy, modliliśmy się. Staraliśmy się także nie tracić poczucia humoru, w końcu śmiech jest lekarstwem na wiele rzeczy. Takim przykładem było „stoczniowe safari”. O omówionych godzinach jeździliśmy wózkami po terenie Stoczni Północnej i Gdańskiej z okrzykami „Solidarność”, „Precz z komuna!” i straszyliśmy tym milicję. Był to taki humorystyczny element w tym niepewnym wówczas czasie.

Mając 22 lata byłem w centrum wydarzeń, które w moim odczuciu wpłynęły na to co wydarzyło się już niespełna rok później. W jakiś sposób My Stoczniowcy przyczyniliśmy się do tego, że nasze dzieci i wnuki żyją w wolnej demokratycznej Polsce. Wprawdzie nasz kraj ma kolejne, nowe problemy, jednak jest już to wolny kraj, a przede wszystkim o to walczyliśmy i to udało nam się osiągnąć.

(list II)

Poproszono mnie przed chwilą o przekazanie jeszcze jednego nazwiska pracownika Gdanskiej Stoczni Remontowej,który brał udział w strajkach w 1988 r.:

OKUNIEWSKI ANDRZEJ – GSR, W17

Tutaj również pytanie, czy 30 września będzie mógl odebrać pamiątkowy medal??

Państwa akcja roznosi się pocztą pantoflową po Stoczni Remontowej, więc możliwe, że przekażę jeszcze jakieś nazwiska. Myślę, jednak, że to dobrze.

Sławomir Lejk


(list I)

Bylem uczestnikiem strajku w maju 1988r. jako student 2 roku historii Uniwersytetu Gdanskiego, pelnilem funkcje szefa ochrony budynku wydzialu tzw. humanki, na funkcje te
wyznaczyl mnie Przemek Gosiewski. Razem z nim oraz Arnoldem Klonczynskim opuszczalem jako ostatni gmach po zwinieciu flag i transparentow, posiadam fotografie ze
strajku [ widzialem niektore z nich w programie telewizyjnym poswieconym tym wydarzeniom].

(list 2)

Byłem aktywnym uczestnikiem strajku studenckiego na Wydziale Humanistycznym( oficjalna nazwa była inna) jako student 2 roku historii w pierwszych dniach maja 1988r. Nie byłem inicjatorem ani bezpośrednim organizatorem protestu, jednak uczestniczyłem w nim od pierwszych godzin, pamiętam gorącą i pełną nadziei atmosferę panującą w gmachu „ humanki”.

Muszę nadmienić,że pochodzę z bardzo patriotycznej rodziny; mój dziadek był prawie 10lat (sic!) zesłańcem w Kazachstanie a ojciec został w 1981 r. zwolniony z pracy w Stoczni MW , dlatego też udział w strajku był dla mnie oczywisty ( zresztą działałem już wcześniej m.in. kolportując prasę i inne wydawnictwa podziemne).

Podczas strajku pełniłem funkcję szefa ochrony wydziału, nie była to rola czysto oficjalna ( co jest chyba jasne);

została mi ona powierzona przez Przemka Gosiewskiego, którego znałem już wczesniej( później nasze kontakty były bliższe, chodziliśmy m.in. razem na seminarium do prof. Powierskiego).Pamiętam, że było niespokojnie, obawialiśmy się prowokacji, zwłaszcza po pacyfikacji Nowej Huty, dlatego też pełniliśmy dyżury w dzień i w nocy; zwłaszcza nocy było nerwowo- co jakiś czas pojawiały się informacje o szturmie ZOMO.

Nie będę opisywał szerzej faktów znanych, jak chociażby kontaktów z przedstawicielami Stoczni czy innych gdańskich uczelni, muszę tylko stwierdzić, że w nocy było nas co najwyżej kilkudziesięciu(niestety),bo obawiam się ,iż podobnie jak z Legionami Piłsudskiego ( przy zachowaniu proporcji) liczba uczestników rośnie lawinowo- przepraszam jeśli ta dygresja jest nie na miejscu, ale gwoli prawdy musiałem ją zrobić.

Jeśli chodzi o osoby, które pamiętam z tamtego strajku to szczególnie sympatycznie wspominam Jacka , Darka, Arnolda, Wojtka, Tomka- nie jestem upoważniony do podawania nazwisk, teraz są takie czasy,że mogliby sobie tego nie życzyć, jeden z nich np. zmienił poglądy i pracuje teraz w pewnej antysolidarnościowej telewizji komercyjnej, ogólnopolskiej notabene.

Z ciekawostek, pamiętam ,że próbowaliśmy dla rozładowania napięcia z kolegami z roku Januszem i Wojtkiem zorganizować mini festiwal piosenki strajkowej, niestety zabrakło czasu. W tym miejscu znowu muszę poruszyć sprawę dla mnie (i nie tylko dla mnie) bolesną i kontrowersyjną- chodzi o tzw. zawieszenie strajku .

Otóż po południu tego dnia na spotkaniu w auli Paweł Adamowicz( o ile pamiętam) zakomunikował nam, że odbyło się spotkanie u arb.Gocłowskiego i ,że arcybiskup obiecał władzom (dla bezpieczeństwa strajkujących) zakończenie akcji protestacyjnej- wielu z nas było zszokowanych i bardzo ,bardzo rozczarowanych.

Dotarła do nas w tym czasie informacja o aresztowaniu bodajże 5 naszych kolegów podczas akcji ulotkowej, zaproponowałem więc, żebyśmy opuścili gmach dopiero po ich uwolnieniu, niestety padł argument, że metropolita obiecał zakończenie strajku i dyskusja się skończyła. Bez względu na wszystko jestem pewny tych wydarzeń .

Pamiętam, minorowe nastroje większości opuszczających gmach wydziału, zresztą ja oraz Przemek , Jacek i Arnold zwijaliśmy flagi i transparenty z budynku i wyszliśmy ostatni „ gasząc światło”- tych faktów także jestem absolutnie pewien!.

Z perspektywy wielu lat nasz strajk oceniam jako wspaniałą akcję młodych ludzi, niczego absolutnie nie żałuję, aczkolwiek pozostało we mnie uczucie pewnego niedosytu i zawodu- można było osiągnąć więcej, ale to tylko moja subiektywna ocena.

Posiadam nieliczne niestety zdjęcia z tamtych wydarzeń, część z nich zobaczyłem ku radości i zaskoczeniu w TVP w programie poświęconym strajkowi.

Dariusz Krawczyk

Zwracam się z uprzejmą prośbą dokonania korekty na liście uczestników strajków 88
odnośnie mojej osoby. Jest tam podana informacja: „Federacja Młodzieży Walczącej, pomoc dla strajkujących, akcje ulotkowe”; co do pierwszego członu jest pełna zgodność
która niestety w świetle informacji zawartych przy innych osobach myślę że powinna być uściślona. Moja pomoc polegała w maju jak i sierpniu na tym że zorganizowałem drukarnię strajkową (przyniosłem i zbudowałem na terenie stoczni sprzęt poligraficzny na którym drukowaliśmy ulotki, biuletyny, plakaty, komunikaty strajkowe oraz okolicznościowe znaczki pocztowe). Co do drugiego członu zdania tj akcje ulotkowe niestety ta informacja jest nieprawdziwa ponieważ nie organizowałem akcji ulotkowych w czasie strajków.
Prawdę „mówiąc”pominął bym milczeniem tę notatkę gdyby nie fakt że na liście widnieją osoby przy nazwiskach których jest np informacja typu: pomoc organizacyjno-poligraficzna a większości osób tych nie widziałem na terenie drukarni stoczniowej. Powyższe fakty można zweryfikować np: ostani film video studio gdańsk nt strajków ’88 oraz artykuł na ten sam tematy (wydanie w maju tego roku) w Polska Dziennik Bałtycki oraz z marszałkiem Bogdanem Borusewiczem.
Dodatkowo na liście nie widzę Maćka Grabskiego który pomagał mi „przemycać” na teren stoczni powielacz . Również ważną informacją jest fakt iż wraz z Maćkiem (oraz Sławkiem Majewskim, Agnieszką Dojlido WiP, Wojtkiem Jankowskim WiP) organizowaliśmy w okresie strajków Radio Solidarność które było nadawane na paśmie TVP1 w czasie Dziennika Telewizyjnego.
Na liście brakuje też śp Tadeusza Duffeka (FMW)który pomagał w druku, w nadawaniu audycji radiowych oraz kolportarzu strajkowej „bibuły” maj Stocznia Gdańska i
sierpień GSR+ SG.
Poniżej pozwoliłem sobie nadmienić kolejne nieścisłości które widzę przy nazwiskach:
Jacek Kurski: powinno być redakcja biuletynów strajkowych, redakcja pisma „Lwy Gdańskie” (oficjalne pismo Solidarności reg Gdańsk) maj i sierpień
Mariusz Wilczyński: powinno być FMW redakcja biuletynów strajkowych, redakcja pisma „Lwy Gdańskie” maj i sierpień.

Michał Guć

(list 1)

Z zainteresowaniem obejrzałem listę uczestników strajków 1988 roku. Mam kilka drobnych uwag do jej zawartości. Dotyczą one udziału instruktorow i harcerzy związanych z niezależnym harcerstwem w tamtych wydarzeniach.

 MAJ 88

POLITECHNIKA

1) Należy dopisać – Tatianę Smagałę, która przemyciła na Politechnikę wałek, matryce, maszynędo pisania, farbę i papier na którch drukowaliśmy biuletyn strajkowy PG i ulotki komitetu strajkowego.

2) Uczestnikiem strajku na PG był również Tomasz Skotnicki.

UNIWERSYTET

3) Wśród uczestników strajku na UG brakuje Piotra Wysockiego, Piotra Bazylko, Aleksandry Bodzińskiej

4) Jarek Kurski jest wpisany jako FMW, przypuszczam że może chodzić o Jacka. O ile wiem to Jarek nie był nigdy związany z FMW. Nie pamiętam czy Jarek uczestniczył w strajku, na pewno jednak wystąpił na Uniwersytecie z recitalem piosenek Jacka Kaczmarskiego.

5) Grupa teatralna ZK 29 wystawiała również na UG spektakl teatralny – Były to Ewa Jendyk oraz Joanna Filas.

SIERPIEŃ 88

Kolportażem ulotek wydawanych podczas strajku sierpniowego zajmowała się liczna ekipa harcerzy ze środowiska niezależnego harcerstwa. Poniewaz codziennie było to kilkadziesiąt tysięcy malutkich ulotek, więc w kolportarzu brała udział liczna grupa osób. Ponadto drukowaliśmy również ulotki wzywające do poparcia strajkujących stoczniowców. Nie jestem w stanie odtworzyć wszystkich nazwisk ale na pewno byli wśród nich:

Druk ulotek:

1) Piotr Wysocki

2) Iwona Bieganowska

3) Michał Guć

Kolportaż ulotek wydawanych w stoczni:

1) Ewa Figel (późniejszy pracownik Zarządu Regionu) była osobą, przez którą trafiały do nas wydawnictwa strajkowe

Bezpośrednio kolportażem – organizacją i prowadzeniem akcji ulotkowych zajmowali się między innymi:

1) Piotr Wysocki,

2) Maciej Jaremczuk

3) Tomasz Wacko

4) Iwona Bieganowska

5) Karol Kaźmierczak

6) Marek Hermann

7) Michał Guć

PS. staram się ustalić kolejne nazwiska

(list II)

Mam dwa pytania dotyczące strajków – majowych i nie tylko:

 1) czy publikowana na stronie https://www.solidarnosc.gda.pl/ lista strajkujących jest ostateczna, czy też warto wprowadzać do niej poprawki. Tak jak pisałem wczesniej częścią historii maja i sierpnia 88 jest udział niezależnego harcerstwa w działaniach wspierających strajki. Stąd zależy nam (wszystkim harcerzom) na tym by pojawiły się nie tyle nasze nazwiska co informacja, że robiliśmy to jako środowisko niezależnego harcerstwa. Jeśli lista nie jest zamknięta, to podesłałbym nieco przeredagowane informacje o osobach, które zgłosiłem. Prosze o sygnał czy warto to jeszcze robić, czy też jest już za późno.

2) Przygotowuję obecnie opracowanie (może w przyszłości publikację) dotyczącą zjawiska jakim była poczta strajkowa. Chodzi o różnego rodzaju stemple, koperty, karty, „znaczki” które uczestnicy wydawali podczas strajku. Pierwsze o których mi wiadomo to „znaczki” ze szczecińskiego POLMO z grudnia, 70. Potem po przerwie zjawisko odnowiło się w sierpniu 80 roku oraz w kolejnych 16 miesiącach festiwalu Solidarności. Wreszcie wiem, też że poczta strajkowa była wydawana podczas strajków majowych. Poszukuję:

1) wydawnictw poczty strajkowej (osób które ją posiadają),

2) osób, które uczestniczyły w jej produkcji, w celu zebrania ich relacji jak powstawała poczta strajkowa. Będę wdzięczny za wszelką pomoc

Michał Skwarło

tytułem wyjaśnienia „nieścislości” w opisie na liście – w 1988 roku bylem studentem Wydziału Architektury Politechniki Gdanskiej – podczas strajku majowego jako delegat PG przebywałem na terenie Uniwersytetu Gdanskiego. Kiedy „gruchnęła” wiadomość, że strajk na Politechnice się wali, wspólnie z Grzegorzem Biereckim, Andrzejem Sosnowskim i (chyba) Przemkiem Gosiewskim ruszyliśmy do gmachu głównego PG. Tam, wobec akcji pacyfikacyjnej, zorganizowanej przez rektora uczelni, zaproponowałem nieokupacyjną formę protestu – zostałem wybrany przewodniczącym Komitetu Protestacyjengo – który organizował happenningi, wiece i wydawał biuletyny informacyjne. Byłem także członkiem (wspólnie z ludwikiem Kromerem i Wojciechem Kwidzinskim) międzyuczelnianego komitetu NZS, koordynującego pomoc dla stoczni i wspólne działania studentów i robotników. Nadto do czerwca 1989 byłem redaktorem naczelnym miesiecznika NZS „Polibuda” i autorem wielu ulotek. Po ogłoszeniu wyborów czerwcowych pracę nad miesięcznikiem przekazałem młodszym kolegom.

Wczesniej bo w 1982 roku byłem wyrzucony z IX LO za kolportarz ulotek, a w okresie od maja do sierpnia 1984 bylem aresztowany za „działalność  antypaństwową” – organizowanie nielegalnych zgromadzeń.

Robert Kwiatek – Lista FMW

Przesyłam Wam listę ludzi, jaką zebrałem i zweryfikowałem, są tam też ludzie, których macie na swojej, ale może uzupełnicie opis.

Przykro mi że tak mało, ale zawsze coś, to wszystko co sie mi udało.

Wysyłam ten list do Was i Pana Wojciecha którego pozdrawiam…

Mam nadzieje że uzupełnicie Waszą listę…

Poniżej wklejam co mam i dodaje też w pliku osobno…

Panie Wojciechu, mamy też prośbę jako SFMW o wyznaczeniu do odznaczenia ŚP Tadeusza Duffeka, brał on czynny udział w Strajkach 88 organizował je i wspierał, nie ma w naszym środowisku osoby bardziej godnej do tego wyróżnienia niż on. Nie występujemy do prezydenta o odznaczenia dla działaczy FMW bo taką decyzję podjęliśmy, jednak

czynimy to w stosunku do osób które odeszły na tamten świat, do Pana.

Jeśli jest taka możliwość, chętnie służę pomocą i szeroką wiedzą na temat ŚP Tadeusza Duffeka, wiele informacji jest na naszej stronie…

Czy mogę liczyć choć na kontakt? jacek.fmw@gmail.com

II ist:

W podziękowaniach jest błąd Beata Górczyńska winno być, tam jest literówka w nazwisku.

Na liście jest Aleksander Buhocki, a poniżej Olgierd Buchocki – to ta sama osoba, proszę o pozostawienie tego drugiego wpisu, pierwszy jest dodatkowo z błędem Buchocki „ch'” nie „h”.

Wysyłał też do Pana listę poszerzoną Mariusz Roman. Dał tam nazwiska ludzi którzy z nami czyli FMW współpracowali, proszę ją uwzględnić. Co do kontaktu z Jarkiem z DB, znam go i dziwie sie że sam sie nie odezwał. Dałem Pana zapytanie na naszą stronę na forum myślę że ludzie odezwą się.

Żałuję 2 spraw, pierwsza to to że tak mało ludzi z FMW sie odezwało, powinno być z 200 osób a nie z 50, ale i Pan ma z tym problem, jest jak jest. Druga sprawa to odznaczenie pośmiertne dla ŚP Tadeusza Duffeka, mniemam, że nie zapomni Pan o nim przy innej okazji. My jako

SFMW o takowe odznaczenie wystąpimy również.

Ps. Cieszę sie że udało się Panu wraz z innymi tak wielką robotę wykonać, wiem jak było to trudne, najbardziej jednak gratuluję otwarcia na tych „małych” zapomnianych i za to bardzo dziękuję w imieniu swoim, ludzi z FMW i jako Prezes Stowarzyszenia FMW. Nie uczynił Pan takiego błędu jak organizatorzy maja 1988 wręcz przeciwnie, pokazał Pan jak powinna ta rocznica wyglądać, właśnie przez pryzmat tych nielicznych, nieznanych ale najwspanialszych ludzi tamtych lat. BARDZO DZIEKUJE!!!!!!

Małgorzata Kuźma

Dziś, gdy wspominam majowy strajk 1988 roku na Uniwersytecie Gdańskim, nieodłącznie kojarzy mi się on z osobą profesora slawistyki Leszka Moszyńskiego.

W maju 1988 roku byłam studentką czwartego roku filologii polskiej. Gdy dowiedziałam się, że na Uniwersytecie Gdańskim ogłoszono strajk solidarnościowy z protestującymi od 2 maja pracownikami Stoczni Gdańskiej im. Lenina, wraz ze swoim ówczesnym chłopakiem spakowaliśmy plecaki, wzięliśmy karimatki, śpiwory i pojechaliśmy na „humankę”. Moi rodzice specjalnie nie oponowali, mama była przyzwyczajona, swoistą tradycją rodzinną było, że w kolejnych strajkach zawsze ktoś z rodziny brał udział. W 1970 i 1980 w Stoczni Gdańskiej strajkował mój ojciec, w 1981 w strajku w Rafinerii Gdańskiej udział brał mój brat. Gorzej było z rodzicami Ryśka, którego ojciec został poważnie ranny podczas jednej z manifestacji w stanie wojennym, kiedy to paląca się rakieta trafiła go w twarz, wypalając część górnej szczęki. Dobrze, że był to rykoszet, bo gdyby było to bezpośrednie uderzenie, to by tego nie przeżył.
Na Wydziale Humanistycznym zastaliśmy strajkujących studentów z różnych wydziałów. Niestety, z naszego roku było tylko kilka osób. Rozlokowaliśmy się w jednej z sal, zapas żywności, który mieliśmy w plecakach, zanieśliśmy do pomieszczenia, gdzie gromadzono wspólny prowiant – potem kilka dziewczyn przygotowywało z tego kanapki dla strajkujących. Ryśkowi ktoś wręczył tubę i tak przez kilka dni strajkowych pełniliśmy funkcję rozgłośni strajkowej i czytaliśmy ogłoszenia strajkowe. W największej auli organizowane były spotkania, na których członkowie komitetu strajkowego informowali o bieżącej sytuacji, msze święte odprawiał dominikanin, ojciec Stanisław Tasiemski. W ciągu dnia przychodzili studenci, którzy nie strajkowali, czasami przynosili informację, że planowana jest pacyfikacja strajku na uniwersytecie. Jakoś nam trudno było w to uwierzyć, choć stocznia była otoczona przez ZOMO, a 5 maja przyszła wiadomość, że oddziały specjalne MO rozbiły strajk w Hucie im. Lenina w Krakowie.
W trakcie strajku spotkaliśmy niewielu studentów z naszego roku. Część z tych, którzy nie przyłączyli się do protestu, bała się, że może to wpłynąć negatywnie na ich studia, część nie wierzyła, że można coś zmienić. Największy żal miałam wówczas do tych znajomych, którzy wykorzystali protest do zaliczania zaległości, szczególnie chętnie wówczas przyjmowali studentów wykładowcy studium wojskowego. Atmosfera strajków 1988 roku była zupełnie inna, niż ta z sierpnia 1980 roku. Stan wojenny i kolejne lata zabiły w wielu Polakach nadzieję, że może coś się zmienić. Szczególnie było to widoczne, gdy przejeżdżało się koło stoczni, ludzie w tramwaju obojętnie patrzyli na protestujących robotników.
W uniwersyteckim strajku zabrakło również naszych wykładowców, szczególnie tych, którzy wydawali się ludźmi posiadającymi pewne zasady i których obecność ze studentami w tych trudnych chwilach wydawała się rzeczą naturalną. Dlatego zdziwiło nas, gdy do strajkujących przyszedł niemłody już profesor Leszek Moszyński, specjalista od języków słowiańskich, którego nazwisko kojarzyło się nam tylko ze „Wstępem do filologii słowiańskiej”, był bowiem jego autorem. Studenci filologii polskiej znali jego żonę, dr Danutę Moszyńską, budzącą postrach w czasie egzaminów z gramatyki historycznej języka polskiego. Profesor nie angażował się bezpośrednio w strajk, nie przemawiał, po prostu uznał, że nauczyciel powinien być razem ze studentami w trudnych chwilach.

Szczególnie pamiętam jedną ze strajkowych nocy. Przez kilka godzin siedzieliśmy na piętrze, gdzie mieścił się Instytut Filologii Polskiej, popijaliśmy herbatę z poszczerbionych kubków, a profesor opowiadał nam o zjazdach slawistycznych. Stary profesor pokazał klasę, której zabrakło większości kadry naukowej Uniwersytetu Gdańskiego.
Pisząc ten tekst, sięgnęłam do biografii Profesora i znalazłam fakt, który w jakiś sposób tłumaczy, że w maju 1988 roku przyszedł wówczas do nas. W 1954 roku z powodów ideologicznych utracił on etat asystenta na uniwersytecie w Poznaniu.

Beata Szmytkowska

Pozwolę sobie tym razem podać dwa nazwiska uczestników strajku sierpniowego w 1988 r. To Mariusz Wilk (współautor „Konspiry”; nie mylić z Mariuszem Wilczyńskim z FMW) jako osoba wspomagająca w stoczni i Jerzy Borowczak (też przeoczony na Waszej liście!!!). Moje skromne nazwisko – wówczas Górczyńska – jako osoby wspomagającej na zewnątrz stoczni w sierpniu 1988 r. i kilka innych, podanych przeze mnie przypuszczalnie przesłali koledzy ze Stowarzyszenia FMW w ramach listy uzupełniającej, którą zamieścili też na swojej stronie. Jednak Wilka i Borowczaka tam nie ma, jeżeli się nie mylę, więc o nich tutaj piszę.

Na Waszej liście jest pomyłka – sporo nazwisk osób z nazwiskami na literę F jest pod „E”, co wprowadza w błąd przy ich poszukiwaniu.

Pomysł zrobienia listy uczestników strajków jest świetny, ale bardzo mało znany poza środowiskiem działaczy gdańskiej „S”. Ja trafiłam na to trochę przypadkiem, pośrednio – odwiedzam czasem stronę Federacji Młodzieży Walczącej, z którą, jako niezrzeszona, miałam trochę kontaktu.

Ktoś inny dowiedział się ode mnie dopiero teraz. Może warto rozpropagować akcję szerzej? W tym kontekście wracam do idei zorganizowania spotkania uczestników strajków w rocznicę ich zakończenia. Może dałoby się wpisać to w program obchodów w dniu

31.08.2008 i trochę roztrąbić? Chodzi mi o osobny punkt programu po Mszy św., składaniu wieńców itp. Specjalny czas i miejsce (pod stocznią – jak najbardziej, gorzej, jak będzie lało), żeby się odnajdować i cieszyć się tym, porozmawiać. Pomogłoby ustawienie jakiegoś mikrofonu, żeby ogłaszać, że się kogoś szuka. Byłaby to niezastąpiona okazja, żeby pozbierać informacje o uczestnikach. Myślę nawet o rozdawaniu kwestionariusza z listą pytań, np.: imię i nazwisko, miejsce i rola w strajku, inni zapamiętani uczestnicy i ew. dodatkowe szczegóły, opis szczególnych sytuacji, konkretnych akcji, apel o spisywanie szerszych relacji. Na obróbkę tych danych pewnie dałoby się namówić ECS, bo w zasadzie po to powstało.

List. II.

Cieszę się z Waszego przedsięwzięcia – zebrania listy uczestników strajków w 1988 r. Chciałam podać jeszcze dwa nazwiska uczestników strajku majowego na Uniwersytecie Gdańskim. Są to: Ewa Penksyk i Radosław Szmytkowski. A może udałoby się zorganizować w jakiejś formie spotkanie uczestników strajków w rocznicę?

List III):

Oto moje uzupełnienia i sprostowania do listy uczestników strajków 1988 r. i osób wspomagających. Zawiera też informacje z mojego e-maila z 1.08. i inne, z wcześniejszych, nieuwzględnione w aktualnej wersji listy.

1.Uwagi ogólne.

Z pewnością nie da się w pełni tego uzupełnić teraz, może podczas dalszego tworzenia listy, ale opisy przy nazwiskach wielu osób nie odnoszą się bezpośrednio do ich udziału w strajku, np. „struktury podziemne 1988 r.”. Wiele innych nie precyzuje, o który strajk chodzi –

majowy, sierpniowy, czy oba. A przecież to były osobne wydarzenia, a więc i liczba uczestników, przebieg zdarzeń itd.

2. W skrótach: WiP – nie: Wolność i Niepodległość, tylko Ruch Wolność i Pokój. Brak skrótu RSZ – Ruch Społeczeństwa Zaangażowanego (występuje pod poz. 1198 i1199 – Jarosław i Marcin Pazio)

3. Niealfabetyczne umieszczenie nazwisk:

poz. 605. Mariusz Chojnowski – na początku nazwisk na literę K,

poz. 1705. Jarosław Gąsiorowski – wśród nazwisk na literę W.

4. Brakuje:

Pana Apollo (nie udało mi się ustalić imienia) – ojca Jarosława Apollo, który jest pod poz. 17. (nie uczeń, a absolwent III LO) Pan Apollo podczas strajku sierpniowego (nie wiem, czy też majowego) swoim samochodem dowoził pomoc materialną, np. żywność m. in. do portu.

5. Osoby ujęte podwójnie:

poz. 201. i 209. Jarosław Cieszyński WiP,

poz. 283. i 286. Agnieszka Dojlido (to prawidłowa wersja nazwiska, znam ją, też była po III LO) – tu dalszy zapis błędny – nie Wolność i Niepodległość, wylko Ruch Wolność i Pokój, zob. w sprostowaniach do skrótów (o tym, że była w WiPie, to akurat nie wiedziałam)

poz. 454. 455. Maciej Grabski – nie uczeń, a absolwent III LO, reszta się zgadza.

6. Korekta innych zapisów:

poz. 119. Jerzy Borowczak – czy nie był w Komitecie Strajkowym lub założycielskim?

poz. 434. Beata Górczyńska – Szmytkowska – nie z FMW (tylko współpraca z FMW i innymi organizacjami jako kolporterka w III LO, można to pominąć). Resztę zapisu można streścić do „pomoc dla strajkujących, łączniczka, sierpień 1988 r., ew. jeszcze „absolwentka III LO”.

poz. 1109. Magdalena Nowak – wówczas nazwisko Brunne (nie wiem, jak to

zapisać w e-mailu – na końcu nazwiska litera e z kreseczką przechyloną

do góry w prawo; też po III LO).

poz. 1177. Jarosław Połubiński, łącznik – jeżeli wpisany z listy

uzupełniającej od FMW z lipca, to jest informacja ode mnie – imię i

nazwisko powinno być kursywą. Imię przypuszczalnie Jarek lub Darek,

nazwisko Połubiński lub Pałubiński. Chyba, że mają Państwo bardziej

miarodajne inne żródło (chłopak był chyba ze stoczniowej zawodówki).

poz. 1387. Antoni Sadowski wraz z bratem – byli łącznikami w sierpniu

(nie wiem, czy też w maju). Reszta zapisu o dowozie żywności do portu

odnosi się przypuszczalnie do Pana Apollo, jeżeli ta informacja pochodzi

ze wspomnianej wyżej listy uzupełniającej od FMW z lipca (też ode mnie).

Swoją drogą czy wozili żywność do portu, tego nie wiem i wykluczyć też

nie mogę. Chyba, że ta wiadomość pochodzi z jeszcze innego żródła.

poz. 1407. Piotr Semka – nie wiem, czy gościł na strajku na UG, za to na

pewno w stoczni w maju i sierpniu, jako osoba wspomagająca, wówczas

student KUL, wcześniej w III LO red. Biuletynu Informacyjnego

„Topolówka”.

poz. 1666. Jerzy Umiastowski – powinno być: dr Jerzy Umiastowski – pomoc

lekarska dla strajkujących, sierpień 1988 (nie wiem, czy w maju też).

Chyba, że to inna osoba o tym samym imieniu i nazwisku.

poz. 1709. Janina Wehrstein – opis jest prawdziwy, ale nie odnosi się do

roli w strajku, a przynajmniej nie tylko. Była jedną z kilku osób

organizujących pomoc dla strajkujących w centrum pomocy na plebanii Św.

Brygidy, przeszła wcześniej sama liczne represje, była dwukrotnie

uwięziona (nie tylko ona z tej listy).

poz. 1781. Dariusz Wójcik z KPN – to przypuszczam też informacja za

wspomnianą listą z FMW ode mnie – wymaga jeszcze potwierdzenia.

Najprawdopodobniej jeden z organizatorów akcji solidarności ze

strajkującymi w maju 1988 r. w Lublinie, w szczególności na KUL u. Nie

udało mi się tego niestety zweryfikować na 100 % z braku czasu.

(list IV)

(…) Jeżeli chodzi o listę uczestników strajków, niepokoi mnie jedna rzecz. Jest ona

wprawdzie bardzo cenna ze względów dokumentacyjnych (to już nie tylko

szacunkowe liczby, lecz konkretne nazwiska, choć zapewne nie wszystkie

uda się ustalić), ale czy jej publikacja bez zgody każdej z wymienionych

osób jest zgodna z ustawą o ochronie danych osobowych? Nie wszyscy ci

ludzie zgłaszają się przecież sami. Nie do wszystkich da się uzyskać

kontakt.

(list V – chyba inna kolejność)

Panie Wojtku! (jeżeli mogę tak Pana tytułować)

1. Na liście, opublikowanej na stronie Regionu Gdańskiego „S”, nazwiska

są ułożone alfabetycznie, grupami. Pod literą „E” tylko pod pozycją 321.

jest wymieniona osoba z nazwiskiem zaczynającym się na literę E –

Mariusz Ekert, a pod pozostałymi pozycjami 321. – 338. osoby z

nazwiskami na F. Poniżej dopiero widnieje litera „F”, pod którą jest

dalszy ciąg listy nazwisk na F. Tam właśnie szukałam za pierwszym razem

bezskutecznie Tolka Filipkowskiego, który koncertował w stoczni.

Znalazłam go potem wyżej pod nr 336. pod „E”.

2. Nie wiem, co koledzy z FMW (czyli pewnie Robert Kwiatek) napisali na

mój temat, ale jeżeli to jest w ramach tej listy, którą zamieścili na

swojej stronie, co wymaga odrobinę uściśleń, żeby podczas obróbki nie

nastąpiła pomyłka. Odpowiedziałam na ich apel o uzupełnianie listy

uczestników strajków. Przesłałam informacje o sobie i innych ludziach,

których u Was nie znalazłam, w formie bardziej opisowej. Myślałam, że

ujednolicą to, w kilku słowach, a oni po prostu wkleili całe te opisy

lub ich fragmenty do listy, więc przy moim nazwisku znalazł się cały

szereg działań, które możnaby powtórzyć przy wielu innych. Można to

streścić jako „pomoc dla strajku w sierpniu 1988 r. – łączniczka”, czy

podobnie, zależy jaki Państwo przyjmą standard opisu. Najlepiej też

pominąć informację o związkach organizacyjnych, bo byłam niezrzeszona.

Wcześniej, przed strajkami kolportowałam (głównie w „Topolówce”)

wydawnictwa różnej proweniencji, w tym FMW, ale nie tylko.

Przepraszam za to, że tak się rozpisałam na swój temat, ale chciałam

uniknąć dorabiania sobie po latach jakiejś historii, choćby przez

nieporozumienie.

3. Jeszcze kilka uściśleń i wątpliwości. Informacie o pani Janinie

Wehrstein (poz. 1636) są prawdziwe, ale nie dotyczą strajku, a

przynajmniej nie tylko. Organizowała pomoc na plebanii św. Brygidy, wraz

z m.in. Małgorzatą Gorczewską, panią Żenią (niestety nie znam nazwiska)

i kilkoma innymi osobami. Wśród osób wspomagających w sierpniu (nie było

mnie tam w maju, więc nie piszę o tym tutaj) była też pani Renata (też

nie znam nazwiska), jak nam mówiła – matka pięciorga dzieci, która

pozostawiła pod opieką męża i poszła pomagać strajkującym. Miała

koleżanki w sklepach, co pomagało w zakupach jednorazowo dużych ilości

żywności. Woziła to potem razem z panem Apollo m. in. do portu. Może

taki szerszy opis pomoże innym w identyfikacji tych ludzi. Maciej

Grabowski (poz. 431) to może być w rzeczywistości Maciej Grabski (też po

„Topolówce”) – w stoczni w maju i sierpniu 1988 – chociaż pewności nie

mam, bo to mogą być jednak dwie osoby. Na liście uzupełniającej FMW

(przynajmniej na ich stronie) znalazł się Dariusz Wójcik z KPN, o którym

napisałam im jako o przypuszczalnie jednym z organizatorów akcji

solidarności ze strajkującymi w maju 1988 r. w Lublinie, głównie na

KUL-u. Ta informacja nie dotyczy więc Gdańska, a poza tym wymaga jeszcze

sprawdzenia. Wiem, że w tym roku odbywały się imprezy rocznicowe w

związku z tymi wydarzeniami w Lublinie, więc w jakimś stopniu są też

udokumentowane, ale niestety nie miałam czasu na szukanie tych

informacji. Jest to trochę inny temat, chociaż też wazny.

Z sąsiedzkim pozdrowieniem (pracuję w Archiwum Państwowym w Gdańsku)

Beata Szmytkowska

Jeszcze ciąg dalszy wspomnień dotyczących udziału harcerzy w akcjach ulotkowych w sierpniu 88. 

(list VI)

1. Chciałam zgłosić udział w uroczystości 30.09.2008 w Akwenie osób z

listy: Anny Ślęzak, Piotra Urbańskiego (nie na 100 %) i Radosława

Szmytkowskiego (też nie na pewno). W związku z tym mam pytanie: jeżeli

niektóre z tych osób nie będą mogły przyjść tego dnia, to gdzie i kiedy

mogą się zgłosić i czy można odebrać dla nich dyplomy (Radosław

Szmytkowski to mój mąż, a ja przypuszczalnie przyjdę z Anią Ślęzak).

2. Nie dostałam potwierdzenia odbioru moich ostatnich maili do Pana, ale

nie mam pretensji – wiem, co to niedoczas. Jednak ponieważ zachęcał Pan

do udziału w przedsięwzięciach związanych z rocznicą protestów w 1988

r., to pozwolę sobie jeszcze postawić kolejne pytanie – sugestię (być

może nieostatnie): Czy są zachowywane wszystkie materiały, w tym e-maile

z informacjami do listy uczestników strajków? Ponieważ część z nich

wymaga obróbki, w tym dokonania skrótów, to szkoda byłoby utracić

pozostałe, zdobyte przy okazji informacje.

3. Nadal na stronie Regionu jest wersja listy z 4.08.2008 r.!!! Nawet w

dostępnej tam elektronicznej wersji wrześniowego „Magazynu” nie ma

tekstu tego dodatku z listą i ankietą. Jednocześnie starej liście

towarzyszy prośba o uzupełnienia. To trochę mylące. Czy można prosić o

nowszą wersję?

Przepraszam za to nękanie, ale nie obiecuję poprawy 😉

(list VII)

Witam Panie Wojciechu.

W podziękowaniach jest błąd Beata Górczyńska winno być, tam jest

literówka w nazwisku.

Na liście jest Aleksander Buhocki, a poniżej Olgierd Buchocki – to ta

sama osoba, proszę o pozostawienie tego drugiego wpisu, pierwszy jest

dodatkowo z błędem Buchocki „ch'” nie „h”.

Wysyłał też do Pana listę poszerzoną Mariusz Roman. Dał tam nazwiska

ludzi którzy z nami czyli FMW współpracowali, proszę ją uwzględnić.

Co do kontaktu z Jarkiem z DB, znam go i dziwie sie że sam sie nie

odezwał. Dałem Pana zapytanie na naszą stronę na forum myślę że ludzie

odezwą się.

Żałuję 2 spraw, pierwsza to to że tak mało ludzi z FMW sie odezwało,

powinno być z 200 osób a nie z 50, ale i Pan ma z tym problem, jest

jak jest. Druga sprawa to odznaczenie pośmiertne dla ŚP Tadeusza

Duffeka, mniemam, że nie zapomni Pan o nim przy innej okazji. My jako

SFMW o takowe odznaczenie wystąpimy również.

Cieszę sie że udało się Panu wraz z innymi tak wielką robotę wykonać,

wiem jak było to trudne, najbardziej jednak gratuluję otwarcia na tych

„małych” zapomnianych i za to bardzo dziękuję w imieniu swoim, ludzi z

FMW i jako Prezes Stowarzyszenia FMW. Nie uczynił Pan takiego błędu

jak organizatorzy maja 1988 wręcz przeciwnie, pokazał Pan jak powinna

ta rocznica wyglądać, włałnie przez pryzmat tych nielicznych,

nieznanych ale najwspanialszych ludzi tamtych lat.

BARDZO DZIEKUJE!!!!!!

(list VIII

Przy zapisie o księdzu prałacie Henryku Jankowskim opis jest prawdziwy, ale nie mówi o roli Prałata podczas strajku: udostępnił część plebani na centrum pomocy dla strajkujących. To, chyba nie przesadzam, umożliwiło w ogóle zorganizowanie pomocy z zewnątrz, dzięki temu możliwe było trwanie strajków.

Janina Wehrstein – opis jest prawdziwy, ale nie odnosi się do roli pani Janiny w strajku, a przynajmniej nie tylko. Była jedną z kilku osób organizujących pomoc dla strajkujących w centrum pomocy na plebanii Św. Brygidy, przeszła wcześniej sama liczne represje, była dwukrotnie uwięziona (nie tylko ona z tej listy).

List IX

Zadzwoniłam dzisiaj (w niedzielę) do pani Janiny Wehrstein. Ponieważ nie ma internetu, to pomyślałam, że mogło do niej nie dotrzeć zaproszenie na 30.09. i rzeczywiście – nic o tym nie wiedziała. Powiedziała, że przyjedzie, ale zdąży na ok. 13.30. Była chyba zawiedziona, że nikt jej dotychczas nie zawiadomił. Może Pan do niej zadzwoni, bo chyba Państwo się znają. Pani Wehrstein nie była takim „szeregowym” pomagierem jak ja, czy wiele innych osób. Jej rola w organizacji pomocy na strajku nie wyrażała się w pełnieniu jakichś oficjalnych funkcji, ale była w praktyce jedną z głównych. Może nawet warto wspomnieć o niej na tej uroczystości? Chyba nie była do tej pory obsypywana zaszczytami, a zrobiła dla „Solidarności”, dla represjonowanych i w ogóle dla odzyskania wolności naprawdę bardzo dużo, płacąc za to pobiciem, więzieniem, upokorzeniami. Teraz żyje w bardzo skromnych warunkach. Może dałoby się zrobić coś, żeby poczuła się teraz jakoś specjalnie doceniona?
    Pozdrawiam i życzę powodzenia!

(list X)

1. Dziękuję za materiały, m.in. o płycie „To nie na darmo…”. Przyszłam chętnie, żeby zobaczyć prezentację. Mam córkę w pierwszej klasie liceum, a temat jest mi bliski. To dobrze, że pojawi się on w szkołach, chociaż z drugiej strony mam zastrzeżenia, którymi podzieliłam się drogą elektroniczną z wydawcą – jedną z autorek. Mówiąc w skrócie –

opracowanie jest według mnie dobre, tylko uważam, że nieszczęśliwy był pomysł zamieszczenia na tej płycie tej serii zdjęć zamordowanych w materiale edukacyjnym dla szkół, również ponadgimnazjalnych. Tragedia indywidualnych ludzi, także śmierć została przecież przedstawiona w innych miejscach – np. zabici niesieni na drzwiach, kobieta klęcząca nad zmasakrowanym przez czołg. To wszystko z oddali, ale robi silne

wrażenie. Nie będę zdziwiona, jeżeli ministerstwo zgłosi takie zastrzeżenie (chociaż ja nie pisałam tam nic na ten temat, ale mi taka opinia sama się narzuca). Prośbę o niepokazywanie tych fragmentów młodzieży uważam za zupełne minimum (nie wiem, czy da się zrobić coś

więcej teraz, kiedy płyta już jest w produkcji). Piszę to wszystko tylko w swoim imieniu, nie jestem niczyim przedstawicielem. Ale skoro wysłał mi Pan informację na ten temat i widziałam ten materiał, to piszę, jakie są moje odczucia.

2. Dziękuję za specjalny numer „Magazynu”. Bardzo mi się podoba sposób, w jaki został zrobiony. Czy będzie dostępny na Państwa stronie? Mam jeszcze prośbę: czy mógłby mi Pan przekazać listę nazwisk ludzi, którzy do chwili obecnej przysłali relacje? Ja jestem w trakcie pisania, a chcę jeszcze pomęczyć parę osób, które też powinny. Pozdrawiam!

Sławomir Lewandowski

Dziękuję bardzo za prezent w postaci książki. Brat mi przekazał, bardzo ciekawe wydawnictwo. Interesuję się tematyką Solidarnościową, więc tym bardziej dziękuję.

Mój brat jak i jego koledzy ze Stoczni Remontowej są bardzo zadowoleni z upamiętnienia ich za tamte wydarzenia. W wydziale, w którym pracują rozniosła się wieść o uhonorowaniu stoczniowców i zaczęli się zgłaszać kolejni, którzy strajkowali w 1988 r. a nie ma ich ani na liście ani nie otrzymali pamiątkowego dyplomu i medalu.

Prosili, aby zapytać się przeze mnie czy jest możliwość jeszcze wpisania ich na listę strajkujących i czy również mogą odebrać pamiątkowe dyplomy i medale jak to zrobili strajkujący 30 września br.??

Z reguły są to już wiekowi pracownicy i taka pamiątka ma dla nich przede wszystkim sentymentalne znaczenie, a tak jak już pisałem wcześniej szeregowi pracownicy w wydziałach nic nie wiedzieli o akcji wpisywania na listę strajkujących w 1988 r.

Gdyby była taka możliwość, to podam w kolejnym mailu nazwiska, które uda się zebrać.

(list 2)

Witam, Dziękuję za umieszczenie wypowiedzi mojego brata dot. strajków 1988 w wersji elektronicznej. Mam tylko uwagę techniczną: Nie wiem czy pisałem wcześniej, ale na liście uczestników strajków zauważyłem dublujące się nazwiska, zauważyłem to przy nazwiskach Suliński Jarosław i Suliński Stanisław. Z tego co wiem nie było dwóch osoób o tych samych imionach i nazwiskach. Dziękuję za wspaniałą pracę

Rafał Potrzebowski

chciałbym na początku podziękować za miłą uroczystośćw Solidarności w ubiegły wtorek

trochę mi było szkoda, że mało osób przyszło (cóż ja poza Beatką Szmytkowską,

z którą pracuję) z pozostałych znałem tylko kilku z widzenia – w tym słynnego już w tamtym okresie (i bardzo odważnego), Klaudiusza Wesołka.

Cóż mamy swoje rodziny, pracę. I nie mamy za wiele czasu.

Chciałbym tylko dodać jedną uwagę odnośnie tekstu publikacji, którą otrzymaliśmy, powtarzającego (zresztą nie po raz pierwszy) mit, że w strajku na UG „uczestniczyło ok. 5 tysięcy… na noc zostawało kilkuset…”(strona 11). Jeżeli mógłbym coś zasugerować to pominąć w późniejszych tekstach te „5 tysięcy” a pisać tylko pozostających na noc.

Rozmawłałem na ten temat i przed laty i ostatnio w czasie spotkań w maju

(Maj Niezależnych) i zgadzaliśmy się, że uczestniczyli ci co nocowali na Humance i w większości bywali na wiecach w największej auli wydziału. A zmieścić tam się absolutnie nie mogło więcej niż tysiąc osób. A zdarzało mi się spóźnić, lub wychodzić w czasie debat w głównej auli i nie przypominam sobie, aby poza nią było więcej ludzi. Gdzieś ktoś siedział,

kto nie chciał dłużej uczestniczyć w obradach (zresztą bardzo czasem głośnych, nerwowych), czy był zmęczony. Na zewnątrz też były osoby

pełniące funkcje porządkowe.

Zresztą ta mała ilość studentów i wykładowców (choć po tym co słyszałem w maju od p. Wojtka Kwidzyńskiego o PG, to u nas się kilku profesorów i niższych wykładowców jednak zostało) była słabością strajku na UG. Cóż mam nadzieję, że kilka osób do Pana przyśle ankiety, czy uzupełnienia do listy – o Agnieszce Pietkiewicz, którą Pan wymienił we wtorek. Liczę na Beatkę Możejko – jedyną z naszego roku studiów osobę z tytułem profesora

UG (ciekawe prace z mediewistyki).

W czasie wtorkowej uroczystości napomknął Pan (jeżeli dobrze zrozumiałem) o osamotnieniu majowych strajków. Chciałbym dodać tu coś od siebie. Wieczorem, w piątek 6 maja, po Mszy św. już na Górce dominikańskiej zaczęliśmy rozmawiać m.in. z kilkoma osobami z AMG. A oni wielkie oczy, że „jakiś strajk był” (przez te dni nic do nich nie dotarło). Co ciekawe już lepsze informacje miała koleżanka z AM w Białymstoku, od której już w poniedziałek dostałem list z zapytaniem „Rafał co u was się dzieje”. I pamiętam jak później ok. 21/22-ej

siedzieliśmy na Górce z o. Stanisławem Tasiemskim i jakiś młody chłopak (w naszym wieku) z pełnym plecakiem szykował się do przedostania do stoczni i Jego gorzka gorzka uwaga: „stoczniowcy uważają, że studenci ich opuścili” (a może to było „zdradzili” – ?).

ps. Mam do Pana jeszcze jedną być może trochę niecodzienną prośbę.Czy w swoich zbiorach posiadacie Państwo Tygodnik Gdański Solidarności numer bodaj 3 z 1981roku (ostatni przed stanem wojennym). Może to będzie śmieszne, ale poszukuję tego numeru z uwagi na kapitalną satyrę-rysunek na ostatniej stronie (równocześnie trafnie pokazujący tragizm i komizm tamtych czasów): biegną chłopi z pola, rzucili grabie, zostawili traktor … „bo do GS-u rzucili … FORTEPIANY”. Szukałem w bibliotekach PAN, UG, Wojewódzkiej – mają pozycje od 1989 r. Mam małą nadzieję, że może coś w „kwaterze głównej” się znajdzie.

(II list)

W załączeniu przesyłam korektę i uzupełnienie do listy uczestników strajku majowego z 1988 r. na UG i PG;

__przy korekcie nazwisk podaję na jakiej pozycji występują one w Państwa

spisie (wg wcześniejszej numeracji)

__swoją droga wg moich obliczeń w spisie uczestników strajków (na stronie NSZZ S) jeśli chodzi o studentów UG występuje zaledwie około 120 nazwisk, natomiast pamiętam, że w strajkowym punkcie informacyjnym na Humanistyce (UG) w nocy z 4 na 5 maja była informacja iż studentów jest ponad 600;

później z rana 5 maja cześć osób co prawda opuściła uniwersytet,

po południu część doszła

__znaczna część uczestników strajku na UG to osoby, które rok wcześniej

(po zdaniu egzaminów wstępnych) uczestniczyła w niezależnych obozach

adaptacyjnych na Kaszubach – organizowanych m.in. przez studentów

Ryszarda i Iwonę Peek, Romana Begera, profesora Jana Majewskiego oraz ob. prof.

Tadeusza Stegnera

__szkoda, że tak słaba była informacja o tej liście

__także zwróciłbym uwagę na jakieś uściślenie listy studentek jeśli chodzi o nazwiska (tam gdzie jest możliwe wpisywanie, przynajmniej w nawiasie albo nazwiska panieńskiego, bądź na odwrót późniejszego po mężu); w tym duchu, z tego co wiem, pisała Beatka Górczyńska-Szmytkowska (ob. archiwistka w archiwum państwowym)

Rafał Potrzebowski (w 1988 student I historii obecnie „sąsiad” z archiwum państwowego

należę też do Solidarności)

Bogdan Siciński

Zgłaszam do Listy Uczestników Strajkujących roku 1980 jak i w 1988 swoją osobę, pracownika Stoczni Gdańskiej- BOGDANA SICIŃSKIEGO nr ewidencyjny stary: 91608, obecny 3018. Brałem udzial w akcjach takich jak, obstawianie bramy numer 2, numer 3, oraz płotu między 3bramą a północną. Byłem obecny przy obstawie bramy nr.2 podczas najazdu na nią przez czołg. Wraz z grupą kolegów byliśmy zmuszeni uciec na stocznię remontową po przez nie udana próbę otworzenia mostu pontonowego.I w wielu innych…

Dlaczego bardzo duża ilość kolegów z tamtych lat nie jest obecna na liście jak można to zweryfikować? Liczę na odpowiedź

Mirosław Pietrzak – lekarz

Uprzejmie informuję, że w czasie Strajku Sierpień 88, w Stoczni Gdańskiej, uczestniczyli przedstawiciele służby zdrowia, jako osoby wspomagające i opiekujące się strajkującymi.

Wtedy jako młody lekarz na prośbę Prof. Joanny Muszkowskiej- Penson wspólnie z kolegą z roku Andrzejem Zapaśnikiem pełniliśmy opiekę medyczną nad strajkującymi stoczniowcami.

Ja byłem wtedy pracownikiem Przemysłowego ZOZ-u w Gdańsku z oddelegowaniem do IV Kliniki Chorób Wewnętrznych AMG w Gdyni. Razem z Prof. Penson pracowaliśy w Hospicjum.

Profesor wiedziała o mojej wcześniejszej dzialności, o tym że jeszcze w czasie studiów byłem w komitecie strajkowym w AMG w 80 i 81r. Potem o późniejszych działanich w czasie stanu wojennego, o ukrywaniu B. Borusewicza i działaniach z ramienia diecezji w obronie prześladowanych. Może dlatego Pani Prof. zaproponowała mi udział w strajku

Przebywałem prze kilka dni bez przerwy, na terenie stoczni , spałem razem ze stoczniowcami. Byłem w centrum wydarzeń. Byłem zaszczycony i wyróżniony,że mogę być z tymi, ktorzy walczą o wolną Polskę. Chociaż moja rodzina, była zaniepokojona o moją przyszłość, o to

co może się ze mną stać.

Wspominam te dni z poczuciem spełnienia obowiązku.

Profesor Penson może potwierdzić ten fakt,a ja przesyłam zdjęcie upamiętniajce VIII rocznicę sierpnia 80 i mój udział w delegacji strajkujących z wieńcem pod Pomnikiem Poległych Stoczniowców(ten z brodą w białym fartuchu to ja), a także wysyłam Strajkowa Przepustkę z

moim imieniem i nazwiskiem. Oczywiście orginały w/w dokumentów posiadam.

(jest też zdjęcie – w wysłanych)

Mariusz Roman:

Ryszard Anders – kierował pracami drukarni „S” – tej gdyńskiej i najwięcej na Jego temat może powiedzieć Szymon Pawlicki. Anders był szefem „S” w stoczni Nauta w Gdyni. Oficjalnie w strukturach związku, w ramch konspiracji w PPN. Człowiek, który przez kilka lat kierował jedną z dwóch drukarni „S” na Wybrzeżu, który drukował wiekszość rzeczy. Dziwie się, że nikt nie podał wczesniej Jego nazwiska, zwracam na ten fakt jedynie Panu uwage…

Szeremietiew – był wewnatrz strajku bodajże w maju i miał spotkanie z robotnikami w stoczni – to wiem na pewno.

Na pewno, uzyska Pan informacje na temat roli Ryszarda Andersa od wielu osób np. Bogdana Borusewicza. A Szeremietiew pełnił zapewne role eksperta.

Zwracam jedynie uwage, gdyż oficjalnie ograniczam sie do wyszukiwania osób z FMW.

Były to osoby, które działały na rzecz strajków majowo-sierpniowych chociażby poprzez kolportaż bibuły na mieście. Ich nazwiska sa w wykazie osób związanych z FMW: http://www.fmw.org.pl/

O ile, moje nazwisko było ogólnie znane i mogłby moje zaangażowanie potwierdzic chociażby: Szymon Pawlicki, Ryszard Anders, Dariusz Krawczyk, Robert Kwiatek, Mariusz Wilczyński, Andrzej Duffo, Bogdan Borysewicz… to koledzy działali wtedy w konspiracji…i nie ujawniali się…

Za wykaz osób z Gdyni biore pełną odpowiedzialność.

Jeszcze dwie osoby, były wtedy bardzo zaangażowane w pomoc dla strajków majowo-sierpniowych
związane z PPN:

Romuald Szeremietiew, PPN,
Ryszard Anders, PPN

(list 2)


Uzupełnienie listy osób wspomagających strajk w 88r. II LO Gdynia
1. Andrzej Drąg, FMW Region Pomorze Wschodnie, pomoc dla strajkujących,
informacja o strajku na mieście –
akcje kolportażowe.
2. Marcin Wierzbowski, FMW Region Pomorze Wschodnie, pomoc dla
strajkujących, informacja o strajku na
mieście – akcje kolportażowe.
3. Tarnowski Maciej, FMW Region Pomorze Wschodnie,  pomoc dla
strajkujących, informacja o strajku na
mieście – akcje kolportażowe.
4. Witold Cwilewicz, FMW Region Pomorze Wschodnie, pomoc dla
strajkujących, informacja o strajku na
mieście – akcje kolportażowe.

(list 3)

Cieszę sie że udało się Panu wraz z innymi tak wielką robotę wykonać, wiem jak było to trudne, najbardziej jednak gratuluję otwarcia na tych „małych” zapomnianych i za to bardzo dziękuję w imieniu swoim, ludzi z FMW i jako Prezes Stowarzyszenia FMW. Nie uczynił Pan takiego błędu jak organizatorzy maja 1988 wręcz przeciwnie, pokazał Pan jak powinna

ta rocznica wyglądać, włałnie przez pryzmat tych nielicznych, nieznanych ale najwspanialszych ludzi tamtych lat.

BARDZO DZIĘKUJĘ!!!!!!

Grzegorz Stolc

Miło że powstaje taka lista nazywam się Grzegorz Stolc pracuje w pocie od 1975 roku (chociaż różne miała nazwy ta firma zarząd portu,morski port handlowy, pg.eksplatacja)ale od samego początku pracuje no rejonie 2 tz.wiślany rok 1988 (strajki) kojarzą mi się głównie z rozwiązaniem rejonów ,zakładów przez byłego dyr. Przewiędę wraz z radą pracowniczą i pózniejsze protesty pod dyrekcją na ul.Zamkniętej w Nowym Porcie i duża pomoc arcybiskupa T. Gocłowskiego w rozwiązaniu problemu.Także z cała odpowiedzialnością mogę podać kilka nazwisk z najbliższego otoczenia
1.Józef Łukasik (obecnie emeryt)
2. Antoni Tomkiel(emeryt)
3.Lech Dziarkowski(emeryt)
4.Franciszek Makuch(emeryt)
5.Janusz Jachowicz(emeryt)
6.Sławomir Mituś (nadal pracuje)
7.Franciszek Bogusz
8.Henryk Puła
9.Romuald Sadkowski
10.Jan Soszyński
11Grzegorz Stolc
12.Mirosław Krysiński
13.Krzysztof Partyński
14.Jan Śmiszek
osoby od 6 do 14 nadal pracują na tym samym wydziale pozdrawiam

(list II)

Witam dziękuje za załączenie podanych nazwisk do listy strajku 1988 a zarazem o 2 korekty poprawienie mego nazwiska na liście jest Grzegorz Stolz powinno być Stolc

Henryk Sadkowski powinno być Romuald Sadkowski (port Gdańsk)

dodanie jeszcze Antoni Tomkiel (port Gdańsk). W latach 80(po 82)wraz z

tymi osobami wymienionymi w pierwszym mym liście staraliśmy się

organizować w podziemiu zbieraliśmy zaufanych nowych członków ,zbiórka

składek kolportaż legitymacji moją załączam jako wzór .Ale w związku z

tym przyszła mi pewna refleksja otóż w zakładach wiodącą rolę wiodła

partia która miała najwięcej członków ( oczywiście PZPR)otóż w 1988( na

początku roku )pracował z nami p. Dec Stanisław był mistrzem na

warsztatach na rej 2 był przewodniczącym partii SD (stronictwo

demokratyczne)otóż zaproponował aby solidarność w podziemiu mogła

legalnie się spotykać ,organizować zebrania wstąpić do SD i pod

płaszczykiem SD działać efekt był taki że po miesiącu liczba członków SD

dwukrotnie przewyższyła ilość członków PZPR i zgodnie z zapisem już nie

była siłą przewodnią Niech Pan sobie wyobrazi jakie były podchody i

dochodzenia ,ale zebrania odbywały się legalnie na których uczestniczył

równeż Czesław Nowak przepraszam że może tak bez składu ale po prostu

naszły mnie taki wspomnienia pozdrawia Grzegorz Stolc załaczam rownież

wzór legitymacji z tomtych lat

Magdalena Podolska

W roku 1988, wspólnie z innymi osobami brałam udział w strajku na UG.

Oto lista uczestników (alfabetycznie):

Wiesława Garska (studentka biologii UG, uczestniczka strajku),

Katarzyna Kosińska (studentka biologii UG, pomagała strajkującym,

dostarczała żywność),

Ewa Merchel (studentka biologii UG, uczestniczka strajku),

Magdalena Podolska (studentka biologii UG, uczestniczka strajku),

dr Tadeusz Ścisło (Katedra Fizjologii Zwierząt UG, uczestnik strajku).

Maciej Ławryniuk PG

Byłem uczestnikiem strajku na politechnice. Strajk trwał jeden dzień łącznie z nocną okupacją w Gmachu Głównym. Jak pamiętam najliczniej był reprezentowany wydział architektury a najmniej było studentów  wydziału elektrycznego na którym studiowałem. Strajk zakończył się rano – ówczesny rektor postraszył nas poważnymi konsekwencjami. Pamiętam przemowę profesora Kowalskiego chyba ówczesnego  członka kc. „Koledzy rozejdźcie się” „jestem Zbyszek”  itp. Odwiedzał nas stoczniowiec i prosił o poparcie strajku w Stoczni Gdańskiej /wydaje mi się, że był to Borowczak/. Strajk się skończył bo nie było klimatu i determinacji. Wszyscy oprócz tego, że studiowali, pracowali gdzieś i komuna już się kończyła chociaż nikt nie przypuszczał, że tak szybko. Zauważyłem, że bardzo mało kolegów studentów jest na liście strajkujących – zastanawiam się dlaczego. Pamiętam wielu ludzi z nazwiska – z tym, że nie pamiętam którzy nocowali w Gmachu Głównym a którzy odwiedzali strajkujących. Pamiętam, że z mojego wydziału /elektrycznego/ tylko ja nocowałem. Wydaje mi się, że strajk na uniwersytecie trwał o wiele dłużej.

Piotr Niedlich

Odpowiadając na Państwa prośbę zamieszczoną na stronie internetowej pragnę poinformować, że w maju 1988 r byliśmy wraz z kolegą (Markiem Bernaciakiem) osobami wspomagającymi strajk w stoczni.  Kiedy dowiedzieliśmy się o rozpoczęciu strajku udaliśmy się pociągiem z Torunia do Gdańska, gdzie w kościele Św. Brygidy spotkaliśmy przyjaciół z Ruchu Wolność i Pokój, którego byliśmy wtedy uczestnikami. Z plebani kościoła nosiliśmy w plecakach żywność, papier i sprzęt poligraficzny. Do stoczni dostawaliśmy się przez teren gazowni przylegającej do stoczni. Osobą która nami wtedy na plebani kierowała była Małgosia Tarasiewicz w gdańskiego Wip-u. tel.: 0600 385 993

Roman Górny

na wstępie chciałbym Panu, Państwu serdecznie pogratulować inicjatywy obchodów 20 lecia strajków majowo – wrześniowych na Wybrzeżu. Myślę że znaczenie tych strajków jest niedoceniane, a w Polsce niemal nieznane. Dla mnie dzisiejszego 42 latka to miłe wspomnienia które często „chodzą” mi po głowie. Po ukończeniu Technikum Budowy Okrętów „Conradinum” nie wiedziałem co chciałbym robić w życiu i wymyśliłem że popracuję sobie rok i dorosnę do decyzji. Zatrudniłem się we wrześniu 1987r. w  Stoczni Gdańskiej w Biurze Projektowo – Konstrukcyjnym RN/RKP-7. To było specyficzne miejsce ludzi „poprawnym ideowo” które w zamian wyjeżdżało na kontrakty na Maltę lub w dewizowe rejsy jako inżynierowie gwarancyjni. Tam idei Sierpnia’80 próżno by szukać. Ale były i światełka w tunelu wśród pracowników RN. To np. Pan inż. Alojzy Szablewski znany nie tylko na Wybrzeżu. Byli też i mniej znani. Mnie do pomocy strajkującym w majowych i  wrześniowych strajkach na terenie SG namówił Pan inz. Tadeusz Zbytek (nie ma Go na Waszej liście, no chyba z racji tych 20 lat nie przekręciłem nazwiska Pan Alojzy na pewno by Go pamiętał). Chodził od pracowni do pracowni i próbował zachęcać do pomocy w strajku. Spotykały Go różne przykrości, wyśmiewano Go szykanowano jak mi później opowiadał. Z naszej pracowni RKP-7 ( a było nas tam 8) namówił tylko mnie wtedy młodego pracownika nie uwikłanego w żadne gierki. do wspomagania  czynnych uczestników majowego strajku w SG  codzienną dostawą świeżego pieczywo, jakiegoś sera żółty z darów na drugą bramę itp. a we wrześniowym do czynnego udziału. W 1989 wróciłem w swoje rodzinne strony na Kujawy do Mogilna. Skończyłem studia, w firmie w której pracuję w 1992 roku złożyłem Komisję Zakładową NSZZ Solidarność która działa do dzisiaj, z racji innych zajęć już beze mnie. Nie angażuję się w żadną politykę, ale wiem po której stronie trzeba być, aby idea Sierpnia 80 oraz Maja i Września 88 nigdy nie została zapomniana. Raz jeszcze gratuluję pomysłu, trzymam kciuki za powodzenie.

Marek Piskorski – GSR

W latach 1985-1990 pracowałem w Gdańskiej Stoczni Remontowej, na wydziałe Z-43 elektrycznym w brygadzie automatyki okrętowej.W 1988 roku brałem udział w strajku, zostałem też członkiem Solidarności.

W czasie strajku wraz z kolegami z brygady zajmowaliśmy się obsługą nagłośnienia w GSR.Jedziliśmy specjalnie oznakowanym pojazdem(najpierw multicar potem Melex) z napisem Obsługa Nagłośnienia.Zajmowaliśmy się również pomocą w nagłośnieniu koncertu Piotra Szczepanika który był w GSR.

Przeczytałem że szukacie uczestników strajków z tamtego roku.Może przypomnę sobie nazwiska kolegów z brygady.

Krzysztof Żmuda

Po strajkach sierpniowych nastąpiło zwolnienie w dniach 5.09. – 19.09 30 uczestników strajku ze stoczni Północnej. Myślę, że jest to bardzo ważny element w historii mijającego XX lecia , zwłaszcza gdy wszyscy już podpisali porozumienia , że nie będzie szykan a nas zwolniono właśnie za udział w strajku. Przez dwa tygodnie chodziliśmy do pracy i po wielu interwencjach Wałęsy, Episkopatu przywrócono nas do pracy.

Jacek Hoffmann

Jako działacz KPN Gdańsk/Elbląg i student geografii brałem udział w strajku w maju 1988 na Uniwersytecie Gdańskim, otrzymałem zadanie od komitetu strajkowego rozklejanie w Gdańsku plakatów, informujących o trwającym strajku w stoczni i na Uniwersytecie; w sierpniu 1988 r. przywiozłem żywność (dokładnie pomidory) z Elbląga dla strajkujących stoczniowców i przekazałem ją w kościele św. Brygidy; potem zostałem zatrzymany, ale po stwierdzeniu przez funkcjonariuszy, że już nie mam przy sobie żywności dla
strajkujących, zostałem wypuszczony.
Mam też zdjęcia ze strajków z 1988, zdjęcia które można było kupić w
kościele św. Brygidy. Dysponuje też niepodległościowymi znaczkami pocztowymi wydanymi w latach 1987-89 przez KPN; rozprowadzałem te znaczki na UG przy stoliku.

Może nie każdy wie, ale był również strajk okupacyjny na Uniwersytecie Gdańskim również w 1989 r. w sprawie rejestracji NZS. Zorganizowałem na UG w auli na Humance dla studentów pierwsze spotkanie dyskusyjne z udziałem Lecha Kaczyńskiego i Leszka Moczulskiego. Mam
plakat informujący o tej dyskusji.

Adam Ryznar 

W związku z cenną inicjatywą pragnę podzielić się kilkoma uwagami. Osobiście brałem udział jako młody chłopak we wszystkich demonstracjach w tym 1 maja ’88 ( kiedy ZOMO wpadło do Brygidy profanując ołtarz, co chyba było kroplą goryczy gdzie już wszyscy krzyczeli „jutro strajk” ) oraz w rocznicę Sierpnia nad Motławą kiedy rozbito demonstrację (nota bene mało liczną). Efektem tej brutalności a i naszej słabości był odzew w postaci strajku i nikomu nie śniło się obalanie komunizmu przez garstkę młokosów (poza może kol. Mariuszem Romanem  Ps. Powstaniec  )  –  tak to widziałem. Byłem też w stoczni w maju przez 3 noce ( zaniosłem papierosy  ) i nie mogłem się wydostać. Wtedy też zostałem dosyć dotkliwie pobity. Nie chcę wiele pisać o sobie natomiast na Pana liście zabrakło mi Darka Jaroszewicza  (FMW) który wraz z siostrą „przemycał” żywność z plebanii Św. Brygidy oraz Roberta Stępniaka (prawo) z NZS-u ( na strajku na UG stał na bramie). W sierpniu ’88 nad Motławą został ciężko pobity , co było nagłośnione przez Wolną Europę wraz z zapowiedzią strajku spiritus movens tego działania był młody robotnik Janek ze stoczni Wisła. Osobiście uważam, że gdyby nie fakt, że pogotowie zabrało Stępniaka nie byłoby żadnego strajku, ponieważ nie było na to klimatu po Maju. Pewnie nakłada się na te zdarzenia wiele przyczyn jednak katalizatory przynajmniej dla mnie były czytelne.

Załączam pismo jakie kiedyś dostałem z prokuratury (miałem 2 sprawy w tym o czynna napaść na funkcjonariusza na służbie – prawda była taka, że to mnie pobito – do tej pory mam uszkodzone przegrody nosa ) Oraz fotkę którą znalazłem w necie z tego okresu.

Karol Żabiński

w Kokoszkach o czym się nie pisze działał także  komitet strajkowy . Byliśmy oddaleni od miasta i od wiadomości . Osobiście parę razy udawałem się do stoczni celem uzgodnień z komitetem strajkowym dalszych działań . Pamiętam ,że szczególnie nocą próbowano nas zastraszać poprzez częste patrole milicji które objeżdżały teren Kokoszek. Cały komitet strajkowy zapłacił za to. Z chwila wprowadzenia stanu wojennego za naruszenie dekretu zostaliśmy wszyscy zwolnieni . Błąkaliśmy się po wielu zakładach pracy aby zapracować na chleb lecz bezskutecznie . Staraliśmy się wspierać . Ja zmuszony brakiem  środków do życia podjąłem pracę w paczkarni gdzie musiałem dziennie przerzucać do 60 ton cukru i mąki . Straciłem w ciągu 1 m-ca 4 kg. Ale po 11 m-cach udało się przy życzliwości wielu ludzi podjąć pracę w magazynie gdzie znalazło zatrudnienie kilku z nas. Wiem ,że teraz nikt o nas nie pamięta ale nie o pamięć chodzi . Aleksander Maliszewski , Andrzej Ciszyn, Jerzy Świtalski , Nowak Zenon jeszcze teraz ponoszą koszty tego co zrobili. To przykre ale prawdziwe. Ja myślę ,że teraz kiedy mamy wolność przydał by się jakiś dodatek za tamte cierpienia i wyrzeczenia . (członek komitetu strajkowego Kokoszki 1981)

Lech Parell

mala errata. Ksywka Wojtka Jankowskiego jest zapisana fonetycznie, a tak nie trzeba. Zawsze zapisywaliśmy ją normalnie czyli „Jacob” Jest:
786.    Wojciech Jankowski („Dżekob”) – WiP, druk ulotek dla strajkujących w SG
Powinno być …(Jacob)

Anna Maria Mydlarska

W roku 1981 byłam tłumaczem Komisji Krajowej NSZZ Solidarność, pracowałam podczas I Zjazdu NSZZ Solidarność w Hali Oliwia oraz w biurze tłumaczy Komisji Krajowej na ul. Grunwaldzkiej we Wrzeszczu, towarzysząc często dziennikarzom prasowym oraz ekipom telewizyjnym z Zachodu (Wlk. Brytania, USA, Australia, kraje skandynawskie itp.). Byłam też korektorem, a później także dziennikarzem i członkiem redakcji kierowanego przez Mariusza Wilka Biuletynu SOLIDARNOŚCI (z lwami). Po 13 grudnia 1981 nadal utrzymywałam kontakty z dziennikarzami i ekipami przyjeżdżającymi do Polski z Zachodu – tłumaczyłam wywiady z Lechem Wałęsą i innymi znaczącymi postaciami ruchu, bywałam na plebanii Kościoła św. Brygidy podczas uroczystości, spotkań, zwykle w towarzystwie dziennikarzy. Współpracowałam z podziemnymi publikacjami m.in. z Przeglądem Politycznym, PodPunktem, „Punktami Mówionymi” – prezentując i komentując teksty o Polsce i Solidarności drukowane na Zachodzie, publikując przekłady literackie oraz przeglądy prasy.

Podczas strajków majowych byłam studentką anglistyki (studiowałam ją jako drugi kierunek studiów, już jako magister filologii polskiej), zapisałam się do NZS-u , brałam udział w wiecach, ale większość czasu spędzałam pod Stocznią i w Stoczni, gdzie towarzyszyłam przyjeżdżającym do Polski dziennikarzom – brałam udział w konferencjach prasowych odbywających się na plebanii kościoła św. Brygidy. Jako jedna z bardzo niewielu kobiet uczestniczyłam w odprawionej w strajkującej Stoczni Mszy Świętej. Pamiętam atmosferę wielkiego napięcia, oświadczenie Urbana, że „nie gwarantuje osobistego bezpieczeństwa zachodnim dziennikarzom wchodzącym do strajkującej Stoczni” i straszenie, że wchodzącym dziennikarzom odbierze natychmiast możliwość dalszej akredytacji w Polsce i wydali z kraju. Pamiętam poczucie zagrożenia i bardzo agresywne zachowania ZOMO-wców obstawiających szczelnie Stocznię – do Stoczni Gdańskiej wchodziłam z dziennikarzami okrężną drogą przez Stocznię Remontową, udając pracowników podjeżdżaliśmy pracowniczym autobusem i mieszaliśmy się w tłumem w miejscu , gdzie mieli nas „nie sprawdzać” na bramie. Z każdym razem się udawało, raz jednak, już po wyjściu i schronieniu się na przystanku SKM Nowy Port widzieliśmy akcję ZOMO tłukących ludzi bez opamiętania… na sąsiednim peronie. Ale na nasz nie wbiegli. Ogromnym przeżyciem były konferencje prasowe, budzące wspomnienia czasów legalnie działającego biura „Solidarności”, pracowało tam wielu dawnych pracowników, widziało się Wałęsę, tych samych ekspertów, Działaczy Komisji Krajowej, regionów Strajki roku 1988 sprawiały wrażenie „deja vu”, czegoś już raz oglądanego, choć w większej skali w roku 1980, a teraz na skromniejszą skalę przypominanego….

Sławomir Stromski

Na forum 68 Gdyńskiej Drużyny Harczerzy dotyczącym akcji rozrzucania ulotek dodałem następującą informację:
„Brałem udział w tej akcji razem z moim bratem Mirkiem. On rzucał, a ja ubezpieczałem, ponieważ byłem niepełnoletni. Rzucaliśmy w dwóch miejscach – najpierw w supersamie – chyba to była ul. Abrahama, potem na ul. 10-go lutego z dachu pawilonów, które stały w miejscu obecnego centrum handlowego „Batory”. Pamiętam, że w tym drugim miejscu Mirek wykonał za duży zamach i ulotki wylądowały na środku ulicy, ale efekt był taki, że kartki te zaczeli zbierać zarówno przechodnie, jak i kierowcy z zatrzymujących się samochodów. Szybko okazało się, że popyt przerósł podaż.
Z tego co pamiętam, w tym dniu w centrum Gdyni krążyły dodatkowe patrole ZOMO, więc było dosyć nerwowo.
Dziękuję za przypomnienie tamtych wydarzeń. Niezapomniane przeżycia – cieszę się, że brałem w tym udział.

Halina Człapińska

Proszę o dopisanie na listę strajkujących Bogdana Człapińskiego,

pracownika Gdańskiej Stoczni Remontowej , mojego mężą.

Od pierwszych dni sierpnia 1980 uczestniczył w tworzeniu się późniejszej

SOLIDARNOŚCI. W pierwszych dniach sierpnia 1980 r. z determinacją ale i

lękiem trwał z kolegami na terenie zakładu do zwycięskiego 31 dnia.

Pamiętam swój strach, gdy w grudniu, podczas stanu wojennego, niosłam

jedzenie i maszynki do golenia. Mijałam na Twardej czołgi i płonące

koksowniki, przy których grzali otulone w zielone rękawice ręce i tupali

nogami w zamarzniętą ziemię żołnierze. Patrzyłam czy nie mają skośnych

oczu. Na początku nie mogłam uwierzyć, że mogą to być Polacy. Potem to

już historia … i pamiątki.

W strajku majowym 1988 było inaczej. Ludzie byli już zmęczeni,

zdezorientowani i rozbici. Nie było już takiej determinacji jak w

sierpniu. Jedni mieli dość inni się bali, jeszcze inni nie dawali wiary

w zwycięstwo,wkradała się rezygnacja. Na wołania „chodzcie z nami”,

które towarzyszyło idącym ze Stoczni Remontowej przez Stocznię Gdańską

pod Pomnik Solidarności nie zareagowało zbyt wielu pracowników. Uzbierał

się jednak spory pochód odważnych i zdeterminowanych walczyć do

końca,wśród których zawsze był mój mąż Bogdan Człapiński.

Idących w roboczych ubraniach manifestantów pozdrawiali przechodnie i

mieszkańcy z okien domów. To dodawało strajkującym wiary i upewniało, że

to co robią jest właściwe, że walczą o słuszną sprawę. Szczególnie ważne

było to dla młodszych uczestników, którzy dojrzewali do historycznej

postawy w sierpniu 80 roku.

Pozdrawiam, proszę o potwierdzenie wpisu na listę nazwiska mojego męża

Agnieszka Pietkiewicz

Niewiele pamiętam…..

Byłam na pierwszym roku i przypominją mi się dziwne szczególy: Razem z kilkoma studentami, chyba z historii, weszłam na dach, żeby powiesić transparent informujący o strajku, ale zeszłam po minucie, bo mam lęk wysokości. Chłopaki zamontowali transparent beze mnie. Wspominam koncert Tymańskiego i Trzaski i do końca życia będę słyszeć w głowie chropowaty głos Tymańskiego śpiewający „I tell you we must die! I tell you we must die! I tell you!” Pamiętam, że dostawaliśmy przepustki na obiad w stołówce, można było wyjść z Humany, żeby coś zjeść. Razem z kilkoma osobami z mojego roku spaliśmy na karimatach w jednej z sal na pierwszym piętrze. Pamiętam przyjazd profesora Taylora, który namawiał nas do zawieszenia strajku, przekazywał apel arcybiskupa Gocłowskiego. Podjęlismy w glosowaniu decyzje o zawieszeniu akcji, a chyba nastepnego dnia (nie jestem pewna, czy to byl 1-2 dni później, nie pamiętam…) był wiec na mat-fizie i ostateczna decyzja o zakończeniu strajku.

Urywane te wspominki…

(list II)

Uczestniczyłam w strajku w maju 88 na UG na humanie – studiowałam filologię polską (I rok). Z mojego roku pamiętam jeszcze dwie strajkujące osoby, których na liście nie ma: Radosław Grześkowiak i Izabela Poznańska. Serdecznie pozdrawiam i dziękuję za zbieranie materiałów z tamtego okresu! Agnieszka Pietkiewicz (zd. Pionke)

Jacek Adrian Matusiak

chętnie bym odwiedził stare smieci (pracowałem tam od 1989 roku do 1991 w Fundacji Gospodarczej NSZZ Solidarnoć oraz równolegle byłem szefem Niezależnej Unii Młodzieży Szkolnej – przy KK), ale niestety obecnie pracuję w Kijowie i nie dam rady dolecieć na ten dzień. Poproszę za to mojego dziadka (Zbigniew Rychliński), aby w moim imieniu odebrał te zaszczytne i jakże sentymentale, pamiątkowe wyróżnienia.

Leciałem nie dawno z Panem Przewodniczącym Sniadkiem i z sentymentem wspominalismy stare dzieje. A tak w ogóle to swego czasu do podziemia wciągnął mnie Pan Borusewicz (w latach mojej bytności na Wałąch był szefem regionu), wstawiając mi maszynę drukarską do piwnicy, która powinna się obecnie znajdować na wystawie. Zresztą zaraz obok czapki ZOMOwca, którą przypadkowo zdobyłem uczestnicząc w jednej z demonstracji:-) A propos Bogdana, pamiętam do dzisiaj spotkania w jego małym mieszkanku na Chłopskiej, kiedy to żyła jeszcze jego swiętej pamięci małżonka Alina Pieńkowska. W obawie przed podsłuchem nie moglimy swobodnie rozmawiać i wszystko zapisywalimy na małych, niszczonych później karteczkach. Miałem wtedy nascie lat.Wspomnienia…

Mieczysław Nurek

w uzupełnieniu dzisiejszej rozmowy telefonicznej podaję:
W sierpniu 1988 grupa pracowników Uniw. Gdańskiego wygłaszała podczas strajku Stoczni Gdańskiej prelekcje dla strajkujących. Pamiętam, że prelekcje wygłaszali m.in.:
dr hab. Małgorzata Czermińska, doc. Jerzy Grzywacz, dr Mieczysław Nurek.
Pełny wykaz prelegentów UG został zamieszczony w gazetce „Myśl Wolna” (Wyd. 08 lub 09 1988) wydawanej na Politechnice Gdańskiej przy współpracy z UG. Posiadam zdjęcie w czasie wygłaszania przeze mnie prelekcji. Zdjęcie wykonał Tomasz Pluciński.

   
Grzegorz Drzycimski

Przez przypadek obejrzałem dzisiaj wieczorną lokalną Panoramę, a w niej materiał na temat strajków w 1988 roku. Usłyszałem, że kompletujecie Państwo listę również „bezimiennych” uczestników wydarzeń z 1988 roku. Zgłaszam się więc do apelu:

GRZEGORZ DRZYCIMSKI – strajki majowe na Uniwersytecie Gdańskim. W 1988 roku byłem studentem III roku historii na Wydziale Humanistycznym UG. Brałem aktywny udział od samego początku w strajku okupacyjnym wraz z kolegami z nieformalnej studenckiej organizacji Akademicki Klub Liberalny, której byłem współzałożycielem. Kolportowaliśmy nielegalną prasę i książki. Wydawaliśmy nieregularny studencki biuletyn „Fin de siecle”.

Pozdrawiam serdecznie po latach, dziękuję za sensowną inicjatywę.

Sławomir Sowula

w kwestii mojego ojca Tadeusza Sowuli potwierdzić to mógłby np. p.

Czesław Nowak, były poseł i pracownik Rejonu I gdańskiego portu albo np.

p. Ryszrad Sreberski, który jest na Waszej liście. Mój ojciec za

uczestnictwo w strajku w sierpniu 1988 został zwolniony dyscyplinarnie.

Zna Pan na pewno historię tego masowego zwolnienia.

Ja uczestniczyłem w strajku w Stoczni Północnej w sierpniu 1988 roku,

byłem szeregowym pracownikiem wydziału elektrycznego – bodajże W-4,a po

strajku działu kompletacji. Pamiętam z tamtego okresu takie nazwiska jak

Ściubidło i Boguś Gołąb, ale nie sądzę, że oni mnie pamiętają. Może mnie

pamietać niejaki Roman Sikora, który również uczestniczył w tym strajku

i był jednym z najbardziej jego aktywnych uczestników. Jest na Waszej

liście. Myślę, ze również Warzyniec Rosenberg – jest na liście. Oprócz

tego moje uczestnictwo może potwierdzić mój ojciec Tadeusz Sowula (Tel…), który mnie na tym strajku odwiedzał.

!

Zgodnie z przyjętą procedurą prosiłbym o więcej szczegółów z tamtego

czasu i ew., kto mógłby potwierdzić.

Ukłony:

W. Książek

Klaudiusz Wesołek

Po długim namyśle, zdecydowałem, że wezmę udział w uroczystości wręczenia medali osobom, biorącym udział w strajkach w roku 1988. Nie chciałbym jednak, aby mój udział został niewłaściwie zrozumiany.

Zgadzam się, że należy upamiętnić osoby, które brał udział w tamtych wydarzeniach, ich poświęcenie i zaangażowanie. Mam jednak nadzieję, że mój udział nie zostanie potraktowany jako swoista legitymizacja wszystkiego, co się stało w wyniku tamtych strajków.

Naliczono 2624 uczestników tamtych strajków, a prawdopodobnie było ich znacznie więcej. Z pewnością wielu z nich tak jak ja ma poczucie zarówno dobrze spełnionego obowiązku, ale także rozgoryczenia tym, w co obrócony został ich wysiłek. Zakończenie strajków w sierpniu 1988 było początkiem okrągłostołowej zdrady, której skutki są odczuwalne do dzisiaj.

Chociaż dziś są to już w zasadzie wydarzenia o charakterze historycznym, cały czas mam poczucie rozgoryczenia i żalu w związku z tym, jak wykorzystano poświęcenie moje i innych osób. Ten czas autentycznej, antysystemowej samoorganizacji społecznej, został brutalnie przerwany. Ludzkie działania zostały ohydnie wykorzystane przez ówczesne „opozycyjne elity” do wsparcia odideologizowanych komunistów w ich planie rozgrabienia Polski.

Strajki, które miały szanse przerwać plany komunistycznej nomenklatury, w gruncie rzeczy przyspieszyły to bezprecedensowe złodziejstwo na wielką skalę, wskutek zdrady „solidarnościowych autorytetów” z osobą określaną jako TW „Bolek” na czele. Zamiast obalić do końca walącą się już komunę, pomogli jej przekształcić się w postkomunistyczną oligarchię. Oligarchia ta rozkradła mój kraj a „solidarnościowe elity” zostały jej pomagierami.

Po zastanowieniu stwierdziłem jednak, że mimo takiego efektu tamtych strajków, należy jednak pozytywnie ukazać ludzi, którzy w dobrej wierze je wspierali. Dzisiaj upamiętnienie tych ludzi, nie legitymizuje dzisiejszych elit, a wręcz przeciwnie – odbiera im polityczną legitymację, jako że nadużyli zaufania, którym zostali obdarzeni

Sławomir Majewski

Chciałbym powiadomić Pana, jako osoby koordynującej akcję zbierania i weryfikowania danych nt. strajku w maju 1988 r. o następującym fakcie historycznym:

Postulaty strajkujących namalował wraz z kolegami Mariusz Wilczyński z Federacji Młodzieży Walczącej (na —> www.fmw), prawdopodobnie przy udziale Dariusza Krawczyka(także FMW).

Postulaty obejmowały m.in. legalizację NSZZ „Solidarność” Stoczni Gdańskiej a nie – jak wielokrotnie opisuje się to w przeróżnych artykułach – ogólnopolski NSZZ „Solidarność”.

Na fotografiach (niestety, ja nimi nie dysponuję, ale przecież wiem, że są w obiegu)widać, że ponad 2 Bramą wisi tablica z postulatami z tym, że fotografie 1 i 2 dnia pokazują jeszcze „NSZZ Solidarność S.G.” a następne – wyłącznie „NSZZ Solidarność”.

Informuję Pana, że tej zmiany dokonałem osobiście, nieupoważniony, nieuprawniony i absolutnie samowolnie, bez wiedzy Pana Alojzego Szablewskiego i in. członków K.S.

Towarzyszył mi stoczniowiec, św.p. Sławomir Adamski, który znalazł mi kubeł z resztkami szarej (chyba) farby, jakiś zaschnięty pędzel; przyniósł wąską drabinkę po której wspiąłem się i zamalowałem litery „S.G.”

Poszedłem do P. A. Szablewskiego i wyjaśniłem, że K.S. Kopalni Manifest Lipcowy w wyemitowanym przez RWE apelu prosił o jedność, a – moim zdaniem – postulat legalizacji TYLKO Solidarności S.G. jest złamaniem zasad i solidarności, i jedności.

Pan Szablewski pokiwał dobrotliwie głową, uśmiechnął się ze smutkiem i powiedział:

„A taki ładny miałem postulat… No, chłopcze, nic nie szkodzi; teraz będzie łatwiej, bo nie ma odwrotu”.

I to było piękne!

Kto może potwierdzić ww. wydarzenie? M.in. – > Członkowie powstałej PO maju 88 tzw. „Grupy DYM”, na czele stanął Zbyszek Stefański (tel. 769-16-73 – stocznia); istnieje też kilka fotografii, na której widać św.p. Sławka Adamskiego i resztę Grupy (m.in. dziewczynę nazywaną „Smerfetka”)

Sądzę, że Zdzisław Złotkowski będzie znać „namiary” i nazwiska „Dymiarzy”, jak ich wówczas określaliśmy.

W miarę możliwości, postaram się dorzucać Panu to i owo, co nie uciekło z pamięci i na co mam świadków lub dowody.

Ps.: na Stoczni byłem od pierwszej strajkowej nocy w towarzystwie m.in.: Andrzeja Gwiazdy, Basi Madajczyk (Krasowskiej) jej męża – Edka Krasowskiego oraz Joanny Urban.

Na polecenie Bogdana Borusewicza zajmowałem się „propagandą” – pisaniem na maszynie, powielaniem tekstów, emitowaniem z terenu Stoczni kilkuminutowych zapisów Niezależnej agencji Radia Solidarność Gdańsk.

W Stołówce zaadaptowaliśmy pomieszczenie „przedkuchenne”, w którym umieściliśmy „sztab propagandowy” – elita, naczalstwo gdańskiej FMW w prawie składzie:

Mariusz Wilczyński, Jacek Kurski, Dariusz Krawczyk, Zbigniew Mańczyk i kilku in.

„Bawił” u nas Maciek Łopiński oraz – Krzysztof Dowgiałło, Adam Kinaszewski, Wojciech Giełżyński i dziesiątki innych. Straż przed tym zaimprowizowanym sztabem, pełnili późniejsi członkowie ww. Grupy DYM.

Asystowali WiP-owcy – Wojciech Jankowski 'Jacob, Krzysztof Galiński 'Gal i in., których nie znałem z nazwiska.

(list 2)

Witam Pana serdecznie! Podziękowania za ogrom serca i pracy! Tacy ludzie, jak Pan powinni się na kamieniu rodzić! Przeczytałem format PDF zawierający rocznicowe materiały i wyznam, że dalece bardziej uszczęśliwiłaby mnie wersja drukowana. Ponieważ obecnie mieszkam 400 km od Gdańska a stan mojego zdrowia nie pozwala mi na wojaże, będę ogromnie wdzięczny za przesłanie mi (za zaliczeniem pocztowym) 1 numeru tego pisma wraz z CD na którym zawarty jest film a propos strajków maj-sierpień 1988. Jeżeli można tą drogą otrzymać inne okolicznościowe upominki, będę za nie wdzięczny.

Proszę raz jeszcze przyjąć moje skromne ale serdeczne podziękowania oddzielne dla Pana,

a równie życzliwe dla Wszystkich Wspaniałych Ludzi, którzy Panu pomagali w tym zbożnym dziele!

Romuald Romuzga

Na wstępie mojego listu pozdrawiam Pana Panie Wojtku i wszystkich działaczy „ Solidarności”. Pan mnie nie zna, ale ja Romuald Romuzga byłem jednym z tysięcy strajkujących. Doszły mnie wieści że zostanie wydana książka z listą nazwisk strajkujących w sierpniu ’88. Niestety moje nazwisko znajduje się na tej liście trochę zniekształcone i prosiłbym o skorygowanie tego błędu, za co z góry dziękuję.

23 lata temu pracowałem w Porcie Północnym w Gdańsku. Byłem wtedy w trudnej sytuacji, ponieważ moja żona była 9 miesięcy w ciąży z drugim dzieckiem, które urodziło się 15.09.1988 r. Dziękuję mojej żonie, że mnie wtedy wsparła i całą nasza ideę lepszej Polski.

Strajkowaliśmy 2 tygodnie, spaliśmy w szatniach na podłodze i nie wiedzieliśmy co nas czeka. Dostaliśmy zawiadomienia od Dyrekcji Portu, że zostajemy zwolnieni z pracy, co było dla nas dużym ciosem, ale potem sprawiedliwości stało się zadość i przyjęto nas z powrotem do pracy. Paru naszych kolegów niestety zostawiło nas i poszli do domów, ale nie mieliśmy do mnich żalu, bo byli to przeważnie starsi ludzie, z dużym stażem pracy i bali się, że zwolnią ich z pracy.

Po tych 23 latach nie żałuje swojej decyzji i zrobiłbym to ponownie. Teraz mieszkam od 20 lat w Niemczech ale przyjeżdżam często do Polski. Mam troje dzieci i nieraz opowiadam im o tamtych czasach, że mieszkaliśmy z teściami i nasza czwórka – w 6 osób w dwóch pokojach 36 m², to wydaje się im niemożliwe.

Teraz każde dziecko ma swój pokój, co drugi ma własne auto, itd.

Jeśli miałby Pan chwilkę czasu proszę o krótki odpis na mój list.

Niderzier – Deutschland

P.s. Chciałbym również podziękować Kościołowi, który wtedy wspomógł finansowo i duchowo. Bóg zapłać i z Bogiem.

Jarosław A Wittstock

W zwiazku z kompletowaniem listy uczestników strajków majowych roku 1988 chciałbym podać swoje dane jako uczestnika strajku na UG od pierwszego dnia do ostatniego (bo byli i tacy niestety, co w nocy przez okna w wc uciekli. Dla potrzeb ewentualnej weryfikacji podaje nazwiska co do których ni mam żadnych wątpliwości, iż również  uczestniczyli w strajku na UG:

Mirosław Mironowcz ( Miron)

Piotr Skrzyniarz

Roman Kubiak

Dariusz Drelich

Jan Rząd

(list 2)

Bardzo dziękuje za otrzymywana od Pana korespondencje a szczególnie za ostatnie tak mądre świateczne życzenia. W ramach przekazania Panu również życzeń świątecznych chciałbym złożyć również podziękowania za tę pracę, która wykonał Pan w ramach projektu 88 a także inne – zawsze z dużym zaangażowaniem i oddaniem sprawie.

Jestem pewien, że gdyby nie pańska osobista motywacja to pomimo egidy związku naszej kochanej Solidarności –  nie mielibyśmy takiego efektu.

Wiem, że wiele drobnych satysfakcji i pozytywnych wzruszających wspomnień ostatnich dni mających swoje źródło i fundament w wydarzeniach i naszych postawach sprzed dwudziestu lat to swoiste rekolekcje przed nadchodzącymi świętami i kolejnym dwudziestoleciem.

Moc świątecznych życzeń. Zwykły żołnierz: J. Wittstock

Janusz Maliczenko

Zgłaszam poprawkę, na liście winno być Janusz Maliczenko. Jednocześnie informuję, że nie byłem członkiem KS Stoczni Gd. Choć w początkowej fazie strajku wchodziłem w skład tego zacnego grona ale po konsultacji z kolegami doszliśmy do wniosku, że lepiej będzie wycofać się z KS. W składzie KS było dwóch kolegów z mojej grupy podziemnej i nie można było nam wejść w tak „dużej” liczbie związanym z działalnością podziemia i odkryć podziemnych działaczy. W czasie strajku nie znaliśmy jeszcze skutków tego strajku. Zagrożeniem było niepowodzenie strajku i ewentualne zgarnięcie naszej grupy, więc siłą rzeczy lepiej było wycofać swoją kandydaturę niż dać się nam wygarnąć. Po strajku ktoś musiałby dalej prowadzić robotę w strukturach podziemia.

Katarzyna Jarosiewicz-Wargan

Co prawda nie będę mogła wziąć udziału w obchodach rocznicy strajków z 1988 roku, jako że mieszkam Gruzji, ale uczestniczyłam w strajkach na Uniwersytecie Gdańskim wraz z moim – wówczas przyszłym – mężem Krzysztofem. Nie mamy z tamtego okresu żadnych pamiątek – oboje od lat nie mieszkamy w Polsce i po licznych przeprowadzkach wiele rzeczy się zawieruszyło – ale byłabym wdzięczna za dodanie mnie do bazy danych uczestników strajku.

Bogdan Siciński

Zgłaszam do Listy Uczestników Strajkujących roku 1980 jak i w 1988 swoją osobę, pracownika Stoczni Gdańskiej, nr ewidencyjny – stary: 91608, obecny 3018. Brałem udzial w akcjach takich jak, obstawianie bramy numer 2, numer 3, oraz płotu między 3 bramą a

północną. Byłem obecny przy obstawie bramy nr. 2 podczas najazdu na nią przez czołg. Wraz z grupą kolegów byliśmy zmuszeni uciec na stocznię remontową po przez nie udana próbę otworzenia mostu pontonowego. I w wielu innych…

Dlaczego bardzo duża ilość kolegów z tamtych lat nie jest obecna na liście, jak można to zweryfikować?

Piotr Niedlich

Odpowiadając na Państwa prośbę zamieszczoną na stronie internetowej pragnę poinformować, że w maju 1988 r byliśmy wraz z kolegą (Markiem Bernaciakiem) osobami wspomagającymi strajk w stoczni. Kiedy dowiedzieliśmy się o rozpoczęciu strajku udaliśmy się pociągiem z Torunia do Gdańska, gdzie w kościele Św. Brygidy spotkaliśmy przyjaciół z Ruchu Wolność i Pokój, którego byliśmy wtedy uczestnikami. Z plebani kościoła nosiliśmy w plecakach żywność, papier i sprzęt poligraficzny. Do stoczni dostawaliśmy się przez teren gazowni przylegającej do stoczni. Osobą która nami wtedy na plebani kierowała była Małgosia Tarasiewicz w gdańskiego Wip-u.

Roman Górny

Na wstępie chciałbym Panu, Państwu serdecznie pogratulować inicjatywy obchodów 20 lecia strajków majowo – wrześniowych na Wybrzeżu. Myślę że znaczenie tych strajków jest niedoceniane, a w Polsce niemal nieznane. Dla mnie dzisiejszego 42 latka to miłe wspomnienia które często „chodzą” mi po głowie. Po ukończeniu Technikum Budowy Okrętów „Conradinum” nie wiedziałem co chciałbym robić w życiu i wymyśliłem że popracuję sobie rok i dorosnę do decyzji. Zatrudniłem się we wrześniu 1987r. w  Stoczni Gdańskiej w Biurze Projektowo – Konstrukcyjnym RN/RKP-7. To było specyficzne miejsce ludzi „poprawnym ideowo” które w zamian wyjeżdżało na kontrakty na Maltę lub w dewizowe rejsy jako inżynierowie gwarancyjni. Tam idei Sierpnia’80 próżno by szukać. Ale były i światełka w tunelu wśród pracowników RN. To np. Pan inż. Alojzy Szablewski znany nie tylko na Wybrzeżu. Byli też i mniej znani. Mnie do pomocy strajkującym w majowych i  wrześniowych strajkach na terenie SG namówił Pan inz. Tadeusz Zbytek (nie ma Go na Waszej liście, no chyba z racji tych 20 lat nie przekręciłem nazwiska Pan Alojzy na pewno by Go pamiętał). Chodził od pracowni do pracowni i próbował zachęcać do pomocy w strajku. Spotykały Go różne przykrości, wyśmiewano Go szykanowano jak mi później opowiadał. Z naszej pracowni RKP-7 ( a było nas tam 8) namówił tylko mnie wtedy młodego pracownika nie uwikłanego w żadne gierki. do wspomagania  czynnych uczestników majowego strajku w SG  codzienną dostawą świeżego pieczywo, jakiegoś sera żółty z darów na drugą bramę itp. a we wrześniowym do czynnego udziału. W 1989 wróciłem w swoje rodzinne strony na Kujawy do Mogilna. Skończyłem studia, w firmie w której pracuję w 1992 roku złożyłem Komisję Zakładową NSZZ Solidarność która działa do dzisiaj, z racji innych zajęć już beze mnie. Nie angażuję się w żadną politykę, ale wiem po której stronie trzeba być, aby idea Sierpnia 80 oraz Maja i Września 88 nigdy nie została zapomniana. Raz jeszcze gratuluję pomysłu, trzymam kciuki za powodzenie.

Andrzej Gelberg

Ogromnie mnie zaskoczył – mile – Wasz list (i inicjatywa stworzenia LISTY). Brałem w istocie udział w obydwu strajkach, majowym i sierpniowym 1988 r., jako „podziemny ” dziennikarz i osoba wspomagająca strajk. Było takich osób bardzo niewiele, zwłaszcza na strajku majowym. Na strajk sierpniowy zabrałem ze sobą sprzęt do nagrywania i w sanitariatach stołówki przy II bramie nagrywane były audycje Radia Solidarność, emitowane z terenu Stoczni.

Ernest Bryll

Kochani, bardzo dziękuje za pamięć. Ja też pamiętam jak się stawałem wolny i robię co mogę, aby o tym nie zapomnieć.

Dariusz Łęczycki

Dowidziałem sie, ze gromadzicie liste uczestnikow strajku 88 r, i postanowilem do Pana napisac i zglosic dwa nowe nazwiska i jedno sprostowanie

Otoz w komitecie strajkowym majowego strajku w 1988 r.na Uniwersytecie w Gdansku uczestniczylo jeszcze dwoch ludzi.

1. Dariusz Łęczycki, czyli moja skromna osoba, wtedy czlonek FMW i NYS, w komitecie strajkowym odpowiedzialny bzlem za utrzymanie przez studentow porzadku w gmachu uniwerstytetu i na prosbe Gosiewskiego przeprowadzilem trakze na AWFie wiec agitujacy tamtejszych studentow do przylaczenia sie do strajku na humanie.

2. Robert Stępniak, czlonek FMW i NYS, w komitecie strajkowym byl w grupie porzatkowej

3. Na liscie widnije tez Bartłomiej Dróżdż z FMW. Otoz w strajku na pewno uczestniczyl Błażej Dróżdż z FMW w Gdansku, ktorz zajmowal sie nasluchem roymow w milicyjnych radiowozach /FMW miala takie urzadzenia/, po przerwaniu strajku na humanie przeszedl do koscila sw Brygidy.

Wszyscy trzej podlegalismy bezposrednio pod Przemka Gosiewskiego

Pozwole sobie przeslac panu moj kontakt

Dariusz Łęczycki – 601 462 131

Pozdrawiam i mam nadziej, ze troche pomoglem

darek l.

Jacek Merkel

List – Gdańsk, 27 maja 2008 r.

Mniej więcej dwa tygodnie temu (chyba 16 maja) przedzwonił do mnie Bogdan Olszewski. Jego telefon był spowodowany zbliżającą się dwudziestą rocznicą strajków maj/sierpień 1988 roku. Bogdan powiadomił mnie, że „Solidarność” planuje uroczyste obchody tej ważnej dla historii Związku rocznicy i że głównym organizatorem jest Pan Wojciech Książek.

Głównym jednak powodem telefonu Bogdana do mnie była troska o moje samopoczucie w związku z planowanym przez Związek wystąpieniami do Prezydenta RP o odznaczenia. Odpowiedziałem – zgodnie z prawdą, że żadne honory, tytuły, odznaczenia, wyróżnienia itp nie są przeze mnie oczekiwane. Potwierdzam to raz jeszcze, co oczywiście jest wyłącznie moją osobistą postawą i nie ma żadnego związku z dbałością „Solidarności” o swoją historię. Historię, którą „Solidarność” się zasłużenie szczyci.

Ten list do Ciebie – Szanowny Panie Przewodniczący – jest wynikiem refleksji wywołanej telefonem Bogdana Olszewskiego – refleksji, którą spontanicznie się z Bogdanem podzieliłem. Mianowicie – miałem to szczęście, honor i obowiązek – być przewodniczącym MKS w Stoczni Gdańskiej w sierpniu 1988 r. Byłbym człowiekiem pozbawionym elementarnej przyzwoitości gdybym przy okazji planowanych przez Związek uroczystości rocznicowych, nie przypomniał organizatorom, czyli Tobie w pierwszej kolejności o uczestnikach tych wydarzeń, którzy z pewnością zasłużyli na wdzięczność „Solidarności”. Zdaje sobie sprawę, że większość z nich i tak pozostaje we wdzięcznej Związku pamięci, ale – wybacz proszę prywatę – będę miał spokojne sumienie jeśli wspomnę o tych, którzy wryli się w moją pamięć. Pamięć oczywiście zawodną, więc nie jest to żadną miarą lista kompletna. Raczej refleksje „świadka historii” niż referat historyka.

Wspomnę tylko tak zwanych „wspomagających” zakładając, że poszczególne komisje zakładowe Związku są dużo bardziej kompetentne gdy chodzi o uczestników strajków z poszczególnych zakładów pracy.

Już kilka lat temu – przy okazji 25 rocznicy Sierpnia 1980 r., sporządziłem listę moich współpracowników z lat podziemnej działalności „Solidarności”. Załączam ją do tego listu, ale spośród zawartych na niej nazwisk chciałbym wyróżnić te osoby, które szczególnie powinni być wspomniani w związku rocznicą strajków roku 1988.

Strajkujących w Stoczni Gdańskiej odwiedzili Sekretarze Generalni obu międzynarodowych konfederacji związkowych – John Vanderveken i Jan Kułakowski. Była to ważna międzynarodowa demonstracja poparcia dla „Solidarności”. Chciałbym zwrócić Twoją uwagę na obu Panów Sekretarzy Generalnych oraz na Anię Oulatar – ówczesną pracownicę MKWZZ, która była w Stoczni razem z Nimi i pełniła rolę tłumaczki. Natomiast zorganizowanie przyjazdu całej trójki (bodaj z Krakowa) do Stoczni zawdzięczamy Bogusławowi Szybalskiemu.

Zwłaszcza w sierpniu (ale także w maju) wychodził biuletyn strajkowy „Rozwaga i Solidarność”. Redagowany był przez redakcję, wówczas podziemnego, „Przeglądu Politycznego”. Także druk i kolportaż był organizowany w znacznej mierze przez to środowisko. Wojtek Duda – Redaktor Naczelny „Przeglądu” uważa, że Jacek Kozłowski będzie najlepiej pamiętał wszystkich wówczas zaangażowanych w tę pracę.

Unikalne materiały filmowe ze strajków zawdzięczamy ekipom VideoStudioGdańsk. Marek Łochwicki – szef VideoStudio z pewnością przedstawi pełny obraz zaangażowania. Wspomnę tylko jednego spośród nich – świętej pamięci Ryśka Grabowskiego.

Nie sposób pominąć Wojtka Kreffta, którego inicjatywa, zaradność i dynamizm były nie do przecenienia – zwłaszcza w maju.

Pracownicy Spółdzielni „Gdańsk” (d. Świetlik”) byli praktycznie w komplecie wśród wspomagających strajki. Prezes Spółdzielni – Maciek Płażyński był wówczas ich szefem i ma z pewnością najlepszą orientację dotyczącą zaangażowania „świetlikowców”.

Wykładowcy z wyższych uczelni. Polegałbym na pamięci Janka Szomburga, jeśli chodzi o przypomnienie wszystkich naszych wykładowców i prelegentów. Świętej pamięci Robert Głębocki – ówczesny Rektor Uniwersytetu Gdańskiego zasługuje na szczególną pamięć. Natomiast Pawła Adamowicza poprosiłbym o przypomnienie strajków NZS-u i studentów wspierających strajki robotnicze.

Przed sierpniem (w lipcu) spotkałem się w Łebie z Andrzejem Milczanowskim. Spotkanie bardzo ważne ze względu na późniejszą koordynację między strajkującymi ośrodkami w Szczecinie i w Gdańsku. Spotkanie odbyło się w domu Hani i Kazika Burzyńskich. Łącznikami z mojej strony kierował Janusz Granatowicz. Oczywiście Andrzej Milczanowski jest najbardziej kompetentny w przypomnieniu wszystkich aspektów strajków w Szczecinie.

I to chyba wszystko, na co pozwala mi moja zawodna pamięć.

Ponższej przedstawiam listę osób zaangażowanych w działalność “Solidarności” w latach od 1983 do 1988, czyli w okresie nielegalnego działnia Związku. Lista dotyczy osób które (w różnym czasie w/w okresu) współpracowały ze mną, ale nie dotyczy osób, które pełniły formalne funkcje w “Solidarności”, były w komitetach strajkowych w maju/sierpniu 1988 roku, lub stanowiły grono “oficjalnych” współpracowników Lecha Wałęsy. Lista nie dotyczy także osób działających za granicą, zwłaszcza pracowników i współpracowników Biura NSZZ “Solidarność” w Brukseli. Aby ustalić listę pracowników i współpracowników Biura – należy zwrócić się do Joanny Pilarskiej —- 605 105 607—-(22) 822 20 69, ostatniego kierownika Biura w Brukseli. Staram się nie pominąć nikogo, ale z pewnością ułomność mojej pamięci nie pozwoli mi wymienić wszystkich. Poza tym wielu moich współpracowników nigdy nie poznałem osobiście. Byli oni współpracownikami moich współpracowników, organizujących konkretne podziemne przedsięwzięcia. Dla ustalenia danych tych osób, należy zwrócić się do właściwych “organizatorów”, na poniższej liście wymienionych powyżej wymienionej zbiorowo grupy osób. Listę niniejszą sporządziłem na prośbę organizatorów uroczystości 25 lecia “Solidarności” przekazaną mi przez Arama Rybickiego i przekazuję na Jego prośbę panu Marcinowi Sztuckiemu <m.sztucki@gdansk.gda.pl> z Urzędu Miasta w Gdańsku.

Jako podstawowy kontakt podaję numer telefonu komórkowego, w drugiej kolejności telefon domowy i w dalszej inny telefon (do pracy) lub adres.

List II

Bardzo serdecznie dziekuje za zaproszenie na Uroczystosc, ktora Panstwo organizuja 30 wrzesnia.

Jestem pelen podziwu dla Panskiego zaangazowania w uswietnienie 20 rocznicy

strajkow z maja i sierpnia 1988 roku. Bardzo trafnie i – bardzo osobiscie,

przedstawil Pan wydarzenia sprzed 20 lat w Panskim artykule zalaczonym

swego czasu do korespondencji jaka od Pana otrzymywalem. Staralem sie, w

miare moich skromnych mozliwosci, uczynic Panskie wysilki pelniejszymi.

Dotyczylo to zwlaszcza listy uczestnikow wydarzen z 1988 roku na Wybrzezu.

Oczywiscie zadna miara nie roszcze sobie prawa, czy tytulu do umieszczenia

takiej czy innej osoby na tej liscie. Swoja role „swiadka historii”

wypelnilem jak umialem najlepiej i jestem pelen wdziecznosci, ze znalazlem

w Osobie Pana Przewodniczacego zyczliwego odbiorce mojego swiadkowania.

W przeslanym Panu moim liscie do Pana Przewodniczacego Janusza Sniadka

przedstawilem swoj osobisty stosunek do wszelkich honorow i wyroznien,

ktore w zwiazku z 20 Rocznica moglyby byc przedmiotem inicjatyw. Jedynym

moim honorem i powodem do dumy jest uczestnictwo w wydarzeniach 1988 roku,

podobnie jak uczestnictwo we wszystkim co dane mi bylo w „Solidarnosci” w

latach 1980 – 1990. Niezmiennie dziekuje Opatrznosci, ze uczynila mnie

uczestnikiem Historii.

Swiadom swoich wad i ulomnosci czynie wysilki aby ustrzec sie drazliwosci

na temat swojej osoby. Staram sie byc tym kim jestem – prostym inzynierem z

Gdanska. Z drugiej jednak strony, mialbym siebie za niezdolnego do

rozumienia rzeczywistosci, gdybym odmowil sobie prawa do oceny Uroczystosci

zorganizowanej z udzialem „Solidarnosci” w dniu 31 sierpnia br. Podobnie –

mialbym siebie za niezdolnego do rozumienia znaczenia hitorii i jej

publicznego przekazu, gdybym nie odnotowal dokladnego pominiecia mojego

uczestnictwa w strajkach w 1988 roku na wystawie „Drogi do Wolnosci” –

wspolorganizowanej przez „Solidarnosc”.

Prosze mnie dobrze zrozumiec. „Solidarnosc” ma oczywiscie prawo widziec

swoja historie tak, jak ja widzi. „Solidarnosc” ma oczywiscie prawo

organizowac swoje Uroczystwosci tak, jak uwaza. Ale i ja mam prawo z

szacunkiem sie nad tym prawem „Solidarnosci” pochylic i – zyczac z okazji

20 Rocznicy strajkow z maja i sierpnia 1988 roku wszystkiego co najlepsze –

pozostac przy swoich zajeciach.

Władysław Jutkiewicz:

        Szacunek i podziękowanie należy się Panu i wszystkim, którzy przyczynili sie do powstania listy strajkujących na Wybrzeżu. Aczkolwiek bardzo niepełnej, o czym Pan wyczerpująco informuje. Nie wiem skąd są informacje o strajkujacych, bo niemal cała lista dotyczy prawie tylko Stoczni Gdańskiej.

Z Portu Gdańskiego jest dosłownie garsteczka w zawartości całej listy. Aczkolwiek niedużo osób z Portu strajkowało w 1988 roku, to właśnie ci LDZIE wówczas najbardziej nadstawiali karku, wykazując odwagę i determinację będąc na końcu łańcucha strajków w zakładach Wybrzeża. I w niepewności: co będzie jutro, co będzie za godzinę…

        Pracowałem wtedy, jak i w 80-tym roku w rejonie IV Portu Gdańskiego, Porrcie Północnym. Była nas garstka, dosłownie. Między dwiema bramami ulicy Budowniczych Portu Północnego. „Strzeżonymi” przez zomowców w pełnym ekwipunku. A wzdłuż ulicy Sucharskiego, w lasku, koło wywrotnicy wagonów i nasypu

kolejowego pełno było esbeków robiących zdjęcia, jak żony z dziećmi rozmawiają ze strajkującymi przekazując im przez płot jedzenie. Wtedy bardzo niepewna to była walka. Brak informacji nie tylko o innych zakładach pracy, ale i o innych rejonach w samym porcie. Tym bardziej, że tam też strajkowało mało osób. Większość podpisała „lojalki”. Tak jak u nas. Po czasie zrozumiałem ich… To był dopiero strach. W ostatnich dniach sierpnia jakaś informacja: przyjeżdża Wałęsa do Portu. W innych zakładach już był. A przyjechał po rozmowach w Warszawie. Na rejon IV, do Północnego przybył na końcu. Tamci już przestali strajkować, bo ich „ubłagał”. Nas „błagał” przez kilkanaście minut trzymając ręce w dłoniach i …płakał, modląc się. Wszyscy pamiętamy tę chwilę. Uwierzyliśmy i my, choć gwarancji nie dawał, że będzie dobrze. Bo nie dała mu ówczesna „warszawka”. To był ostatni dzień sierpnia. Przepłynęliśmy na drugą stronę kanału, aby dojść w pochodzie pod budynek dyrekcji portu, gdzie po spotkaniu się z innymi rejonami  śpiewaliśmy piosenki

strajkowe, pieśni kościelne, modliliśmy się…

        Nazajutrz 1.09.1988 r. wręczono nam zwolnienia z pracy z powodu „odmowy wykonywania pracy, oraz udział w nielegalnej akcji strajkowej”. Podpisano: Z up. Dyrekrora d/s Pracowniczych w/z Kierownik Działu Kadr i Szkolenia Zawodowego –   Bogumił Czop. A było to za czasów dyrektorowania pana Przewiędy. Na jego to”cześć”były właśnie śpiewane pod Dyrekcją Portu naprędce układane „hołdujące” go pieśni. W „dowód wdzięczności” za zwolniene oczywiście… i za wyręczanie się komunistom.

        Tak zatem są tylko dwa nazwiska na tej liście z naszego rejonu w Porcie Gdańskim. I to te ogólnie znane. I tak jest i było zawsze. I doradcy ważniejsi niż ci szarzy, zwykli pracownicy, wytrwali członkowie Związku. Podobnie było w 20-ą rocznicę „SOLIDARNOŚCI”. Do „Akwenu” zaproszeno ludzi, którym strajk w 80-ym roku był obojętny, lub się bali strajkować. Ale uhonorowani zostali. Wtedy jakieś listy się znalazły. To takie wybiórcze członkowstwo, sterowane ? Dziwne to i przykre, ale prawdziwe. Dobrze, że choć w piątek, 29-ego poczuliśmy się w Warszawie rodzinnie pośród transparentów związkowych z różnych regionów Polski – na Placu Piłsudskiego i w pochodzie Alejami Ujazdowskimi do URM-u i Sejmu.

Ale tam znowu wielu nie było z tych, co chętnie pierś lubią nadstawiać do odznaczeń.

                                                                          Pozdrawiam.

                                                                                      Władysław J  50+      

ADAM MUSIAŁ

Zgłaszam się do listy osób biorących udział w strajkach 1988 roku.

MUSIAŁ ADAM ur. 16.07.1973

FMW Gdańsk. Wsparcie strajkujących, akcje ulotkowe. Naczelny pisma „Tu

jedenastka” w XI L.O. im. Janusza Kusocińskiego w Gdańsku ul.

Czyżewskiego.

Osoby potwierdzające:

Robert Kwiatek,

Andrzej Duffek.

Mariusz A. Wieczorek

Mariusz Artur Wieczorek , przewodniczący komitetu strajkowego „Geoprojekt” O/T Gdańsk – łącznik pomiędzy komitetem strajkowym Stoczni Gdańsk a „Geoprojektem” O/T Gdańsk,kolportaż podziemnego biuletynu strajkowego,pomoc logistyczna Bogdanowi Borusewiczowi [później w stanie wojennym ukrywał się w mieszkaniu mojej Mamy Haliny Wieczorek] ,delegat stały zakładowy w MKS [posiadający stałą przep. podpisaną osobiście przez Lecha Wałęsę. mariutek@neostrada.pl:

Krzysztof Kołpaczewski

:

Witam, chce potwierdzić mój udział w strajku maj – sierpień 1988. w Stoczni Gdańskiej wydział S5 jestem już wpisany pozycja 685 pewnie wpisali mnie koledzy.

Bardzo się cieszę, bardzo dobry pomysł spisania wszystkich uczestników strajków.

Piotr Uniewicz:

chciałem zgłosić siebie na liste brałem udział w strajku w stoczni w maju 1988 pamiętam że dostałem się tam przez płot stadionu stoczniowca wspólnie ze mną przedostała sie też żona i córka jednego ze stoczniowców nazwiska nie pamiętam byłem w stoczni 2 dni gdyż poproszono mnie o opuszczenie stoczni ponieważ byłem niepełnoletni

Jerzy Pawlak:

Pragnę dodać trzech pracowników Biura Projektowego St.Gdańskiej tzw. RN -u (oprócz Pana Szablewskiego), gdzie pracowało kilkaset osób:

 \- Andrzej Czerski, RN/RTO SG

– Jerzy Pawlak, RN/RTO SG nr ew. 79115

– Mirosław niestety nazwiska nie pamiętam, bardzo krótko pracował młody człowiek RN/RTO SG.

 Rafał Bielawa

Jeśli jest to możliwe proszę o uzupełnienie „listy uczestników strajku i wspomagających w 1988r.” o mojego dziadka i ojca.

Józef Ceplin – Stocznia Gdańska wydział P1 – maj, sierpień 1988

Henryk Bielawa – Port Gdański – sierpień 1988

Marek Grabowicz:

Chciałbym zgłosić osobę na listę uczestników strajku 1988, jest to mój brat:
Piotr Grabowicz – Federacja Młodzieży Walczącej, udział w strajku Stoczni Gdańskiej,
Widnieje na  zdjęciach archiwalnych ze strajku ( w tym także w książce ks. Wąsowicza ” Biało Zielona Solidarność”) Bliski kolega Tadeusza Duffeka.

Tadeusz Zaleski

Szanowny Panie Doktorze, odpowiadając na Pański apel w załączeniu przesyłam kopię „szczotki” przeznaczonej do korekty „SERWISU INFORMACYJNEGO NR 3

Akademickiego Komitetu Solidarnościowego”, który należy datować – jak wynika z tekstu – nie wcześniej, jak na 25 sierpnia 1988 roku.

Jest tam sporo nazwisk, które mogą Panu pomóc w uzupełnianiu listy.

Sam – wówczas (i teraz) – jako pracownik Uniwersytetu Gdańskiego pomagałem przy wpisywaniu i składaniu „SI AKS”.

Stąd na odwrocie zupełnie innego wydruku znalazłem omawiany tekst.

Załączam skan oryginału, jak i dokument wiernie odtworzony, który jest czytelniejszy.

Leszek Kwit,


Z uwagą przestudiowałem listę uczestników strajku na Uniwersytecie Gdańskim i PG :brakuje mi tam paru nazwisk -osób które brały bardzo aktywny udział w tym strajku. 1. Maciej Barański -WIP -student UG
2. Piotr Własów – student PG
 Nie wiem czy dobrze pamiętam (minęło w końcu 20 lat 🙂 ) ,ale wydaje mi się ,że widziałem tam też. Joannę Kaźmierczak (obecne Własów) oraz Joanną Sauter. Poza tym warto zaznaczyć ,że przewodniczącym komitetu strajkowego był M.Popielarz.

Wojciech Turek


w związku z kompletowaniem listy osób uczestniczących w strajkach oraz osób wspierających, informuję, że w sierpniu 1988 roku wspierałem strajk poprzez udział w pomocy organizowanej przez Parafię Św. Brygidy (posiadam wejściówkę o nr 126), kolportaż ulotek, a także m. in. sygnowanie pełnym nazwiskiem dwóch oświadczeń w imieniu gdańskiego środowiska Polityki Polskiej, 22 i 30 sierpnia 1988 roku (patrz: Polityka Polska nr 12/89 s.50).

PS. Uważam, że pozostali sygnatariusze wspomnianych oświadczeń również powinni znaleźć się na liście (brakuje na niej Grzegorza Grzelaka, Arkadiusza Rybickiego, Marka Tokarczyka)

Krzysztof Grochowski

Panie Wojtku ja tez chcialbym sie wpisac na tę liste ponieważ w czasie strajku pomagalem dzwigac worki pelne zywnosci miedzy stoczniami. Uczestniczylem takze w demonstracjach ktore mialy jeden cel: zyc w wolnej Polsce. Św.Brygida to kosciól w ktorym zbieralismy sie na mszy przed demonstracjami .wtedy mialem 17lat dzis 37 nasze demonstracje byly tlumione przez kordony ZOMO. chcialbym tez wiedziec czy zdjecia ktore pan posiada z tego okresu mozna zobaczyc jesli jest to mozliwe bylem tam ale zadnych fotek z tego okresu nie posiadam

Tomasz Rojek

chciałbym zgołsić mojego tatę do listy uczestników strajku 1988,
tata nazywa się Kazimierz Rojek mieszka w Gdańsku przy ul Pilotów 8H/22. Tata pracował w Gdańskiej Stoczni Remontowej,
proszę o kontakt jeżeli potrzebne są dodatkowe informacje lub uzupełnienia,

Grzegorz Fronczek

Mój tata również uczestniczył w strajku, pamiętam jak próbowaliśmy go odwiedzać z mamą, kiedy spał na styropianie, miałem wtedy 8 lat. Wojciech Fronczek (tato) był wówczas pracownikiem Stoczni Północnej i nim pozostał do 2006 roku, obecnie rencista. Czy ma prawo znaleźć się na liście.

Marta Schielmann:

Tadeusz Jóźwiak -Stocznia Północna, Delegat wydziałowy w roku 1988. Osoby uwierzytelniające :  Franciszek Babiarz, Andrzej Kuczma


Tadeusz Kalinowski      

moją rolą było dowieść jednego łacznika a drugego zabrać do zakładu tak co 12godz wymiana   w celu wymiany informacji co dzieje się na zakładzie naszym a w stoczni gdańskiej     otrzymywaliśmy informacje co dzieje się na wybrzeżu i innych województwach ile zakładów dołączyło do strajku i jake zakłady to były po kilku dniach w gdyni na ul śląskiej zatrzymała nas milicja zabrali nasz zakładowy samochód a nas zabrali na portową w gdyni i wałkowali 48godz wiadomo pytania padały skąd poco itd po48godz wypuścili samochód z parkingu milicyjnego odebrała firma     co do potwierdzenia to nie mam kontaktu z byłymi znajomymi nie pamiętam nazwisk jeden był andrzej drugi marian

Roman Zając

Sprostowanie: Henryk Burzyński nr na liście  227 był w czasie strajku 1988 ale poz.228 to nie ś.p. nie Henryk Butkiewicza a Ryszard Butkiewicz Stocznia Północna wydz.W-4 bez specjalnych zadań.

Jest to mój nieżyjący szwagier, który miał niewątpliwie taki sam udział jak większość z listy. Upominam się za niego ,bo jego żona nie ma dostępu do internetu ani do komputera,

Z wyrazami szacunku

Marek Piskorski

W latach 1985-1990 pracowałem w Gdańskiej Stoczni Remontowej, na wydziałe Z-43 elektrycznym w brygadzie automatyki okrętowej. W 1988 roku brałem udział w strajku, zostałem też członkiem Solidarności.

W czasie strajku wraz z kolegami z brygady zajmowaliśmy się obsługą nagłośnienia w GSR.Jedziliśmy specjalnie oznakowanym pojazdem(najpierw multicar potem Melex) z napisem Obsługa Nagłośnienia.Zajmowaliśmy się również pomocą w nagłośnieniu koncertu Piotra Szczepanika który był w GSR.

Przeczytałem, że szukacie uczestników strajków z tamtego roku. Może przypomnę sobie nazwiska kolegów z brygady.

PS. Istnieje lista uczestników strajku ,którzy po zakończeniu strajku odbierali rekompensaty pienięzne wypłacana w Kaplicy Królewskiej przy Bazylice Mariackiej

Jarosław Kotecki

Kilka dni temu przekazałem Panu informację, iż Ryszard Kotecki był uczestnikiem strajku w maju i sierpniu 1988r. Na przekazanej liście LUDZIE 1988 pod numerem 768 p.Kotecki widnieje tylko jako uczestnik strajku sierpniowego. Mam nadzieję, że uwzględni Pan proponowaną poprawkę.

Beata Kuna

Dziękuję za zaproszenie. Korzystając z okazji chciałabym się spytać, czy owa uroczystość odbywać się będzie w obecności osób związanych z rządem lub urzędem miasta. Interesuje mnie też przygotowywana publikacja dotycząca strajku 88. Czy w publikacji jest wyjaśniona rola pana Wojciecha Knittera, kierowcy Księdza Jankowskiego w strajku? I dlaczego był zgaszony?

(list 2)

Chciałabym uściślić dane w liście osób zaangażowanych w strajk na humanie w 88r. Wpisano mnie tam na listę pod obecnym nazwiskiem. W tamtym czasie nazywałam się Beata Nitecka i pełniłam w czasie strajku funkcję osoby odpowiedzialnej za wydawanie przepustek osobom wchodzącym na uczelnię. Na liście nie znalazłam osób:
Barbary Klopott, która organizowała wraz z innymi dziewczynami z matematyki, posiłki dla strajkujących.
Olafa Szewczyka, z polonistki.


Piotr Koprys

dziekuje za  odpowiedz mam tylko zapytanie kiedy można się spodziewać na umieszczenie na liście solidarnośći .. I jeszcze jedne pytanie czy zna pan jakiś link do strony tematycznej tamtych czasów, gdzie można by było umieścić swoje zdjęcia i pokazać swoje pamiątki z tamtych czasów.

Krzysztof Dowgiałło

Zwracam się o uzupełnienie informacji o moim udziale w strajkach 88r  o informacje, że brałem również czynny udział w strajku sierpniowym. Próbowałem tez coś o  tym napisac w biuletynie szczególnie o udziale Szymona Pawlickiego i o deklamowanym często przez niego wierszu  Kofty : „niby dopływy jednej rzeki, nie dajmy sie podzielic”… Wydawało mi sie to ważne wobec dzisiejszej mody na dzielenie ludzi, jednak zabrakło na te słowa miejsca.

Adrian Błaszak

Pozdrawiam serdecznie, fajna sprawa, takie wspomnienia.

Adrian Błaszak – Stocznia Północna, brałem czynny udział w strajku w 1988 r. Miałem 19 lat.

To były niezapomniane chwile, chociaż bardzo niepewne.

Mariusz Artur Wieczorek,

przewodniczący komitetu strajkowego „Geoprojekt” O/T Gdańsk – łącznik pomiędzy komitetem strajkowym Stoczni Gdańsk a „Geoprojektem” O/T Gdańsk, kolportaż podziemnego biuletynu strajkowego,pomoc logistyczna Bogdanowi Borusewiczowi [później w stanie wojennym ukrywał się w mieszkaniu mojej Mamy Haliny Wieczorek] ,delegat stały zakładowy w MKS [posiadający stałą przep.podpisaną osobiście przez Lecha Wałęsę.

(list 2)

Serdecznie dziękuję za przesyłkę. Dyplom i medal okolicznościowy sprawiły mi ogromną radość. Wróciły krzepiące ducha wspomnienia. I jakby trochę sił przybyło do codziennego zmagania się z chorobą. I warto było to wszystko przeżyć, by dziś cieszyć się wolnością w ukochanej Ojczyźnie i w zjednoczonej Europie. A i to, że czasami rzeczywistość polityczna pozostawia wiele do życzenia, też łatwiej przyjąć, bo nadzieja na lepsze jutro towarzyszy nam nieustannie. Wtedy byliśmy i teraz jesteśmy ludźmi spełniających się marzeń i nadziei.

Krzysztof Kołpaczewski

Witam, chce potwierdzić mój udział w strajku maj – sierpień 1988. w Stoczni Gdańskiej wydział S5 jestem już wpisany pozycja 685 pewnie wpisali mnie koledzy. Bardzo się cieszę, bardzo dobry pomysł spisania wszystkich uczestników strajków.

Piotr Uniewicz

Brałem udział w strajku w stoczni w maju 1988 pamiętam że dostałem się tam przez płot stadionu stoczniowca wspólnie ze mną przedostała sie też żona i córka jednego ze stoczniowców nazwiska nie pamiętam byłem w stoczni 2 dni gdyż poproszono mnie o opuszczenie stoczni ponieważ byłem niepełnoletni.


Mariusz Wilczyński

Piotr Babiński był od początku na strajku – mimo, że studiował i mieszkał wtedy w Poznaniu i tam pracował między innymi w podziemiu – jako podajże kurier – w strukturach Pałubickiego. Na strajku 1988 wymyślił (tytuł i samą gazetkę) „Głos trzeciej bramy” – jedyną gazetkę strajkową, wydziałową!..


Grzegorz Meck

brałem udział w strajku na UG w 1988r, jako student, działałem w HR (ZHR później) – 43 GDH przy III LO,kolportaż ulotek,
Na liście jeszcze nie ma :
Adama Błaszczak, HR, zatrzymany przez milicję za kolportaż ulotek, był postulat by go uwolnić, zatrzymany razem z Klaudiuszem W
Piotra Bulczaka HR, – był razem z Markiem Hermannem, Marek jest wpisany.
Czy jest możliwość dopisania nas do listy strajkujących jeszcze?

Zbigniew Stybel

a. W czasie strajków majowo-sierpniowych brali udział ludzie:

1. Z organizacji ze struktur podziemnych jak np.: Ruch Społeczeństwa Zaangażowanego, Federacja Młodzieży Walczącej, Niezależne Zrzeszenie Studentów, Ruch Wolność i Pokój, Ruch Społeczeństwa Alternatywnego;

2. Tomek Stoppa, s.10. poz. 352 lista „Ludzie 1988r.”zapis dotyczący jego osoby proszę uzupełnić o informację: pomoc dla strajkujących (w stoczni gdańskiej), strajk UG.

3. Antoni Grabarczyk, s. 4, poz. 101 lista „Ludzie 1988r.”, zmarł w 2007 r., córka Aleksandra wyjechała za granicę. tel.058-346-31-80;

4. Roman Hebel, pracował w stoczni im. Lenina. Strajki majowo-sierpniowe 1988r. Tel. 058-301-06-74,(Zna Karol Guzikiewicz s. 4, poz. 109 lista „Ludzie 1988r.”);

5. Stefan Zawadzki, pracownik portu Gdańsk, kolporter, magazyn materiałów drukarskich, tel. 058-342-88-19 (zna Czesław Nowak s. 8. poz. 256 lista „Ludzie 1988r.”);

6. Maria Sak, pracownik portu Gdańsk, kolporter, magazyn materiałów drukarskich, tel. 058-342-88-19 (zna Czesław Nowak s. 8. poz. 256 lista „Ludzie 1988r.”);

b. Wypisy z paryskiej „KULTURY”: – nr 7/8-490/491 1988 r. str. 135-143

Opublikowano materiał Wojciecha Giełżyńskiego pt. „STRAJK W STOCZNI”

(ZAPISKI SPORZĄDZONE 11 MAJA 1988. NAZAJUTRZ PO WYJŚCIU ZE STOCZNI GDAŃSKIEJ) gdzie m.in. napisał:

„Jestem po dziewięciu niedospanych nocach — w pociąga i na płatach styropianu, rozłożonych w stoczniowej stołówce, która stała się zarazem główną kwaterą i rotacyjną sypialnią dla tysiąca strajkujących. W momencie, gdy to piszę, nie mam jeszcze wszystkich notatek i taśm z nagraniami, które wynosił z oblężonej stoczni bystry mikrus, nieoceniony Sławek, bo ZOMO ze szczególną skwapliwoś­cią przetrząsała kieszenie dziennikarzy, jeśli mieli pecha nadziać się na patrol; zdarzyło się to niejednemu z korespondentów za­chodnich, ufnych w swój prasowy status. Sławek to as wśród „kangurów”, jak ochrzczono smyków skaczących przez płoty i przeciskających się podkopami, by Stocznia miała chleb i infor­macje. To on dziurami w płocie przeprowadził mnie, Jacksona Dilla z Washington Post i Johna Tagliabue z NYT. Sławek ma na rękach tatuaże; żeby dopomóc stoczniowcom, uciekł z „wy­chowawczaka”. Ale wśród kangurów (i „kangurzyc”) są także dzieci z najlepszych domów, są panienki, które piszą sentymental­ne wierszyki, na przykład Dorota, w ostatnią noc strajku zbita przez ZOMO prawie do utraty przytomności. /…/ Na dworze cisza. Warty przy II bramie /…/ Ci tutaj — informuje chłopak z warty — są z Krakowa i Olsztyna, a przy bramie trzeciej z War­szawy i Szczecina. Bibułę owszem biorą, dowcipy opowiadają, przekomarzają się ze strajkującymi. Już zaniechali pozorowa­nych komend do ataku, nie słychać miarowego łomotu pałek o tarcze ani przedszturmowych pohukiwań.

Andrzej C. mówi w zaufaniu, że to cisza pozorna.Są potwier­dzone informacje o wielkiej koncentracji ZOMO z wozami bojo­wymi, „skotami” i helikopterami we Wrzeszczu, w rejonie ulicy Słowackiego. /…/ Idę pod prysznic. Męski zamknięty. W łaźni damskiej chłop­cy drukują; wycofuję się, do „techniki” wstęp wzbroniony.

/…/ . O godz. 4.13 Janusz przynosi wieść, że za­częła się czwarta runda rozmów z dyrekcją, bez naczelnego oczy­wiście, Tołwińskiego, który trzyma się na dystans — jest w łącz­ności z Kiszczakiem. /…/ Władza /…/ . Śle fałszywe sygnały pojednawcze — i kontrapunktuje je aktami psychicznego terroru; nawet emitowa­niem z gigantofonów, czy może z helikopterów, odgłosów rzeko­mej bitwy w stoczni (strzały, chrzęst czołgów, skandowanie „ZOMO — Gestapo” i „niech żyje 'Solidarność’! „), aby gdanszcza­nie załamali się, słysząc jak ginie ich ukochany bastion.

Temuż celowi służą propagandowe brechty, jakoby w stoczni pozostała jedynie „garstka” robotników, którzy „okupują II bra­mę”, uniemożliwiając innym zbożną pracę. Prawda, że liczba strajkujących spadła z około czterech (w środę) do niespełna dwóch tysięcy, że odpływ trwa nadal — ale już dziś, od wczesnego rana, większy jest przypływ robotników z miasta przez dziu­ry w płocie i załomy murów. Mimowolnie rządowej propagan­dzie pomagają korespondenci zachodni; Mr. Jackson Dill twierdzi, że policzył wszystkich strajkujących — i jest ich dokładnie 350… Tylu jest, lub niewiele, więcej, w centrum strajkowym, przy II bramie. Jest jednak sześć innych bram, kilkanaście wydzia­łów, transport, zaplecze i wszędzie choćby garść strajkujących. Po rannej modlitwie czytanie pozdrowień z kraju: pan Maj­dański śle słowa otuchy, oraz duszpasterstwo z Zamościa, a także pisarze polscy i rodzina Kozłowskich z Gdyni. /…/ O godz. 9.00 wiec, Alojzy Szablewski referuje /…/ Postulat płacowy nie może być spełniony. Nie ma też zgody na przywrócenie „Solidarności”. Rozchodzą się, mimo wszystko w niezłym nastroju. Nie wie­rzą Sile-Nowickiemu, którego poinformował sam Kiszczak, że nig­dzie w Polsce nie ma strajków. /…/ Zjawia się Wałęsa. Chcą nas załatwić metodą „odpływową” — powiada — czekają, aż wszyscy uciekną ze stoczni jak szczury. Ale ja nie wyjdę. I wielu zostanie. Nie chcemy jałmużny, żąda­my „Solidarności” — i niech nas biorą, jeśli chcą!

Owacja! Entuzjazm! Ale rozmowy w grupkach trwają i nie wszyscy mają dziarskie miny.

Godzina 11.05. Wiadomość, że stanął „Ursus” i coś we Wro­cławiu, chyba stocznia rzeczna. W stołówce rejwach, euforia. Barometr nastrojów idzie na wyż. Teraz możemy się trzymać, choćby tydzień i dwa! Bogdan B. mówi na stronie: jeśli to praw­da, to może zaczną się wreszcie poważne rokowania.

Siła-Nowicki wyszedł ze stoczni, mówiąc, iż jego rola skończo­na, bo nic więcej zrobić nie można. Ale wkrótce wróci i będzie do końca. /…/ A nam przybywają posiłki. Mój cicerone Sławek zjawił się dziś na czele dwóch dziewczynek, lat trzynaście i czternaście, które przyniosły listy; trójka promieniuje dumą, a szczególnie on, wódz. Poza tym, do południa, czas biegnie relaksowo, wartownicy opalają się na dachach i trawnikach, reszta snuje się, tylko mło­dzi z WiP i innych wspomagających organizacji młodzieżowych, których w Gdańsku zatrzęsienie, mają ręce unurzane w farbie. Bibuły robi się różne rodzaje: jedne na strajk, inne na miasto, jeszcze inne na zmiękczenie „smerfów”. Dużo tego trzeba wydru­kować, a maszyna do pisania jest jedna, jedno tylko jest do na­słuchu wiadomości zdezelowane radio „Jovita I C”, zaś ukryty za przepierzeniem drukarski kręciołek też nie stanowi szczytu tech­niki. W Sierpniu głos z radiowęzła roznosił się po najdalszych zakątkach stoczni, teraz to narzędzie agitacji pozostało pod nad­zorem dyrekcji, nawet nagłośnienie sali szwankuje. Lechu złości się; mówi coś pilnego, a z kolumny nagłaśniającej wydobywają się jedynie piekielne świsty, skrzypienie, przerażający wizgot elektroniczny. Strajk jest biedniutki, jedynie prowiantu, dzięki ofiarności gdańszczan i poświęceniu wyrostków, nie brakuje. Nawet kawa bywa, nawet czekolada! /…/ A w ogóle, jest lepiej, znowu napływają ci, co wyszli ze stoczni, bo im żony mówią: „Wracaj, tchórzu stary”. Owacja i wspaniałe humory.

— A jak mi się uda — rzecze Wałęsa, coraz bardziej podocho­cony — to drugiego Nobla mam w kieszeni!

Na obiad zupa gulaszowa i gulasz trochę gęściejszy na drugie. Na deser słodkie bułeczki, które w plecakach przyniosły trzy śliczne nastolatki. /…/ . Pod wieczór wieść hiobowa: Ursus przerwał strajk. „Zawie­sił” go do czwartku. To znaczy, że już go nie podejmie. /…/ Co z tym Bujakiem, że nie zatrzymał Ursusa?

Na Poznań też nie ma co liczyć — mówi pani Basia, która widziała się z Pałubickim.

W Elblągu rozrzucono trochę ulotek — i tyle.

Siła-Nowicki wraca od biskupa. Poproszono go, przez oficera z blokady, o telefon do Kiszczaka. Wszelkie warunki stoczniow­ców odrzucone. Na godzinę 8.00, 10 maja, piąte ultimatum. Moż­na się więc wyspać do rana. Krzysio Wyszkowski prostuje: Kisz­czak zgodził się na warunki, ale dyrektorzy odmówili. Same zmyłki i przekłamania. Abrakadabra. /…/ Godzina 17.25. Spotkanie w stołówce. Najpierw Szymon Paw­licki recytuje wiersz anonimowego twórcy „Majówka stoczniow­ców”, potem Drawicz opowiada o pieriestrojce. Dzielny Andrzej! Przełazi godzinę temu przez płot, poważnie skaleczył dłoń, jest w bandażach. Przekazuje serdeczne pozdrowienia od całej War­szawy.

Godzina 18.15. Wchodzą: Wałęsa, Szablewski, Mazowiecki i Komitet Strajkowy. Dziś już nie ma ani jednego dziennikarza zagranicznego. Nie przedarli się. /…/ Siła-Nowicki: Warunki nie pozwalały na podpisanie porozu­mienia. Wszystko, na co zgodziły się władze, to gwarancja bez­pieczeństwa, dana przez prokuratora. Nikt nie będzie zatrzy­many. Stworzone zostaną odpowiednie komisje rozjemcze, ale bez udziału Komitetu Strajkowego. Tu rodziła się idea „Solidar­ności” i dlatego zależy nam, żeby zakład istniał, wbrew groźbie o rozwiązaniu stoczni. /…/ Dyskusji właściwie nie ma; wszyscy są zszokowani, twarze oniemiałe, w wielu oczach łzy. /…/ Grzegorz Pelowski, dziewiętnastolatek, nagle histerycznie szlo­cha. — I znów każą czekać! Ile jeszcze? Czy się doczekamy? Teraz, teraz trzeba było dopieprzyć! Zostajemy chłopaki! Nie wychodzić! Kto nam drugi raz zaufa?

To się udziela. Już drugi woła o szubienicy, już trzeci o zdra­dzie.- Zaraz będzie zbiorowy obłęd… Szczęściem, paru przytom­niejszych robotników uśmierza oszołomów — ratuje solidarność. /…/ Godzina 20.00. Formuje się zwarty, gesty szyk kolumnowy. Szeroki jak brania, głęboki aż po szpitalik stoczniowy, ponad sto metrów od czoła. Jest ich co najmniej półtora tysiąca — tyle dziś wydano kotletów mielonych, które jakaś pani zafundowała strajkującym, kosztem 700 tysięcy. Ale nie wszyscy zdążyli na kotlety, nie dotarły one przecież do odległych bram, ani na warty przy parkanach. Oto ta „garstka”, oto ta „topniejąca grupka wichrzycieli”. /…/ Pochód skręca w lewo, wciąż wąwozem martwych ulic oczyszczonych z przechodniów. Nikogo, nikogo nie ma, miasto nie wie, że stoczniowcy wycho­dzą — bez żadnych nikczemnych porozumień, bez obietnic, bez podwyżek, bez gwarancji bezpieczeństwa; wychodzą przegrani, ale nie pokonani.

I nagle donośny, wibrujący głos dzwonu od Brygidy. Zwija się pośpiesznie druga zapora milicyjna. Pochód kroczy wolno, bez okrzyków, bez pieśni. /…/ Ostatni skręt, teraz w prawo, już pod kościół świętej Brygidy, którego oddrzwia zawarte… Tłumy gęstnieją, lecz środek pusty dla przemarszu. /…/ Dzwony huczą nad samymi głowami. Sypią się kwiaty — i oto otwiera się kościelna brama.

Jest biskup. Jest Jego Ekscelencja ksiądz biskup Tadeusz Gocławski — przy nim proboszcz kanonik Jankowski — i po­chód wypełnia główną nawę, do bocznych zaś wlewa się ciżba gdańszczan i już od ołtarza rozlega się tubalny, jakby sienkie­wiczowski głos celebransa, by wytrwać, by nie ugiąć się, by spo­sobić się do następnej próby.

Tuż przy mnie stoi Grzegorz — ten młokos, co przed godziną szlochał histerycznie. Twarz ma spokojną, oczy zimne, oczy groź­ne. Przez tę godzinę stał się mężczyzną. Takich jak on wyszło ze Stoczni tysiąc.”

– nr 11/494 1988 r. str. 79 – 88

Wywiady «Kultury» Rozmowa z Wojciechem Giełżyńskim

T.J.: — Gdy wychodziłeś ze Stoczni Gdańskiej po tegorocznym, majowym strajku, czy spodziewałeś się, że wrócisz tam tak szybko?

WOJCIECH GIEŁŻYŃSKI: — Sądziłem, że raczej za rok. Tego jednak, że „znów gruchnie” byłem pewien. Wystarczyło popa­trzeć na twarze tych młodziaków niedostrajkowanych w maju. /…/ W sobotę prof. Andrzej Stelmachowski skontaktował się z sekretarzem KĆ PZPR Czyrkiem, który dał do zrozumienia, że władze zgodziłyby się na rozmowy z Wałęsą, gdyby nie zastrajkował Gdańsk. Tę wiadomość Stelmachowski i Bronisław Geremek przynieśli do Jarosława Kaczyńskiego, który następnego dnia miał jechać do Gdańska. Kaczyński przyjechał, lecz musiał wpierw udać się do mieszkania „kontaktowego”. Gdyby tam nie poszedł, byłby alarm, że został zatrzymany. Gdy przed 10-tą rano Kaczyński dotarł do kościoła św. Brygidy, Wałęsa był już na mszy. Propozycję władz dyskutowali zatem we czterech: bracia Kaczyńscy, Lech i Jaros­ław, Adam Michnik i sekretarz Wałęsy, Bogdan Olszewski. /…/ T.J.: — Majowy strajk był spontaniczny. A sierpniowy?

W.G.: — Był skrupulatnie zaplanowany. Komitet Strajkowy wiedział, że sławny wydział K-l, zapłon wszystkich strajków, został przez dyrekcję „rozgęszczony”, pozbyto się większej części buntowniczej młodzieży, a ponadto otoczono go „specjalną tros­ką” straży przemysłowej, partyjnych i SB. Wyznaczył więc 13 miejsc, gdzie miały zbierać się grupy, od kilkunastu do kilkudzie­sięciu ludzi, i 2 punkty zborne po obu stronach mostu przez Martwą Wisłę, która dzieli stocznię. Przewidziano nawet, że gdy­by most był otwarty dla żeglugi, to przy takiej liczbie ludzi moż­na wymusić jego zamknięcie. Nie było jednak takiej potrzeby. Strajk zaczęły wydziały C-2 i C-3 oraz mała grupka z K-l. Przy moście grupa „z wyspy” połączyła się z grupą „z lądu”, z którą był Szablewski. Ruszono w obchód stoczni. Dołączali następni, choć z początku niezbyt licznie. Około 30 % załogi, i to głównie młodzieży, było na planowanych urlopach. Mimo to zebrało się ponad 2 tyś., ale po fajrancie większość poszła do domu. /…/

T.J.: — Kiedy stocznię wsparty inne zakłady?

W.G.: — Stocznia Północna dołączyła już pierwszego dnia, ale był to maleńki strajk: 50 osób, a na noc zostało zaledwie 30, nie wystarczyło ludzi do obstawienia bram. W Remontówce trwała nerwowa przepychanka, podobnie jak w roku ’80 i w maju. Formalnie Remontówka włączyła się od wtorku, ale strajk był bardzo wahliwy, ludzie nie mogli się zdecydować; potężny strajk rozpoczął się we środę, po wielkim wiecu z udziałem Wałęsy. Był to najbardziej spektakularny wiec, jaki miałem okazję w ży­ciu oglądać, wiec „trójwymiarowy”. Odbywał się na nadbrze­żu, ludzie zwisali z dźwigów, oblepiali burty statków, siedzieli na dachach, stali na ziemi. Było ich około 3 tyś. /…/ Po tym wiecu w Remontówce przerwała pracę prawie cała załoga robot­nicza. Tak byli twardzi, że po sobocie i niedzieli spośród sześciu­set, którym Komitet Strajkowy dał przepustki na wyjście do domu, tylko siedmiu nie wróciło na strajkowanie. /…/

T.J.: — Co dalej ze Stocznię Północną?

W.G.: — Tam jest najtrudniej: po części produkcja „specjalna”, a więc i specjalne rygory, obostrzenia, groźby. Specjalnie dobra­na kadra techniczna. Mimo to, kiedy strajk się ustabilizował, było w nim 500-600 osób. /…/

T.J.: — Kiedy zawiązał się Międzyzakładowy Komitet Strajkowy?

W.G.: — Od pierwszego dnia, pod przewodnictwem Jacka Merk­la. W poniedziałek wchodzili do niego tylko przedstawiciele Stoczni Lenina i Północnej, od wtorku Remontówki, od środy portu. Potem doszli jeszcze ze stoczni „Wisła” i „Radunia” — zakładów o wiele mniejszych — i symboliczna reprezentacja służby zdrowia. /…/

T.J.: — Osoby wspomagające strajk?

W.G.: — Mniej było WiP-owców, którzy w maju nadawali ton działalności informacyjnej i łączności. Ich miejsce zajęli studenci, nie tylko z NZS. Zresztą kto by się połapał w tym gdańskim młodzieżowym misz-maszu. Tam działa chyba z 10 tajnych orga­nizacji — od anarchistów po konserwatystów, od „nowej lewicy” po narodowców. Poligrafia była pod względem technicznym bodaj skromniejsza niż w maju, natomiast rozmach prac redakcyjnych — imponujący! Obok Rozwagi i Solidarności w wersji offsetowej na mieście i powielaczowej w stoczni, wychodziła jeszcze dobra gazeta Głos III bramy (RiS to organ KS, a Głos… był pismem niezależnym), pisemka grup młodzieżowych, Aktualności Strajkowe Stoczni Pół­nocnej, Informator Stoczni Remontowej, strajkowe wydanie pisma regionu Solidarność, doraźne komunikaty; bibuły nie brakowało.

Niebywałą rolę w strajku odegrał Piotr Szczepanik. Piotr świetnie śpiewał XIX-wieczne pieśni powstańcze i patriotyczne, śpiewał piosenki legionowe — to się podobało —- ale starsi robot­nicy błagali go o „Żółte kalendarze” i „Kormorany”, szlagiery z jego i ich młodości. Niemniej ważna od Piotra była jego apara­tura nagłaśniająca, z którą przeskoczył płot. Strajk nie dyspono­wał radiowęzłem, więc gdyby nie ta aparatura, nie mógłby się odbyć żaden liczniejszy wiec.

Było też kilku dobrych piosenkarzy mniejszej renomy, jak Tolek Filipkowski, portowiec, autor znakomitej ballady „Idą pancry na Wujek”. Furorę robiła sławna z majowego strajku Ałła, która okazała się nie „góralką”, ale studentką szkoły mu­zycznej. Ta rewelacyjna dziewczyna układa piosenki na każdy temat w ciągu kilkunastu minut, jej występy były właściwie aktualnymi programami publicystycznymi na muzycznej nucie.

Przedostatniego dnia przybył Ernest Bryll, którego dosłownie porwano do Pomocnej — wcześniej z tej stoczni jeździły całe wycieczki na jego „Kolendę — Nockę”.

Nie ma dla strajkujących nic gorszego niż puste godziny, kiedy nic się nie dzieje, kiedy niepokojące myśli krążą po głowie. Dlatego i Szczepanik z innymi śpiewającymi osobami, i artyści teatru „Wybrzeże”, i Bryll, i Wójtowicz z „Piwnicy pod Barana­mi” odegrali rolę nieprzeciętną. /…/

T.J.: — Układność dyrekcji wobec strajkujących świadczy o zmia­nie atmosfery politycznej otaczającej strajk. Czy wpłynęło to również na zachowanie sił policyjnych?

W.G.: — Obstawa stoczni była co najmniej pięć razy rzadsza niż w maju. Zachowywała się kulturalniej, nie było pozorowa­nych ataków. Pobicia łączników były, ale, o ile wiem, tylko przez tajniaków. Milicjanci byli chyba gdańszczanami, bo sku­teczniej obstawiali tajne przejścia do stoczni. Do „Lenina” cho­dziło się więc przez Stocznię Remontową; rzecz dziwna, była tam praktycznie nieobstawiona furtka, przez którą szła żywność, krą­żyli kurierzy, niekiedy nawet przechodziły wycieczki krajowe i zagraniczne. Ale dla „kangurów” noszących plecaki i informacje z kościoła św. Brygidy droga przez Remontówkę była daleka. Może więc dlatego przez pierwsze dni na strajku było głodnawo. Niełatwo przenieść na własnych plecach żywność dla kilku tysięcy osób. Zresztą „kangurów” było mniej niż w maju; sierpień to jeszcze wakacje, a ponadto decyzją KS do wspomagania strajku nie dopuszczano dzieci poniżej 15 roku życia. Były dni, że nawet zupki dla wszystkich nie starczyło, ja sam dopadłem tylko trzy razy coś gorącego. Łza się w oku kręciła, gdy przedostatniego dnia strajku dowieziono nam wreszcie całą górę świńskich pół­tuszek, a ostatniego przed II bramę zajechały dwa samochody — chłodnie, pełne prowiantu. Nic z tego na ząb nam nie trafiło, wszystko pojechało do sierocińca — jako dar od strajkujących. /…/

T.J.: — Zewnętrzna presja na strajk była więc minimalna?

W.G.: — Tak. Z wyjątkiem nacisków na Stocznię Północną, która jako zakład produkujący także na potrzeby wojska podlega innym prawom. Tam cały czas straszono powołaniami do wojska i zwolnieniami, a pod koniec sugerowano nawet możliwość pacy­fikacji. Na groźbę użycia siły odpowiedziano alarmem w Remon­tówce, Komitet Strajkowy nakazał zgrupować 25 wózków aku­mulatorowych, a 500 stoczniowców było całą noc w gotowości: w razie czego budzimy chłopaków i jedziemy Północnej na pomoc. /…/ W środę odbyły się rozmowy. Sytuacja ciężka, niezręczna: samotny Wałęsa wobec Kiszczaka i Cioska, jako świadek przed­stawiciel Episkopatu, bp Jerzy Dąbrowski. Czy Wałęsa mógł do tej próby nie stanąć, czy jeszcze ją odwlekać? Myślę, że nie mógł. Wałęsa doskonale orientował się w sytuacji, wiedział, że fala strajków już mija. Protesty w kopalniach wyduszono lub same wygasły — pozostał osamotniony „Manifest”. Mocny był jeszcze strajk w Gdańsku, Szczecinie i Stalowej Woli. /…/ Wałęsa przyjechał z Warszawy o 21.30 i bez słowa przebił się przez tłum robotników do sali Komitetu Strajkowego. Ludzie po­nad trzy godziny czekali na jakąś wiadomość. I dowiedzieli się o przerwaniu strajku… z Wolnej Europy. W stoczni zaszumiało, młodzież histeryzowała, wpadła w furię, groziła, że porąbie Wa­łęsę na kawałki… Noc wystudziła namiętności, ranek ukoił żale. Starsi robot­nicy uznali, że chociaż Wałęsa popełnił błąd, należy w imię soli­darości dać mu poparcie. Nawet część młodzieży zaczęła mu klaskać grzecznościowo, gdy wygłosił pojednawcze przemówienie. Przeprosił, tłumaczył /…/

T.J.: — I znów, jak w maju, tak samo wyszliście ze stoczni po­chodem do św. Brygidy…

W.G.: — Nie, zupełnie inaczej. Tamten pochód był milczący, ten rozkrzyczany, pewny siebie, pewny swej bliskiej wygranej. W maju było nas tysiąc. W sierpniu dziesięć razy więcej, szliśmy całą godzinę, „bo do sześciu-siedmiu tysięcy strajkujących, po­łączonych sił wszystkich stoczni, doszlusowało mrowie gdańszczan.

T.J.: — Szliście pod hasłem: „Nie ma wolności bez 'Solidar­ności’ „.

W.G.: — Oczywiście. Ale było jeszcze inne skandowanie: „Jest nas trzystu”. Tak nas przecież obliczył Urban, na trzystu ekstre­mistów… – Rozmawiał T.J.

Po rozmowach z Wojtkiem Jankowskim uzupełniam listę o następujące osoby i informacje:

  1. Małgorzata Tarasiewicz, Ruch Wolność i Pokój, pomoc dla strajkujących, wprowadzała do stoczni Gdańskiej zagranicznych dziennikarzy;
  2. Adam Jagusiak, Ruch Wolność i Pokój, pomoc dla strajkujących, wprowadzał do stoczni Gdańskiej zagranicznych dziennikarzy;
  3. Andrzej Szulc, Ruch Wolność i Pokój, pomoc dla strajkujących pod kierownictwem Janiny Wehrstein, kościół św. Brygidy, druk bibuły;
  4. Wojciech Jankowski, Ruch Wolność i Pokój, uczestniczył w stoczni Gdańskiej druku bibuły(potwierdzą osoby z listy Zbigniew Mańczyk, Dariusz Krawczyk oraz Bogdan Borusewicz), nie uczestniczył w strajku na PG;
  5. Lech Parell, Ruch Wolność i Pokój, pomoc dla strajkujących, fotograf;
  6. Klaudiusz Wesołek, Ruch Wolności i Pokój, pomoc dla strajkujących;
  7. Agnieszka Doilido, Ruch Wolność i Pokój, pomoc dla strajkujących;
  8. Wojciech Błażek, Ruch Wolność i Pokój, pomoc dla strajkujących;
  9. Krzysztof Galiński, Ruch Wolność i Pokój, pomoc dla strajkujących;
  10. Zbigniew Stybel, uzupełnić o informację druk bibuły w ośrodku pomocy w parafii św. Brygidy
  11. Dużą pomoc strajkującym okazał kilkunastoletnie dzieci mieszkające w okolicach stoczni Gdańskiej m.in. dostarczali żywność, papierosy, lekarstwa, materiały drukarskie byli w kontaktach z Janiną Wehrstein;

c. Po rozmowie z Małgorzatą Gorczewską uzupełniam listę o następujące osoby i informacje:

  1. Adam Zapaśnik, lekarz dostarczał leki, pomoc dla strajkujących;
  2. Jarosław Cieszyński, Ruch Wolność i Pokój, pomoc dla strajkujących, druk bibuły;
  3. Śp. Maria Koszarska, pomoc dla strajkujących, struktury podziemne kontakt na drukarzy od Bogdana Borusewicza.
  4. Zdzisław Złotkowski, organizował materiały drukarskie z zachodu, które przekazywane były przez Janinę Wehrstain do strajkujących w stoczniach.
  5. Sławek Majewski, pomoc dla drukarzy, kurier między ośrodkiem pomocy w parafii św. Brygidy a strajkującymi;”

(SPROSTOWANIE p. Sławomira Majewskiego: Podczas strajku sierpniowego ’88 r. nie byłem „kurierem między ośrodkiem pomocy w parafii św. Brygidy a strajkującymi”; podczas tego strajku nie byłem także nt. Stoczni Gdańskiej; (za wyjątkiem ostatniej nocy i poranka); przebywałem nt. Domu Parafialnego św. Brygidy, skąd:

– koordynowałem akcją informacyjną „Od i Do Stoczni”, przekazując (za pomocą nadajników) informacje o rozwoju wydarzeń w Gdańsku i kraju, obecnemu nt. Stoczni Bogdanowi Borusewiczowi i K.S. Stoczni. Podobne informacje przekazywałem m.in. obecnym nt. Domu Parafialnego: Tadeuszowi Mazowieckiemu, Jackowi Kuroniowi, Adamowi Michnikowi;

– Utrzymywałem łączność z KS w Szczecinie, Jastrzębiu i w in. miastach;

– za pomocą 2 nadajników nakierowanych na pasma I i II programu Telewizji Polskiej, nadawałem serwisy informacyjne Radia „Solidarność” (także z wieży Kościoła św. Brygidy), „wchodząc” na pasmo dźwiękowe „Panoramy Gdańskiej” i in.

– przekazywałem Joannie Wojciechowicz – szefowej G.A.I. serwisy informacyjne o sytuacji na Stoczni;

– gromadziłem archiwum wydarzeń, w tym tzw. „meldunków kurierskich”, grypsów, listów oraz in. dokumentów z okresu tego strajku)

d. Po rozmowie z Antonim Kakareko przekazuję jego relację:

Wspomnienie odnośnie strajku studenckiego na UG i jego uczestników z ramienia „Solidarności” Uniwersyteckiej.

„W dniu rozpoczęcia strajku na UG w maju 1988 odbyło się w gmachu Wydz. Mat-Fiz zebranie ówczesnej Komisji Zakładowej NSZZ „Solidarność” UG, działającej wtedy tajnie. Uczestniczyłem w tych posiedzeniach od jesieni r. 1987 jako reprezentant Biblioteki Gł. UG w Sopocie. Na wspomnianym wyżej zebraniu jego uczestnicy otrzymali informacje nt. rozpoczętego strajku studentów. Komisja podjęła uchwałę o poparciu strajku studentów i roztoczeniu nad nimi patronatu pracowniczego. Po zebraniu udaliśmy się wszyscy, do gmachu Wydziału Humanistycznego, w którym to miał miejsce strajk okupacyjny. Zaraz potem odbył się wiec studencki, w którym uczestniczył prorektor UG w towarzystwie prokuratora. Wielu członków Komisji po wiecu została ze studentami na strajku na noc, gdyż była obawa wejścia ZOMO. Ja także zostałem wtedy w gmachu do rana. 20 lat robi swoje i wielu z pośród ówczesnych uczestników zebrania KZ oraz wspierających strajkujących studentów zatarło się w pamięci. Z tych których przypominam dzisiaj to: prof. Leszek Moszyński, prof. Robert Głębocki, prof. Jan Majewski, dr Jerzy Popko, dr Tomasz Pluciński, dr Adam Latała, Bogdan Olszewski, Antoni Kakareko ……….. , ale tych osób było więcej!

(list 2)

MYŚLĘ, ŻE DO LISTY MOGLIBYŚMY DOPISAĆ JACKA KACZMARSKIEGO, KTÓRY NIE BRAŁ UDZIAŁU W STRAJKACH BEZPOŚREDNIO, ALE NIEWĄTPLIWIE PRZYCZYNIŁ SIĘ DO PODTRZYMANIA WOLI DUCHA WALKI Z SYSTEMEM TOTALITARNYM. JEGO PŁYTY KURSUJĄCE W PODZIEMIU MOBILIZOWAŁY I WSPIERAŁY.

Materiał II (chyba przekazany przez Mariusza Romana, ale kto jest autorem?)

Majowe strajki 1988 roku

24 lata temu młodzi robotnicy, studenci i uczniowie, podjęli walkę z reżimem komunistycznym, jako spadkobiercy ideałów Kolumbów – nazywając siebie generacją 1988.

drugiej połowie kwietnia 1988 roku doszło do fali protestów. Jako pierwsi zastrajkowali pracownicy komunikacji miejskiej w Bydgoszczy – 25 kwietnia, dzień później Huta im. Lenina w Nowej Hucie, a 29 kwietnia – huta w Stalowej Woli. Na Wybrzeżu strajkowała przez dziewięć dni (2-11 maja) Stocznia Gdańska oraz kilka dni studenci z Niezależnego Zrzeszenia Studentów. Wspomagali ich działacze FMW, WiP oraz wielu innych niezależnych organizacji. To właśnie przedstawiciele młodego pokolenia, któremu była obca obojętność starszych działaczy „Solidarności”, jak i strach przed reżimem komunistycznym, zorganizowali te strajki.

To młodzieżowe parcie na strajk uwidoczniło się już podczas wiecu przy plebani kościoła św. Brygidy w niedzielę 1 maja. Na wiecu przemawiał m.in. Wałęsa. Nawoływał do spokoju, przekonywał, że wszystko odbywa się pod kontrolą „Solidarności”. Odpowiedziało mu gromkie: „Jutro strajk!” wykrzyczane przez młodych stoczniowców i działaczy młodzieżowych z organizacji opozycyjnych. Jak się rzekło, tak się stało. W poniedziałek 2 maja wybuchł strajk w Stoczni Gdańskiej. Zorganizowali go młodzi robotnicy, którzy obok żądań płacowych podnieśli również postulat reaktywowania NSZZ „Solidarność”.

Wsparcie niezależnej młodzieży

Młodzież m.in. z Federacji Młodzieży Walczącej włączyła się w strajk w stoczni i wydatnie wsparła protest majowy na wielu płaszczyznach. Mariusz Wilczyński pojawił się w stoczni w pierwszym dniu strajku razem z Jarkiem Rybickim i Jackiem Kurskim. Później Wilczyński wrócił na miasto, aby sprowadzić do stoczni Dariusza Krawczyka, który miał zorganizować w stoczni poligrafię. Pojechał po Darka do szkoły na Przymorzu. Ten akurat prowadził lekcję. Kiedy dowiedział się o strajku zwolnił się z zajęć w klasie i tak jak stał ruszył organizować strajkową drukarnię. Na teren stoczni przedarł się biegnąc między kordonami ZOMO z plecakiem wypełnionym „domowej roboty” sprzętem poligraficznym. Parę godzin później światło dzienne ujrzały: stoczniowy biuletyn „Rozwaga i Solidarność”, komunikaty Komitetu Strajkowego, liczne plakaty oraz pamiątkowe znaczki pocztowe powielane metodą sitodruku. Farbę zorganizowano według „kultowej” receptury, uzyskując ją z mieszaniny pasty komfort z tuszem. Po pewnym czasie do grona drukarzy z  MW przyłączyło się kilku młodych stoczniowców oraz członkowie Ruchu „Wolność i Pokój”. Powstała w ten sposób ekipa była m.in. organizatorem dwóch audycji nadanych ze stoczni na fonii telewizyjnej.

Federacja wspierała stoczniowe protesty także drukując ulotki i prasę strajkową poza stocznią. „Monit” – pismo FMW Gdańsk i Gdynia wydanie specjalne, stał się w tych dniach dziennikiem. Oprócz codziennej pracy przy druku „Monitu” młodzież z FMW uczestniczyła także w kolportażu i druku codziennej ulotki, sygnowanej przez Komitet Strajkowy w Stoczni, która była kolportowana w bardzo dużym nakładzie w Trójmieście. Ulotka powstawała w stoczni, ale diapozytywy szły na wszystkie zakonspirowane drukarnie w Trójmieście.

Dokonywano akcji ulotkowych, malowania murów, pojawiały się także inicjatywy na rzecz strajkujących robotników i studentów w szkołach, jak przerwy milczenia (główna akcja  tego typu odbyła się w trójmiejskich szkołach ponadpodstawowych 5 maja), niezależne apele, śpiewy pieśni patriotycznych. Uczniowie z Liceum Plastycznego w Gdyni ogłosili spontanicznie w dniu 4 maja pogotowie strajkowe. Wielu działaczy FMW codziennie angażowało się w pracę kurierów, podtrzymując łączność i donosząc wsparcie dla strajkujących. Olgierd Buchocki jako oficjalny przedstawiciel FMW dołączył do strajkujących studentów na UG i PG.

„- (…) Nadzieję podtrzymał strajk studencki. Na wezwanie Jana Pastwy, drużynowego naszej „Czarnej Czwórki” wieziemy kuchnię polową na „Humanę”. Taka była widać nasza rola, żeby zapewnić logistykę, dla tych, którzy mieli wtedy przywilej strajkować. Z tego przywileju niewielu odważyło się skorzystać. Tym większa chwała tym, co dali świadectwo, zwłaszcza młodemu pokoleniu stoczniowców (…)” – wspomina po latach Grzegorz Bonk, działacz FMW i członek Związku Harcerstwa Rzeczpospolitej.

Warto przypomnieć, że w strajku w stoczni uczestniczyła także mocna ekipa FMW związana z kibicami Lechii Gdańsk ze śp. Tadeuszem Duffekiem na czele. W maju strajkująca stocznia otrzymała od „biało – zielonych” kibiców potężne wsparcie w dniu 7 maja podczas meczu z Górnikiem Wałbrzych. Najpierw fani Lechii na stadionie przez 90 min. skandowali „Stocznia Gdańska!” i inne solidarnościowe okrzyki. Następnie kibice z tzw. młyna, pod hasłem „Bić gestapo!” wykrzykiwanym przez cały stadion, prowadzili na trybunach regularną bitwę z ZOMO. Po meczu zaś cały ten tłum ruszył pod stocznię tocząc po drodze wielogodzinne walki z milicją. Lechistom udało się dotrzeć do stoczni i wspólnie ze strajkującymi robotnikami skandowali do późnych godzin wieczornych wolnościowe hasła.

Grupy Pomocy Strajkowej

Działacze WiP byli pomysłodawcami powstania zorganizowanej pomocy i wsparcia dla strajkujących, na bazie salki katechetycznej kościoła św. Brygidy w Gdańsku.

– W ten sposób ruszyły Grupy Pomocy Strajkowej, jak nazwaliśmy naszą akcję wspomagającą. Zaraz dołączyli do nas koledzy z FMW. Część z nich już wcześniej wylądowała w stoczni, gdzie uruchomili mini-drukarnię. Wkrótce druga mała drukarnia ruszyła w „Brygidzie”. Rozpoczęliśmy też zbiórkę żywności i innych potrzebnych rzeczy dla stoczniowców. Starsi ludzie okazali się bardzo hojni. Ale wręcz zadziwiające było zaangażowanie młodych ludzi w przenoszenie pomocy na teren stoczni. Stocznia była otoczona kordonem ZOMO, ale młodzi ludzie zawsze znaleźli sposób, aby się tam dostać. Na początku w akcji brała młodzież z WiP i FMW oraz innych organizacji opozycyjnych. Później pojawiało się coraz więcej młodych ludzi, nigdzie dotąd nie zaangażowanych – mówi Klaudiusz Wesołek, działacz WiP.
 
W tych strajkowych dniach około 200 dzieciaków i młodzieży przedzierało się codziennie przez kordony ZOMO. Kilkunastoletni łącznicy – chłopcy i dziewczęta ze szkół podstawowych i średnich zapewniali strajkującym komunikację ze światem. Przez dziury w płocie przynosili na teren stoczni pocztę i żywność, materiały poligraficzne, koce i śpiwory, skarpety i inne potrzebne rzeczy, które mieszkańcy Trójmiasta ofiarowywali w darze dla strajkujących i składali przy kościele św. Brygidy. Młodzi kurierzy wprowadzali także na teren strajkującego zakładu tzw. doradców i gości. Niestety czasem wpadali w ręce ZOMO, co w trzech przypadkach skończyło się poważnym pobiciem. Większa część z tych młodych ludzi nie była związana z żadnymi organizacjami. Pomagali strajkującej stoczni z potrzeby serca. To byli bohaterowie tamtych dni, o których nikt nie pamięta.

Generacja 1988

 Maj 1988 wpisuje się w tradycję polskich zrywów niepodległościowych, za jakimi zawsze w naszej historii stała młodzież. 24 lata temu młodzi robotnicy, studenci i uczniowie, podjęli walkę z reżimem komunistycznym, jako spadkobiercy ideałów Kolumbów – nazywając siebie generacją 1988. Ich działania wymykały się wówczas nie tylko spod kontroli komunistycznych władz, ale i podziemnej „Solidarności”. I tego się pewnie jedni i drudzy wystraszyli. Przyspieszając proces przemian systemowych w Polsce, ale i łagodząc zarazem proces transformacji wobec nomenklatury i agentury sowieckiej.

Patrz również:
Zapomniana rocznica (strajki 1988 r)
http://www.youtube.com/watch?v=6csbvZTk5Fs
oraz
Historia majowych strajków (1988 r)
http://www.youtube.com/watch?v=kymKIa8sRWA&feature=related

Anna j Jerzy Tutaj

1.Okres 1986 – 1989 na Wydziale Humanistycznym Uniwersytetu Gdańskiego. Razem z żoną studiowaliśmy po dwa kierunki Anna: politologię i pedagogikę, a ja historię i politologię. Strajk wybuchł kiedy byliśmy na II roku Ania i ja na III roku.

2.Byłem członkiem Akademickiego Klubu Liberalnego oraz współredaktorem pisma: Fin de Siecle – pisma liberałów Uniwersytetu Gdańskiego, w okresie 1986-1989 współorganizowałem heeepeningi np. na temat stanu wojennego – na te potrzeby między innymi skonstruowany został czołg – naturalnej wielkości – który konstruowaliśmy i bawiąc się z zomowcami w chowanego przenieśliśmy go w nocy z 12 na 13 grudnia 1987 z Przymorza na teren Wydziału Humanistycznego. Organizowaliśmy spotkania i rozpowszechnialiśmy książki, przez kilka lat prowadziliśmy punkt na terenie „humanki” z publikacjami tylko z drugiego obiegu.

3.Pamiętam, jak wykładowcy, zwłaszcza z Instytutu Nauk Politycznych straszyli nas konsekwencjami, oczywiście wyrzuceniem ze studiów i oblania na egzaminie.

4.Właściwie wszyscy zasługują na wyróżnienie, na terenie Humanki na noc zostawało około 200 osób, co było dużą odwagą. Tylko kilku wykładowców było z nami , zdecydowana większość nie chciała mieć z tym działaniem nic wspólnego.

5.Strajki w Gdańsku w maju 1988 roku były bardzo ważne, udowodniły że okres marazmu kończy się i władza musi liczyć się z eskalacją działań opozycji. Były ważne dla samej opozycji, że jeszcze coś można zamanifestować. Ale pokazały też słabość opozycji – ilość uczestników – i władzy, dlatego doszło do rozmów, a ostatecznie do porozumienia i wyborów z 4 czerwca 1989 r. Bez strajków majowych odbyłyby się one znaczne później.

7.Ciekawostką było to, że wiele osób, które są na liście strajkujących, w nocy uciekała do domu, bo się bała. To normalne, ale trochę dziwne, że tych, którzy tam byli cały czas nie ma na niej. Prokurator, który przyszedł do nas i oczywiście straszył, nie wywołał w nas strachu, raczej pokazał swoją małość i karykaturalność. Wielkie znaczenie moralne miała wizyta Biskupa Gocłowskiego, która co prawda też szła w kierunku zaprzestania strajku, ale to był nasz i to się czuło. Dziwiło mnie , że było nas tam tak mało na kilkadziesiąt tysięcy studiujących wówczas w Gdańsku.

Anna i Jerzy Tutaj – Jedlina zdrój

Alicja i Tomasz Czuchniccy

Szanowny Pan Wojciech Książek,

Przypadkowo natknęliśmy się na strone FMW , gdzie publikowana jest lista uczestników strajków roku 1988. Część dotycząca strajku na UG przykula nasza uwage. Jak piszecie Państwo Waszym zamierzeniem jest uwzględnienie osob nie tylko czynnie strajkujących, ale też osoby wspomagające. Formuła jak widac nie ograniczająca się tylko do osob prowadzących działalność polityczną.

I faktycznie znaleźliśmy parę osób z naszego kręgu (mat-fiz UG III rok matematyka]) , które strajkowały razem z nami wtedy na humanie. Niestety zabraklo na niej p. Barbary Kłoppot , która zajmowała tam się aprowizacją. Minęło już blisko 30 lat, połączenie koniecznego obywatelskiego nieposłuszeństwa z obywatelską pracą, naturalnie ostało się jako wartość. Możemy Pana zapewnić, że będąc tam żadna z osob z naszego kregu nie zasluguje bardziej na umieszczenie na liscie.

Z uszanowaniem

Alina i Tomasz Czuchniccy

PS . Jak nam wiadomo p Barbara Kloppot nie zmienila nazwiska

Eugeniusz Żmieńko,

Dzień dobry,

chcę powiedzieć że ja już jestem na liście ale wymieniony w sierpniowym strajku 1988 r. ale brałem też udział w strajku majowym. Pracowałem wtedy w GSR na wydziale Z-2 chyba jeszcze na obsłudze wózków akumulatorowych. Byłem zwykłym szarym pracownikiem stoczni, ale przeciwko PRL-owi, jak sięgam pamięcią, byłem zawsze. W późniejszym okresie udzielałem się bardziej, jak pracowałem na wydziale W-12. Byłem delegatem wydziałowym na zjazd delegatów w stoczni, chyba nic nie pomyliłem.

Pozdrawiam,

Mirosław Bartuś

Dzień dobry,
przyznam, że z niejakim zdziwieniem zobaczyłem siebie na Liście, nie sądziłem, ze jest ktoś w stanie się tego dokopać. Ale skoro już, to chciałbym uzupełnić, że byłem z UG i prócz akcji przerzutu żywności dla strajkujących stoczniowców brałem też udział w strajku na Humanie i akcjach sprejowania murów i tramwajów.
Obecnie jestem w ciągłych przeprowadzkach ale prawdopodobnie jesienią będę mógł przeszperać kartony i odnaleźć jakies pamiątki, m.in. legitymację NZS z podpisem Przemka (jeszcze wtedy nie Edgara) Gosiewskiego, niestety bez mojego zdjęcia, które kiedyś zużyłem do innych celów, może jakies ulotki, nie pamiętam dokładnie.
Pozdrawiam
Mirosław Bartuś

Krzysztof Kobyliński

Witam

Nazywam się Krzysztof Kobyliński obecnie mieszkam w Monachium. Przeglądając listę członków strajku bądź wspomagających strajk w 1988r., nie znalazłem osób ze Stoczni Wisła, za wyjątkiem Janka Staneckiego, i tu też nieścisłośc. Ponieważ w maju 1988r. brał udział w strajku w SG, ale w sierpniu był przewodniczącym komitetu strajkowego w Stoczni Wisła. Brałem udział w tych wydarzeniach jako młody chłopak. Nie pamiętam dokładnie ale strajk wybuchł 22 lub 23 sierpnia, poprzedził go wiec pod główną bramą na który przyszło, ok 10 procent załogi. Po wystąpieniu Janka Staneckiego i zapoznaniu nas z sytuacją w innych zakładach, oraz w związku z tym,że nikt pod bramę nie dochodzi, większość wiecujących się rozeszła. Pozostało nas około 40 osób, zawiązaliśmy komitet strajkowy na czele którego stanął Janek Stanecki, zablokowaliśmy obydwie bramy wyjazdowe ze stoczni,ułożyliśmy listę postulatów. Oczywiście była powielana z MKS Gdańsk, na czele z pierwszym postulatem czyli rejestracją Solidarności, plus nasze wewnątrz stoczniowe żądania, oraz zagwarantowanie strajkującym nie wyciąganie konsekwencji. Przez pierwsze dwa trzy dni i tak lista postulatów była modyfikowana. Początkowo byłem zwykłym strajkującym, potem Janek powierzył mi ( chyba za mój upór i zdecydowanie,ha ha)  trzymanie kasy naszego komitetu. 

Jak na stocznię w której pracowało kilkaset osób, liczba ok 40 osób strajkujących nie była porażjąca, nasza sytuacja ze względu na położenie stoczni była bardzo trudna. Jedyne połączenie z miastem to autobus 111, ale na przystanku ulokowała się SB , stał tam polonez poprzez otwarte okno, prz pomocy dużego teleobiektywu robiono nam zdjęcia, osób strajkujących przy bramie nr.2. Gdy obiektyw się wysuwał my odwracaliśmy się i pokazywaliśmy tyłki. Natomiast na około stoczni chodziły patrole ZOMO. Na trudność w kontaktach z MKSem, pokazuje fakt, że o zakończeniu strajku i podpisaniu ugody w regionie dowiedzieliśmy się od…..trzech oficerów ZOMO którzy do nas podeszli i wręczyli nam ulotki infirmujące o zakończeniu strajku. Oczywiście Janek pojechał to sprawdzić, zawsze taki wypad groził zatrzymaniem na przystanku przez esbeków, innej drogi kontaktu nie mieliśmy.

Cóż mogę powiedzieć o strajku? To był wsapniały czas, gdy powiał wiatr wolności, zwłaszcza tu na wybrzeżu gdańskim. U nas takim wiatrem był Janek Stanecki, który pojawił się nagle , znikąd, teraz wiadomo, przybył tam by wzbudzić tą świadomość. W tym czasie działały tam tajne struktury Solidarności, oficjalnie nie poparli i nie przystapili do strajku, wspomagali nas tylko finansowo i późniejszym czasie bronili nas po nieudanym strajku w  październiku 1988r., ale o tym potem. W czasie strajku panowała pełna podniecenia atmosfera i świadomość tego co może się wydarzyć. Natomiast podpisanie ugody z władzami, bez szeroko rozumianych konsultacji z kązdym z zakładów będących członkiem MKS, uważaliśmy za zdradę. W tym okresie większym szacunkiem cieszył się Jacek Merkel przewodniczący MKSu niż Wałęsa, a po podpisaniu ugody poczuliśmy się oszukani. Sądziliśmy, że ktoś za pomocą nas i naszych strajków coś ugrał, ale nie do końca zgodne z tym czego my oczekiwaliśmy, czyli natychmiastowej rejestracji NSZZ Solidarność. Ale podporządkowaliśmy się.

W późniejszym okresie wyrazem niezadowolenia był zryw październikowy, nie pamiętam dokłanie kiedy wybuch strajk, nieudany, po dwoch dniach upadł. Nastąpiły represje ze strony dyrekcji, początkowo wszyscy dostaliśmy dyscyplinarne zwolnienia, następnie cofnięto je i zmieniono na nagany z wpisaniem do akt. Jedyną osobą , która została zwolniona był Janek Stanecki. W tym okresie to tajne struktury Solidarności w zakładzie przyczyniły się do tego, że nas nie zwolniono. Paradoksalnie istniały dwa związki tajny i my strajkujący, którzy się nie ukrywaliśmy, działaliśmy wydawaliśmy gazetę. Janek powierzył mi już na stałe zajmowanie się finansami, po otrzymaniu nagan, nie otrzymywaliśmi w stoczni żadnych premii tzrynastek itd. Jednak związek gwarantował nam rekompensatę za utratę tych świadczeń, tym zajmowałem się ja Janek umawiał mnie z panią Janiną Wehrstain, spotykaliśmy się w salce piwnicznej w parafii św. Brygidy, na prawo w dół od głównego wejścia do plebani. Z obawy przed bezpeką zawsze brałem ze sobą któregoś z kolegów . Wywiązywałem się na tyle dobrze ze swoich obowiązków, że przy następnych wyborach naszej organizacji,( ponieważ Janek Stanecki był już zwolniony), zostałem wice przewodniczącym naszej organizacji. Byłem łacznikiem między Jankiem a naszą organizacją. Podejmowaliśmy różne akcje. Między innymi pod szyldem Stoczni Wisła, podjeliśmy próbę rejestracji Solidarności w Sądzie w Warszawie, oczywiście akcja była przygotowana przez MKSGdańsk, ale to my formalnie jako solidarność Stoczni Wisła złożyliśmy wnisek oczywiście oddalony.

Z tego okresu mam zdjęcia także z próby rejesracjii związku, na zdjęciach jesteśmy grupą przed sądem oraz przad grobem ks. Popiełuszki, na zdjęciach są z nami inne osoby uczestniczące wtym: Jacek Merkel, Jacek Taylor oraz inne osoby.

Dodam tylko, gdy doszło do okrągłego stołu tajne struktury u nas się ujawniły a właściwie nas wchłonęły zostałem członkiem prezydium i niejako łącznikiem między starymi członkami a młodymi gniewnymi jak nas nazywano. Wszystkie moje dokumenty, między innymi legitymacje (zjmowałem się też ich wystawianiem), oraz pokwitowania pieniężne etc. przekazałem nowemu prezydium. Ostatnia sprawa jaką przypomniałem to, w ścisłej tajemnicy nowe kierownictwo komisji zakładowej zapytało się mnie czy widzi możliwość włączenia chłopaków do sprawy rozpracowania w ich szeregach informatora SB, od pewnego czasu podejrzewali jednego ze swoich kolegów. Ze względu na to, że dostałem powołanie do wojska jak i kilku moich kolegów, nie doszło do tego.

No coż to chyba byłoby wszystko, mam nadzieję, że nie zanudziłem pana, jeżeli miałby pan pytania chętnie odpowiem, proszę pisać na mój adres krzysztof196806@wp.pl

z wyrazami szacunku

Krzysztof Kobyliński 

[dkpdf-button]
Strona korzysta
z plików Cookies.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na ich używanie. Dowiedz się więcej